Wypadek Tigera Woodsa wyglądał dramatycznie. Pojazd, którym jechał Woods przejechał przez dwa pasy drogi, uderzył w krawężnik, a następnie w drzewa, po czym kilkukrotnie dachował. Nie było śladów poślizgu czy hamowania, a wpływ na wypadek nie miały też warunki atmosferyczne.
Jak poinformowało BBC, sprawą wypadku zajęła się prokuratura. Śledczy zdecydowali, że Woodsowi nie zostanie postawiony żaden zarzut karny po wypadku, w wyniku którego doznał poważnych obrażeń.
- To był po prostu wypadek. Zarzut w tej sprawie byłby lekkomyślny. Nie ma dowodów na to, że Woods był pod wpływem narkotyków lub alkoholu. Możemy to wykluczyć - powiedział Alex Villanueva z biura szeryfa hrabstwa Los Angeles.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Połamał hokejowy kij na głowie rywala
Woods może otrzymać mandat za stworzenie zagrożenia w ruchu lądowym, ale tylko wtedy jeśli śledczy udowodnią, że złamał przepisy ruchu drogowego. Chodzi na przykład o przekroczenie prędkości czy niezachowanie należytej uwagi.
Legendarny golfista doznał poważnych obrażeń, ale nie zagrażają one jego życiu. We wtorek przeszedł wielogodzinną operację. Lista obrażeń Woodsa jest długa. Amerykanin ma zmiażdżone kości obu podudzi, złożone złamanie prawej kości piszczelowej i strzałkowej oraz ma złamaną kostkę.
Czytaj także:
Problemy Tigera Woodsa. Stanie przed sądem z powodu pracownika jego restauracji
Ashleigh Barty pokazała, jak gra w golfa. Tiger Woods pod wrażeniem