Lewis Hamilton od wielu tygodni jest wielkim orędownikiem ruchu Black Lives Matter i doprowadził do tego, że Formuła 1 zwraca sporą uwagę na kwestię walki z rasizmem. Wysiłki Hamiltona doprowadziły do tego, że każdy wyścig F1 poprzedzany jest krótką manifestacją, która ma zwracać uwagę na konieczność walki z rasizmem.
Hamilton zwykł klęczeć na polach startowych i zakładać koszulkę z napisem "Black Lives Matter", ale przed GP Włoch próżno było go szukać podczas protestu. Jak się okazało, aktualny mistrz świata F1 poszedł w tym czasie do toalety.
- Musiałem wrócić do garażu, a nasze pomieszczenia znajdowały się dalej niż w przypadku innych ekip. Wziąłem skuter i myślałem, że zdążę na czas. To się jednak nie udało - powiedział Hamilton, którego cytuje RaceFans.net.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała
- Zwykle dostaję sygnał, gdy trzeba opuścić garaż. Gdy wyszedłem z toalety, dostałem takie polecenie. Jednak zanim z powrotem pojawiłem się na polach startowych, to już było po wszystkim i inni kierowcy już mieli za sobą klęczenie - dodał reprezentant Mercedesa.
Gapiostwo Hamiltona może dziwić, bo wcześniej mocno nalegał on na to, by wszyscy kierowcy F1 klęczeli na polach startowych i miał pretensje do tych zawodników, którzy nie chcieli w ten sposób manifestować przeciwko nietolerancji. Jednak 35-latek bagatelizuje swoją nieobecność w proteście na polach startowych przed GP Włoch.
- Przegapiłem ten moment, to prawda. Jednak to nie koniec świata. Widziałem za to, jak mój zespół klęczy na znak protestu i to jest coś świetnego. Następnym razem postaramy się poprawić. Może po prostu nie będę wracać do garażu, jeśli się okaże, że jest on oddalony tak bardzo od pól startowych. Albo może znajdę jakąś toaletę bliżej - podsumował Hamilton.
Czytaj także:
Kubica na czternastym miejscu w wyścigu DTM
Odejście rodziny Williamsów z F1 szokiem