F1. GP Włoch. Wygrani i przegrani. Pierre Gasly zapamięta ten dzień do końca życia. Kompromitacja Ferrari

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

GP Włoch zapisze się w historii za sprawą sensacyjnego zwycięstwa Pierre'a Gasly'ego i kary dla Lewisa Hamiltona. O domowym występie będzie chciało zapomnieć Ferrari, które skompromitowało się po raz kolejny w sezonie 2020.

1
/ 8

Wygrany: Pierre Gasly 

Kariera Francuza jest niczym przejażdżka kolejką górską. Jeszcze na początku 2019 roku był na wyżynach, po tym jak otrzymał awans do Red Bull Racing, by po ledwie paru wyścigach zostać wyrzuconym z głównej ekipy i trafić na zesłanie do Toro Rosso.

Gasly się nie załamał i w teamie obecnie funkcjonującym jako Alpha Tauri odbudował swoją formę. Młody kierowca jest regularnie szybszy od Daniiła Kwiata, którego deklasuje w klasyfikacji punktowej F1. Zwycięstwo na Monzy nie jest dziełem przypadku. Gasly potrafił znaleźć się w odpowiednim miejscu i we właściwym czasie, a następnie wykorzystał szansę od losu. Nie każdy to potrafi.

2
/ 8

Przegrany: Lewis Hamilton 

Nawet najlepszym zdarzają się błędy. Mercedes jawi się w Formule 1 jako zespół, który jest perfekcyjny pod każdym względem. Tymczasem w GP Włoch ekipa nie dostrzegła tego, że aleja serwisowa została zamknięta w związku z neutralizacją. Kara dla Hamiltona poskutkowała tym, że musiał on zapomnieć o zwycięstwie w GP Włoch.

Oczywiście nie ma to wielkiego wpływu na sytuację w mistrzostwach F1, bo Hamilton nadal ma ogromną przewagę, ale nie zmienia to faktu, że wskutek głupiego błędu Hamilton stracił niemal pewną wygraną.

3
/ 8

Wygrany: Carlos Sainz 

Hiszpan przyznawał, że jest rozczarowany drugim miejscem, bo jechał za Lewisem Hamiltonem i to on miał najlepsze tempo zaraz po Brytyjczyku. Gdyby nie zamieszanie z czerwoną flagą i przerwanie wyścigu, to najpewniej Sainz triumfowałby w GP Włoch. Tyle że w Formule 1 nie można gdybać.

Przerwanie rywalizacji po wypadku Charlesa Leclerca sprawiło, że układ stawki F1 się wymieszał, na czym bardziej skorzystał Gasly niż Sainz. Rozczarowanie Hiszpana jest zrozumiałe, ale też gdyby nie kara dla Hamiltona, to w ogóle nie myślałby o wygranej na Monzy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się strzela w polskiej III lidze

4
/ 8

Przegrany: Ferrari 

GP Włoch to dla Ferrari domowy wyścig i jak to ujął Sebastian Vettel, może nawet lepiej, że z powodu pandemii koronawirusa na Monzy nie było kibiców. Napisać, że stajnia z Maranello skompromitowała się, to za mało.

Przypomnijmy, że mówimy o najbardziej utytułowanym zespole w historii F1. Tymczasem Sebastian Vettel nie był w stanie nawet przedostać się przez Q1 w kwalifikacjach, w wyścigu już na początku odpadł z rywalizacji po wybuchu układu hamulcowego, a Charles Leclerc sam rozbił doszczętnie swój bolid wskutek prostego błędu w Parabolice.

5
/ 8

Wygrany: Lance Stroll 

Wielu określa go mianem najgorszego kierowcy w stawce F1, który starty w królowej motorsportu zawdzięcza głównie środkom finansowym ojca, a jednak Stroll zaliczył drugie podium w F1 w karierze. Po tym jak w roku 2017 stał na "pudle" w chaotycznym GP Azerbejdżanu, teraz nadszedł moment na finisz w czołowej trójce w GP Włoch.

Stroll miał farta ze strategią i znalazł się w gronie kierowców, którym pomogła czerwona flaga, bo w momencie przerwania wyścigu można było u niego zmienić opony. Biorąc pod uwagę potencjał bolidu i pozycję startową po restarcie, być może to Stroll powinien być triumfatorem GP. Jednak talent Kanadyjczyka jest wyraźnie mniejszy niż Gasly'ego czy Sainza, co było widać na Monzy.

6
/ 8

Przegrany: Valtteri Bottas 

Los dał mu idealną szansę, by odrobić sporo ze straty do Lewisa Hamiltona i Maxa Verstappena w klasyfikacji F1, ale Fin jej nie wykorzystał. Bottas fatalnie spisał się na starcie, po którym stracił szereg pozycji. Narzekał wtedy na pracę opon i doszukiwał się schodzącego powietrza w jednym z kół. Później narzekał jeszcze na pracę silnika, przez który rzekomo nie mógł wyprzedzać.

Jeśli ktoś miał wątpliwości, to GP Włoch było najlepszym dowodem na to, że Bottas nigdy nie zostanie mistrzem świata F1. Fin nie jest w stanie uwolnić się z roli kierowcy numer dwa w Mercedesie, nawet gdy problemy ma Lewis Hamilton.

7
/ 8

Wygrany: Alpha Tauri 

Musiało minąć 146 wyścigów F1, byśmy zobaczyli na najwyższym stopniu podium kierowców z innego zespołu niż Mercedes, Ferrari czy Red Bull Racing. W GP Australii w roku 2013 triumfował bowiem Kimi Raikkonen.

Imponującą passę gigantów F1 przerwał malutki team z Faenzy, który wprawdzie należy do Red Bulla, ale dysponuje znacznie mniejszymi środkami. Dla Alpha Tauri, które ma siedzibę we Włoszech, był to triumf szczególny ze względu na rywalizację na Monzy. Może włoskim fanom w jakiś sposób zrekompensowało to katastrofę Ferrari.

Równocześnie ekipa z Faenzy, jeszcze jako Toro Rosso, triumfowała dość niespodziewanie na Monzy w roku 2008 za sprawą Sebastiana Vettela. Kilka lat później Niemiec stał się jedną z legend F1, zdobywając cztery tytuły mistrzowskie. Czy równie ciekawa kariera czeka Gasly'ego? Skala talentu na pewno jest porównywalna do tego, jakim dysponował Vettel.

8
/ 8

Przegrany: Max Verstappen 

Kolejny z kierowców, który nie wykorzystał problemów Lewisa Hamiltona. Być może Red Bull Racing jest ofiarą własnych sztuczek. "Czerwone byki" apelowały do FIA, by zakazała stosowania trybów kwalifikacyjnych w silnikach, upatrując w tym szansy na dogonienie Mercedesa.

Nowe dyrektywy techniczne ws. silników sprawiły, że Mercedes znów okupował pierwszy rząd startowy, a Verstappena nie było nawet w drugiej linii. Natomiast w wyścigu w bolidzie Holendra doszło do usterki, po której musiał się on wycofać z rywalizacji. Jednak zanim do tego doszło, Verstappen wcale nie prezentował wybornego tempa.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)