- Lewis, dziesiąte miejsce. Przepraszamy za to - powiedział inżynier Pete Bonnington do Lewisa Hamiltona, po tym jak ten przekroczył metę GP Arabii Saudyjskiej. Odpowiedź siedmiokrotnego mistrza świata Formuły 1 były natychmiastowa. Mogła przy tym zaskoczyć sporą część kibiców F1. - Dają za to jakieś punkty? - zapytał 37-latek.
Kierowca Mercedesa na tyle przywykł do rywalizacji o czołowe lokaty, że najwidoczniej nie ma świadomości, iż od jakiegoś czasu w F1 wynagradza się punktami czołową dziesiątkę. Trudno się dziwić dezorientacji Brytyjczyka, bo dominacja ekipy z Brackley w sezonach 2014-2021 sprawiła, że dawno nie miał on okazji walczyć w środku stawki F1.
Dla Hamiltona weekend w Arabii Saudyjskiej był niezwykle trudny. Już w kwalifikacjach kierowca Mercedesa nie popisał się, odpadając na etapie Q1. Taka sytuacja przytrafiła mu się po raz pierwszy od roku 2017. Po karach dla innych kierowców, Brytyjczyk w niedzielę ustawił się na czternastym polu startowym i długo znajdował się poza punktowaną dziesiątką.
ZOBACZ WIDEO: Tego się nie spodziewała. Problemy Igi Świątek
- Na początku wyścigu miałem problemy z temperaturą opon. Potem sytuacja zaczęła się poprawiać, zmniejszałem straty do kierowców przede mną. W pewnym momencie miałem czasy na poziomie George'a Russella - ocenił w Sky Sports siedmiokrotny mistrz świata F1, porównując się do zespołowego kolegi.
Lewis Hamilton nie zjechał po nowy komplet opon podczas neutralizacji spowodowanej wypadkiem Nicholasa Latifiego. Kierowca Mercedesa przedłużył swój przejazd, ale gdy doszło u niego do konieczności zmiany ogumienia, zamknięto akurat wjazd do alei serwisowej. Wynikało to z faktu, że swój uszkodzony bolid przy wjeździe zaparkował Daniel Ricciardo.
W efekcie Hamilton pojawił się po opony później niż oczekiwał tego zespół, ale dla Brytyjczyka większym zmartwieniem było jednak to, że Mercedes w kolejnym wyścigu F1 miał potężne straty względem Ferrari i Red Bull Racing. - Od pierwszego wyścigu minęło kilka dni. Pod koniec wyścigu miałem problem, by nadążać za Haasem. Ich bolid po prostu przemknął obok mnie, więc na pewno mamy dużo pracy do wykonania. Mamy jednak świetny zespół, będziemy starali się poprawiać - podsumował były mistrz świata.
Czytaj także:
Pieniądze czy bezpieczeństwo? Kierowcy stawiają F1 pod ścianą
Mocne słowa Lewisa Hamiltona. Miał zachęcać kierowców do bojkotu