W tym artykule dowiesz się o:
Romain Grosjean przeżył cud
Kierowcy, szefowie ekip i kibice Formuły 1 odetchnęli z ulgą, widząc jak Romain Grosjean ucieka z płonącego bolidu, po fatalnym wypadku w GP Bahrajnu. Francuz miał mnóstwo szczęścia. Uderzył w bariery przy prędkości ponad 200 km/h, spędził w płonącym bolidzie 28 sekund, a ma "tylko" oparzone ręce.
Skala zniszczeń w bolidzie Haasa oraz na torze Sakhir powinny jednak skłonić FIA i Formułę 1 do refleksji. Oto, jakie pytania muszą sobie zadać szefowie królowej motorsportu, aby uniknąć tego typu obrazków w przyszłości.
Czytaj także: Romain Grosjean widział nadchodzącą śmierć
Wypadek Romaina Grosjeana. Co dalej?
Formuła 1 opracowała na przestrzeni lat procedury, które są uruchamiane w przypadku tak poważnych wypadków, jak ten niedzielny Romaina Grosjeana. Obecnie raporty i analizy w takich przypadkach tworzy Dział Bezpieczeństwa FIA.
To pracownicy tego departamentu będą odpowiedzialni za dochodzenie ws. wypadku Grosjeana, współpracując z Haasem, torem Sakhir i komisją FIA. - Wszyscy eksperci w danej dziedzinie dokonają przeglądu działań w tej sytuacji i zobaczą, jakie wnioski im się nasuną. Będą zadawać pytania: co można było poprawić? - zapowiedział w "Motorsporcie" Michael Masi, dyrektor wyścigowy F1.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bójka podczas meczu piłki ręcznej. Kobiet!
Co się stało z barierą w momencie wypadku?
To najprawdopodobniej najważniejsze pytanie. Bolid Grosjeana trafił w bandę przy prędkości 220 km/h, po czym zrobił w niej ogromną dziurę. Kokpit maszyny Haasa przeszył metal i 34-latek życie zawdzięcza systemowi Halo. Gdyby nie dodatkowy pałąk ochronny, zderzenie z metalową barierką mogłoby być zabójcze dla Grosjeana.
Przód bolidu utknął w barierze i stanął w płomieniach. Gdyby Grosjean pozostał w nim na dobre, skutki również mogłyby być tragiczne. - Bariera nie powinna zawieść w tej sytuacji. Samochód nie powinien był zapalić się w ten sposób - ocenił po GP Bahrajnu Sebastian Vettel, kierowca Ferrari.
W F1 montuje się też inne bariery - wykonane z opon albo materiału Tec Pro. Są one jednak droższe, a też nie zapewniają 100 proc. bezpieczeństwa. Świadczyć o tym mogą wypadki Heikkiego Kovalainena z 2008 roku i Carlosa Sainza z 2015 roku, gdy opony i Tec Pro nie zadziałały tak, jak powinny.
Dlaczego bolid rozpadł się na dwie części?
Kolejna ważna kwestia. Dlaczego samochód Haasa wskutek uderzenia przedzielił się na dwa kawałki? Paradoksalnie, im więcej elementów odpada z maszyny, tym lepiej - każde uderzenie pochłania energię. Oczywiście pod warunkiem, że odpadające fragmenty nie powodują szkód u kierowcy albo nie naruszają komórki bezpieczeństwa.
W przypadku Grosjeana właściwie zadziałała komórka bezpieczeństwa, czyli przestrzeń, w której znajduje się kierowca. Pozostała ona nienaruszona. Dlatego nie doszło chociażby do zmiażdżenia nóg kierowcy.
Jednak wskutek uderzenia rozłączyły się elementy silnika, a zadaniem śledczych będzie ustalenie, dlaczego do tego doszło i czy doprowadziło to do pożaru.
Dlaczego wrak się zapalił?
Eksplozja wywołała szok w padoku F1, bo jak zauważyli kierowcy i prezydent FIA Jean Todt, w ostatnich latach nie byliśmy świadkami pożaru bolidów. To efekt m.in. coraz lepszego zabezpieczenia zbiorników paliwowych.
Wyjaśnienie pożaru jest o tyle ważne, bo jeśli Grosjean nie byłby w stanie szybko wydostać się z bolidu albo straciłby przytomność, najprawdopodobniej straciłby życie. Eksplozja była bowiem na tyle silna, że zgaszenie płomieni zajęłoby sporo czasu, co utrudniałoby przeprowadzenie akcji ratunkowej.
Jak zadziałały Halo i inne systemy?
Bez dogłębnej analizy wiadomo już, że Halo wykonało swoje zadanie podczas wypadku, bo ochroniło głowę Grosjeana podczas uderzenia w barierę. Dzięki temu też Francuz nie stracił przytomności. Jednak sprowadzanie całej sytuacji tylko do pałąka ochronnego byłoby nadużyciem.
Bez wątpienia system HANS też odegrał swoją rolę, ratując kręgi szyjne kierowcy. Podobnie jak panele zderzeniowe wokół komórki bezpieczeństwa czy ognioodporna odzież, jaką Grosjean miał na sobie podczas wypadku.
Czy pokazywanie powtórek wypadku było zasadne?
Na koniec, kwestia natury etycznej. Wielu kierowców, chociażby Daniel Ricciardo czy Sebastian Vettel, było oburzonych tym, jak wiele powtórek z wypadku Romaina Grosjeana przedstawiła Formuła 1 podczas GP Bahrajnu. Śledzący transmisję przed telewizorami mogli zobaczyć ujęcia z każdej możliwej kamery, jak i działania służb i 34-latka wyskakującego z płomieni.
Kierowcy F1 zwracali uwagę na to, że transmisję telewizyjną oglądali bliscy Grosjeana, którzy w pierwszej chwili nie mieli informacji na temat stanu zdrowia 34-latka. Dlatego powtórki były nie na miejscu.
Gunther Steiner, szef Haasa, nie miał jednak pretensji do F1 o takie zachowanie. Rodzi się zatem pytanie, czy obecne procedury w takich sytuacjach są właściwe. Przypomnijmy, że Formuła 1 od lat ma opracowany schemat. Zgodnie z nim, dopóki nie ma pewności, że kierowca jest cały i zdrowy, realizator transmisji nie pokazuje powtórek wypadku.