Lewis Hamilton długo trawił porażkę w GP Abu Zabi i utratę tytułu mistrzowskiego w Formule 1 na rzecz Maxa Verstappena. Kontrowersyjne decyzje dyrekcji wyścigowej F1 i sędziów sprawiły, że 37-latek przez niemal dwa miesiące nie zabierał głosu w portalach społecznościowych i mediach. Miał nawet rozważać zakończenie kariery.
Zaraz po wyścigu Hamilton mówił, iż jego wyniki zostały "zmanipulowane", a następnie kierowca Mercedesa miał naciskać na odwołanie Michaela Masiego ze stanowiska dyrektora wyścigowego. Presja okazała się skuteczna, bo w ostatni czwartek Australijczyk został pozbawiony swojej funkcji.
Hamilton na krótko przed startem sezonu 2022 podkreślił jednak, że nie ma żadnych pretensji do Verstappena. - To wszystko nie ma nic wspólnego z Maxem - powiedział podczas premiery nowego bolidu Mercedesa, odnosząc się do swoich zastrzeżeń do pracy dyrekcji wyścigowej w GP Abu Zabi.
ZOBACZ WIDEO: To się nazywa gest! Gwiazda sportu pochwaliła się luksusowym prezentem
- Max zrobił to, co musiał. Każdy kierowca postąpiłby w taki sposób, gdyby miał przed sobą taką szansę. Naprawdę nie mam z tym problemu. Nie jestem zły na nikogo. Jestem typem osoby, która patrzy w przyszłość i nie rozwodzi się zbyt długo nad przeszłością - dodał siedmiokrotny mistrz świata, cytowany przez agencję GMM.
Nieco inaczej na ostatnie poczynania FIA patrzy Red Bull Racing. "Czerwone byki" uznały, że pozbawienie Masiego stanowiska było zbyt ostrą decyzją. W jednym z wywiadów Christian Horner stwierdził, iż "presja na usunięcie Masiego była tak duża, że jest to aż w nie porządku".
Obowiązki dyrektora wyścigowego F1 począwszy od sezonu 2022 pełnić będą Eduardo Freitas oraz Niels Wittich, dotąd znani ze świata wyścigów długodystansowych WEC i serii DTM. Obaj będą mogli liczyć na wsparcie Herbiego Blasha, który wcześniej przez lata pomagał poprzedniemu dyrektorowi wyścigowemu - Charliemu Whitingowi. To jednak nie koniec zmian, bo światowa federacja postanowiła też utworzyć wirtualne biuro, które będzie pomagać sędziom w sposób podobny do tego, jak robi to VAR w piłce nożnej.
Natomiast Hamilton liczy, że FIA postanowi ujawnić raport specjalnej komisji, która wyjaśniała przez ostatnie tygodnie okoliczności podejmowania decyzji w GP Abu Zabi. - Mam nadzieję, że wszyscy będą mogli zobaczyć ten dokument. Może wtedy lepiej wszystko zrozumieją. Myślę, że do tego to wszystko się sprowadza. Musimy zrozumieć sytuację, abyśmy mogli ruszyć naprzód - przekazał lider Mercedesa.
Czytaj także:
Ferrari ma za sobą ważne rozmowy. Czy na torze posypią się iskry?
Sezon prawdy Fernando Alonso. To jego ostatnia szansa