Czekał na to 215 wyścigów. "Okrążenie mojego życia"

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Sergio Perez
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Sergio Perez

Chociaż Sergio Perez startuje od lat w F1 i ma już wygrane wyścigi na swoim koncie, to do tej pory nie miał pole position. Zwycięstwo w kwalifikacjach do GP Arabii Saudyjskiej sprawiło, że kierowca Red Bull Racing ruszy w niedzielę z pierwszego pola.

W tym artykule dowiesz się o:

Sergio Perez obecnie jest jednym z najbardziej doświadczonych kierowców w Formule 1. Meksykanin dość późno doczekał się szansy jazdy w topowym zespole F1, więc też nie powinno dziwić, że do tej pory nie miał na swoim koncie zwycięstwa w kwalifikacjach. Jednak przy okazji występu numer 215 kierowca Red Bull Racing sięgnął po upragnione pole position.

Perez wygrał kwalifikacje do GP Arabii Saudyjskiej z minimalną przewagą. Pokonał jedno okrążenie toru w Dżuddzie w czasie 1:28.200. Był to wynik lepszy o zaledwie 0,025 s od drugiego Charlesa Leclerca.

Wygrana w kwalifikacjach stanowi nagrodę dla Red Bulla, po tym jak obaj kierowcy tego zespołu nie ukończyli poprzedniego GP Bahrajnu z powodu awarii bolidów. - W Bahrajnie mieliśmy ciężki weekend, byliśmy mocno rozczarowani. Jednak zespół nie spuścił głowy, ciągle naciskaliśmy - powiedział Perez po kwalifikacjach w Sky Sports.

ZOBACZ WIDEO: Tego się nie spodziewała. Problemy Igi Świątek

- Czuliśmy, że na jednym okrążeniu nie jesteśmy tak silni, jak możemy być na dystansie wyścigu. Fakt, że w tej sytuacji mamy pole position, to dobry znak przed niedzielą. To było moje okrążenie życia. Mógłbym powtórzyć tysiąc takich "kółek", a nie przejechałbym kolejnego tak idealnego - dodał 32-latek.

Kierowca "czerwonych byków" podkreślił, że kompletnie nie spodziewał się wygrania kwalifikacji do GP Arabii Saudyjskiej. - Skupialiśmy się bardziej na tempie wyścigowym. Poświęciliśmy trochę osiągów na jednym "kółku". Oczekuję jednak, że Ferrari też będzie mocne w wyścigu - stwierdził Perez, za którym na starcie ustawią się obaj reprezentanci włoskiej ekipy.

Leclerc, który był minimalnie wolniejszy od Pereza w sobotniej czasówce, wcześniej stracił końcówkę piątkowego treningu z powodu uszkodzenia bolidu. Z tego też powodu 24-latek nie sprawdził tempa na dłuższych przejazdach w wieczornych warunkach. Monakijczyk nie uważa jednak, aby to było problemem.

- W sobotę rano zmieniliśmy nieco nasz program. Zatankowaliśmy mocniej bolid i pokonaliśmy trochę okrążeń z tak ustawionym bolidem. Moim zdaniem wyszło to dość dobrze, więc nie uważam, aby stracony czas w piątek miał na nas duży wpływ - przekazał kierowca Ferrari.

Czytaj także:
Fatalny wypadek Micka Schumachera. Bolid rozpadł się na kawałki
Koszmar Lewisa Hamiltona. Tak fatalnie nie było od lat

Komentarze (0)