O jego zachowaniu mówił cały świat. Iwan Kuliak podczas zawodów Pucharu Świata zajął 3. miejsce. Na podium wszedł w koszulce, na której była widoczna litera "Z".
Gest ten oznacza poparcie dla rosyjskiej inwazji na Ukrainę - wojna w tym kraju na rozkaz Władimira Putin rozpoczęła się 24 lutego. Nic dziwnego, że zachowanie Kuliaka wywołało oburzenie.
Rosyjski prowokator doigrał się, bo kara za takie zachowanie była nieunikniona. Sprawą sportowca zajęła się Międzynarodowa Federacja Gimnastyczna (FIG).
ZOBACZ WIDEO: Milioner chwali się luksusową łodzią. Tak na niej szaleje
Kuliak został ukarany przez komisję dyscyplinarną Fundacji Etyki Gimnastycznej za naruszenie zasad rywalizacji. Gimnastyk został zdyskwalifikowany na rok oraz musi oddać nagrodę finansową (500 franków szwajcarskich), jaką zainkasował na wspomnianych zawodach Pucharu Świata w Dosze.
Na tym nie koniec. Jeżeli w momencie zakończenia kary nadal będzie obowiązywał zakaz udziału rosyjskich sportowców w zawodach gimnastycznych, to dyskwalifikacja Kuliaka będzie trwała przez kolejnych sześć miesięcy po zniesieniu tego zakazu.
Sam Rosjanin tłumaczył się ze swojego zachowania. Nie widział w nim nic złego. - Gdyby była druga szansa i znowu musiałbym wybrać, czy wyjść z literą "Z", czy nie, zrobiłbym dokładnie to samo - przyznał cytowany przez "Russia Today".
Co więcej, za wszystko winą obarczył... Ukraińców, którzy mieli zachowywać się niegrzecznie wobec niego i innych Rosjan.
Zobacz także:
Skandal w narodowej reprezentacji. Poważne zarzuty
Rosjanka ujawnia. "Ostrzegali, że nas w Polsce nienawidzą"