W tym artykule dowiesz się o:
Co wiemy na pewno?
Robert Kubica pod koniec września, przy okazji GP Singapuru, zapowiedział odejście z Williamsa. Wtedy stało się jasne, że Polaka nie zobaczymy na polach startowych w F1 w roku 2020, bo większość zespołów miała skompletowane składy.
Natomiast Brytyjczycy, również zgodnie z oczekiwaniami, postawili na Nicholasa Latifiego. Kontrakt 24-latka ogłoszono w czwartek.
Kilka opcji skreślonych
Mimo rezygnacji z Williamsa, było wręcz przesądzone, że Kubica pozostanie w padoku F1 na sezon 2020. Pomocne jest w tym aspekcie m.in. wsparcie finansowe Orlenu, który jest zadowolony ze współpracy z 34-latkiem.
Dlatego też Orlen zaczął rozmowy z kilkoma zespołami. Dość szybko skreślony został McLaren, bo Brytyjczycy widzieli Kubicę tylko w symulatorze i nie byli skłonni oddać mu nawet występów w piątkowych treningach F1. Wynika to z faktu, że stajnia z Woking chce rozwijać Lando Norrisa i Carlosa Sainza.
Na rozmowach w Warszawie byli też przedstawiciele Alfy Romeo, choć i w tym przypadku niewiele z nich wyniknęło.
Do tej pory w mediach nie mówiło się też o tym, że Orlen podjął rozmowy z Toro Rosso, które oficjalnie nie posiada rezerwowego w F1. Na początku listopada przedstawiciele tej ekipy również pojawili się w siedzibie Orlenu w Warszawie. Konsensusu jednak nie osiągnięto.
ZOBACZ WIDEO: F1. Daniel Obajtek zachwycony ze współpracy z Kubicą. "Sama sprzedaż detaliczna wzrosła o 400 milionów złotych!"
Haas i Racing Point na placu boju
W pewnym momencie stało się jasne, że tylko dwa zespoły F1 liczą się w grze o Kubicę - Haas oraz Racing Point. Amerykanie mówili o tym otwarcie. Gunther Steiner kilkukrotnie przy okazji wywiadów wspominał o Polaku i wysyłał konkretne sygnały w jego kierunku.
Nieco inną formę obrało kanadyjskie Racing Point. Miliarder Lawrence Stroll nie bryluje w mediach, za to zaczął wypuszczać w padoku plotki na temat pozyskania Kubicy. Kanadyjczyk miał już okazję poznać krakowianina w Williamsie i jest wielkim orędownikiem jego talentu. Widzi w nim mentora dla swojego syna Lance'a, który startuje w F1 od roku 2017.
Co wybierze Kubica?
Jeszcze w zeszłym tygodniu holenderskie media informowały, że Kubica postawił na Racing Point. Jednak w środę gruchnęła wieść, że 34-latek miał się jednak zdecydować na ofertę Haasa.
Niezależnie od ostatecznej decyzji, Kubica ma pojawić się w kilku sesjach treningowych F1 w roku 2020. To gwarantują mu obie ekipy. Pozostałe szczegóły ofert różnią się. Haas widzi bowiem Polaka w roli lidera projektu na sezon 2021. Miałby on pracować sporo godzin w symulatorze i pomagać w stworzeniu jak najlepszej konstrukcji pojazdu.
- Mam nadzieję, że te wszystkie puzzle zostaną ułożone wkrótce i będzie można ogłosić, co będę robić. Mój program wyścigowy zależy wyłącznie ode mnie, w 100 proc. Podobnie jak i kwestia pracy w F1, choć w tym przypadku Orlen też jest stroną umowy. Oni chcą pozostać w F1 i chcemy sprawdzić czy możemy to wszystko połączyć. To byłoby z korzyścią dla wszystkich - powiedział w Abu Zabi Kubica.
Orlen mógłby zostać nawet partnerem tytularnym Haasa w F1. W przypadku Racing Point w grę wchodziłby zwykły sponsoring. Ekipa z Silverstone posiada bowiem sponsora tytularnego - jest nim firma SportPesa.
Nie tylko F1
Kubica nie zamierza jednak spędzić całego roku na pracy wyłącznie w symulatorze i brylowaniu w padoku F1. Chce się ścigać. Dlatego równocześnie trwają rozmowy o jego programie startów w sezonie 2020. Pogodzenie F1 z serią DTM nie jest zadaniem łatwym.
Zwłaszcza jeśli w grę wchodzą różni producenci samochodów. To opóźnia moment zawarcia umowy. Trzeba bowiem pogodzić interesy kierowcy, jego partnera (Orlenu), różnych firm motoryzacyjnych (BMW, Mercedes, Audi, Ferrari) oraz sponsorów zespołów F1. W tej układance nie może dojść bowiem do żadnego konfliktu interesów.
Dlatego podczas GP Abu Zabi nie poznamy jeszcze przyszłości Kubicy. Nie jest jednak tajemnicą, że w DTM w swoich szeregach widziałyby go dwa zespoły - fabryczne BMW oraz prywatne WRT, które korzysta z samochodów Audi.
- Szukam dużego wyzwania i DTM takim na pewno jest. To chyba najtrudniejsze mistrzostwa w Europie zaraz po F1. Mamy tam wielu utalentowanych kierowców i rywalizacja w tym świecie dla debiutanta nie jest łatwa. Jeśli udałoby mi się tam ścigać, byłbym zadowolony. A gdybyśmy to połączyli z innymi obowiązkami w F1, to wszyscy byliby szczęśliwi - skomentował Kubica.