Max Verstappen zyskał na wirtualnej neutralizacji w końcówce GP Arabii Saudyjskiej. Za jej sprawą kierowca Red Bull Racing zbliżył się do prowadzącego Charlesa Leclerca. Gdy rywalizację wznowiono, Verstappen raz za razem zaczął nękać Monakijczyka. Kilkukrotnie Leclerc był w stanie kontrować ataki Verstappena, aż w pewnym momencie aktualny mistrz świata Formuły 1 zmienił taktykę.
Na 47. okrążeniu Verstappen poczekał z atakiem, tak by nie dawać Leclercowi okazji do kontry i skorzystania z DRS. - Wychodzi na to, że przy nowych bolidach, gdy jesteś 0,5 s za rywalem, to możesz mieć dobry wyjazd zza niego - ocenił w Sky Sports kierowca "czerwonych byków".
- To sprawia, że wyprzedzenie przeciwnika w ostatnim zakręcie jest o wiele trudniejsze, chociażby w porównaniu do zeszłego roku. Musiałem stosować różne sprytne sztuczki w ostatnim zakręcie, ale w końcu udało mi się wyprzedzić Charlesa - dodał Verstappen.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodziewana scena na treningu Nadala. Co za gest!
Kierowcy Red Bulla pomogły też żółte flagi, które pojawiły się w samej końcówce GP Arabii Saudyjskiej ze względu na kolizję Alexandra Albona z Lancem Strollem. - Charles był w strefie DRS, ale mieliśmy żółte flagi, więc starał się trzymać blisko - ocenił aktualny mistrz świata F1.
- To był naprawdę trudny, ale dobry wyścig. Ciężko walczyliśmy o miejsce w czołówce, stoczyliśmy naprawdę długi pojedynek. Ferrari było szybkie w zakrętach, my na prostych. Opony zużywały się dość szybko i pod koniec było to widać, że mieliśmy lepsze tempo - podsumował Verstappen.
Po zwycięstwie w GP Arabii Saudyjskiej kierowca Red Bulla zgarnął 25 punktów. Dało mu to awans na trzecie miejsce w klasyfikacji F1. Do prowadzącego Leclerca traci 20 "oczek".
Czytaj także:
Pieniądze czy bezpieczeństwo? Kierowcy stawiają F1 pod ścianą
Mocne słowa Lewisa Hamiltona. Miał zachęcać kierowców do bojkotu