Nie jest łatwo być bramkarzem jednej z najsłabszych drużyn w lidze. W tym samym meczu można popisać się jedną z najbardziej niezwykłych parad sezonu i wpuścić 5 goli, wysoko przegrywając mecz. Tak było tej nocy w przypadku Alexa Stalocka, który broni bramki Chicago Blackhawks.
W wyjazdowym meczu z Colorado Avalanche "Czarne Jastrzębie" przegrały 0:5, a Stalock wpuścił wszystkie gole. W pierwszej tercji popisał się jednak interwencją, która zachwyciła wszystkich.
Przy stanie 0:1 odbił pierwszy strzał oddany przez Nathana MacKinnona, ale gwiazdor Avalanche dobijał z bliska, będąc przekonanym, że ma przed sobą całkowicie odsłoniętą bramkę. Stalock jednak desperacko wyciągnął kij i zatrzymał nim krążek, podbijając go do góry.
Stalock rozgrywa całkiem przyzwoity sezon jak na warunki, w jakich się znalazł. Zespół z Chicago zajmuje bowiem ostatnie miejsce w dywizji centralnej NHL i nie ma już żadnych szans na grę w play-off.
Blackhawks w obecnych rozgrywkach korzystali już z 5 bramkarzy. Z tych, którzy choć raz wystąpili w pierwszym składzie, Stalock notuje najwyższą skuteczność obron (91,5 %), a jego średnia wpuszczonych na mecz goli wynosi 2,84. Dwukrotnie zachował "czyste konto". W słabym zespole jednak taki wysiłek jak ten z ostatniej nocy oznacza jedynie, że drużyna nie przegrała 0:6.
Czytaj także:
Kolejny klub "tnie" koszty
Zaskakujące wyznanie. "Pił wódkę przed każdym meczem"
ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Krychowiak wróci do reprezentacji Polski? "Nie wykluczam tego"