W tym artykule dowiesz się o:
Wygrany: Max Verstappen
Niedawno szef Red Bull Racing przyznał, że umiejętnościami Max Verstappen przeskoczył Lewisa Hamiltona i być może trzeba mu przyznać rację. Holender przerwał dominację Brytyjczyka, jeśli chodzi o zwycięstwa w deszczowych wyścigach. Po raz drugi triumfował w tym sezonie, choć byli tacy, co twierdzili, że Red Bull i Honda nie zwyciężą ani jednego wyścigu F1.
Verstappen nie ustrzegł się błędu na Hockenheim, bo zaliczył przecież efektownego "bączka", ale miał też trochę szczęścia. Może się przy tym poszczycić serią 20 wyścigów, które kończył w czołowej piątce. W tej chwili traci też tylko 22 punkty do drugiego w mistrzostwach Valtteriego Bottasa.
Przegrany: Lewis Hamilton
Przez wielu uznawany za "króla deszczu", więc gdy kibice zobaczyli, że na Hockenheim pada, w ciemno zakładali wygraną kierowcy Mercedesa. To nie był jednak jego dzień. Prosty błąd w ostatnim zakręcie zrujnował jego wyścig, bo jego konsekwencją było szybkie zjechanie do alei serwisowej, podczas gdy zespół nie był na to przygotowany. Niemal minutowy pit-stop pogrzebał jego szanse.
ZOBACZ WIDEO Czy nasze kluby mogą pożegnać się z Ligą Europy? "W Polsce, cały czas, gramy archaiczny futbol. To nie jest rozrywka, to męka"
Wygrany: Robert Kubica
Chyba tylko niepoprawni optymiści wierzyli w to, że Williams może zdobyć jakiekolwiek punkty w tym sezonie, a zwłaszcza Robert Kubica, który regularnie przegrywa wewnętrzną rywalizację z Georgem Russellem. Tymczasem na Hockenheim byliśmy świadkami cudu, bo w takich kategoriach należy rozpatrywać 10. miejsce Polaka.
Kubica udowodnił, że potrafi sobie poradzić w deszczowych warunkach, w co niektórzy wątpili. Nie popełnił ani jednego błędu, górował nad Russellem doświadczeniem na mokrym torze i mógł wracać do domu z uśmiechem na twarzy.
Przegrany: Mercedes
To był wielki weekend dla niemieckiej firmy, która postanowiła dorzucić sporo pieniędzy do organizacji Grand Prix Niemiec, aby wyścig pozostał w kalendarzu F1. Dlatego z zawodów uczyniono celebrację 125-lecia motorsportu. Było specjalne malowanie samochodów, mechanicy przebrani w historyczne stroje… i ogromna klapa na torze.
Lewis Hamilton zdobył dwa punkty po dyskwalifikacji kierowców Alfy Romeo, Valtteri Bottas w ogóle nie dojechał do mety. To był najgorszy weekend Mercedesa w F1 w tym roku.
Wygrany: Williams
Zespół przywiózł poprawki na Grand Prix Niemiec, które jednak nie działały jak należy. Sam Robert Kubica przyznawał, że jechał w wyścigu ze źle ustawionym samochodem, bo musiał pójść na kompromis, by nie uszkodzić niektórych części. To pokazuje jak wiele pracy do wykonania ma ciągle Williams.
Pracownicy fabryki w Grove otrzymali jednak dodatkową dawkę motywacji. Jest nim punkt wywalczony przez Kubicę na Hockenheim. Coś, czego kompletnie się nie spodziewali. Nie zmienia to sytuacji Williamsa w klasyfikacji konstruktorów, ale przynajmniej w tabeli nie ma on już zerowego dorobku.
Przegrany: Charles Leclerc
Prosty błąd okazał się fatalny w skutkach. Monakijczyk miał szansę w Niemczech, by prześcignąć w wewnętrznej rywalizacji Sebastiana Vettela, a skończył poza torem.
To był kolejny weekend, w którym Ferrari miało szansę na wygraną, a wyrzuciło ją do kosza. W Bahrajnie Leclercowi jazdę utrudnił uszkodzony silnik, W Austrii na dwa okrążenia przed końcem poza tor wypchnął go Verstappen, a w Niemczech młody kierowca może mieć pretensje już tylko do siebie.
Chociaż w kwalifikacjach zespół mu nie pomógł, bo po awarii systemu paliwowego musiał startować do wyścigu z 10. miejsca, to jednak w wyścigu pozycja startowa nie miała większego znaczenia wskutek zamieszania spowodowanego przez deszcz.
Wygrany: Sebastian Vettel
Drugie miejsce niczym zwycięstwo - może powiedzieć Vettel po Grand Prix Niemiec. Kierowca Ferrari nie wygrał ani razu wyścigu F1 na Hockenheim i nie przełamał złej passy. Jednak w niedzielę dokonał rzeczy niebywałej, bo z ostatniego miejsca przedarł się na drugie.
Czy to był przełomowy wyścig dla Vettela? Znacząco powiększył przewagę nad Leclercem wewnątrz Ferrari, zniwelował straty do Hamiltona. Czas pokaże, co będzie działo się dalej.
Przegrany: Alfa Romeo
Kimi Raikkonen i Antonio Giovinazzi dojechali w punktach do mety Grand Prix Niemiec, ale długo nie cieszyli się z tego faktu. Błędne użycie sprzęgła na starcie doprowadziło do tego, że obaj otrzymali kary 30 sekund i wypadli poza czołową dziesiątkę.
Dla Raikkonena byłby to czwarty z rzędu wyścig ze zdobyczą punktową, Giovinazzi znacząco poprawiłby swój dorobek, a tak pozostaje ogromne rozczarowanie. Dość powiedzieć, że Włoch ma w tej chwili tylko jeden punkt. Dokładnie tyle samo, ile Robert Kubica, a przecież samochodów Alfy Romeo i Williamsa nawet nie można porównywać.
Wygrany: Daniił Kwiat
Przez ponad rok nie oglądaliśmy go w F1. Gdy Toro Rosso ogłaszało jego kontrakt na sezon 2019, nie brakowało krytycznych opinii. Tymczasem Kwiat w niedzielę stanął na podium, czego mało kto się spodziewał. Na korzyść Rosjanina zagrało szczęście, ale też strategia zespołu z Faenzy.
Kwiat otrzymał slicki w odpowiednim momencie i dzięki temu był w stanie wyprzedzić Lance'a Strolla w samej końcówce wyścigu. To drugie podium Toro Rosso w historii zespołu. Do tego po raz pierwszy od Grand Prix Azerbejdżanu w roku 2018 na "pudle" zobaczyliśmy kierowcę spoza wielkiej trójki F1, jak określa się Mercedesa, Ferrari i Red Bulla.
Przegrany: Haas
Niby sam wynik wydaje się być dobry, bo łącznie kierowcy Haasa zdobyli 10 punktów w Grand Prix Niemiec, ale znów Kevin Magnussen oraz Romain Grosjean dali powody do złości Guntherowi Steinerowi. Chociaż szef amerykańskiej ekipy prosił podwładnych, by nie walczyli między sobą na torze, zignorowali jego polecenia i znów doprowadzili do kontaktu.
Kontakt nie był tak opłakany w skutkach jak wcześniejszy na Silverstone, ale niewiele brakowało, a mielibyśmy powtórkę z rozrywki. Magnussen i Grosjean tworzą mieszankę wybuchową i wiele wskazuje na to, że po sezonie trzeba będzie ją zdetonować.