Bernie Ecclestone przez lata wyzyskiwał tory F1 "Przez niego wyglądamy dziś jak idioci"

Rafał Lichowicz
Rafał Lichowicz

Ecclestone był twardym negocjatorem podpisując nowe umowy w F1

Fatalnie potoczyła się historia zawodów o GP Malezji. Rozgrywany nieprzerwanie od 1999 roku wyścig stał się już niemal kultowy w cyklu F1. A jednak, tor Sepang International Circuit w tym sezonie gościć będzie po raz ostatni zawody mistrzostw świata. W dodatku rok przed rzeczywistym końcem umowy.

Wszystko z powodu kontraktu, jaki władze Sepang podpisały z Ecclestonem. Rujnujący ich z roku na roku. W identycznym położeniu znalazł się tor Silverstone, który podpisał całkiem niedawno wieloletnią umowę. Brytyjczycy tłumaczą, że sami zawiązali sobie w ten sposób pętlę na szyi.

- Nasze opłaty dla Formuły 1 będą rosnąć z każdym kolejnym sezonem. Zainteresowanie kibiców wcale się nie zwiększa i zaczynają się problemy - mówił jeden z właścicieli obiektu, który należy do Brytyjskiego Klubu Kierowców Wyścigowych.

Z końcem sezonu Silverstone miało szansę uruchomić klauzulę w umowie, która umożliwiała wcześniejsze zerwanie kontraktu. Sytuację słynnego obiektu położonego na dawnym ternie militarnego lotniska uratowało Liberty Media, które zamierza bronić legendarnych torów.

W Malezji jednak wrze. Oliwy do ognia dolał zaś ostatnimi komentarzami Ecclestone. - Nie wiem czemu mają służyć tego rodzaju wypowiedzi - powiedział Razlan Razali, promotor GP Malezji. - Byliśmy lojalnym klientem F1 przez 19 lat, a on wykazał nam całkowity brak szacunku.

- Od zawsze zwracaliśmy uwagę na wysokie koszty. Próbowaliśmy bezskutecznie negocjować umowy. Oświadczenie i przyznanie się, że żądano od nas zbyt wiele, tylko nas wkurza. Przez Ecclestone'a wyglądamy teraz jak idioci - dodał Razali.

Były szef Formuły 1 choć zgadza się z tym, że kraje nie otrzymały takiego produktu za jaki płaciły, to nie było to jego winą. - Po pierwsze nie sprawiliśmy, że wyglądają teraz głupio. Trudno, aby ktoś wyglądał na takiego, jeśli już taki jest - odparł złośliwie Ecclestone.

- Oni wykonują świetną robotę z MotoGP, widać, że Razlan jest zakochany w motocyklach. Jak stwierdziłem my nie daliśmy im rozgrywki za jaką zapłacili. To nie nasza wina, nie my tworzymy show.

Miejsce Malezji w cyklu próbowało jeszcze nieskutecznie ratować Liberty Media, ale słynący często z deszczowej aury tor nie pojawi się w kalendarzu F1 od 2018 roku. Trudno powiedzieć, kto jeszcze zrezygnuje z organizacji Grand Prix po słowach Ecclestone'a, dowodzących, że nigdy nie działał w dobrej wierze, starał się jedynie oszukiwać obecnych gospodarzy MŚ.

Czy Formuła 1 powinna pozostać w Malezji?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Sporty Motorowe na Facebooku
Straits Times / Reuters / Motorsport
Zgłoś błąd
Komentarze (1)
  • Doyley_69_FALUBAZ Zgłoś komentarz
    Bezczelny brytol. A mówi się niby że to Polacy są złodziejami.