- Niestety, ale taki jest sport. Nie zawsze się wygrywa - mówiła 18-letnia obrończyni.
W Finlandii występuje od czterech sezonów. W tym czasie rozegrała 51 spotkań w Naisten Liiga (10 bramek, 15 asyst). W fazie play-off w 24 meczach zdobyła gola i przy 2 asystowała. Poprzednie dwa sezony kończyła z Kiekko-Espoo na pierwszym miejscu, sięgając po złoty medal.
W obecnym sezonie lepsze były zawodniczki z Helsinek. Dla drużyny Polki gra w finale to i tak duży sukces,gdyż po odejściu wielu doświadczonych zawodniczek zespół zajął dopiero czwarte miejsce po sezonie zasadniczym.
Poprosiliśmy Julię Zielińską o podsumowanie sezonu w swoim wykonaniu.
- –Moje przygotowania do sezonu rozpoczęły się w czerwcu, zaraz po tym, jak wróciłam do Polski. W lipcu byłam już jednak w Finlandii i dołączyłam do całej drużyny. Na początku sierpnia razem z naszą drużyną Kiekko-Espoo do lat 18, wzięłyśmy udział w turnieju z drużynami ze Stanów, Kanady i Finlandii. Zajęłyśmy na nim pierwsze miejsce, wygrywając w finale z HIFK. Po turnieju dalej się przygotowywałyśmy do nadchodzącego sezonu, którego jednak nie zaczęłam z drużyną, ponieważ brałam udział w Mistrzostwach Świata U18 w Austrii, gdzie na początku września zdobyliśmy drugie miejsce. W tym czasie dziewczyny z Espoo rozpoczęły już sezon w lidze fińskiej, a ja prosto z Radenthein dołączyłam z powrotem do nich. Niestety zaraz w październiku miałam kontuzje dłoni, która wykluczyła mnie z rozgrywek na około trzy tygodnie. Ważniejsze mecze w sezonie zmusiły mnie do powrotu do gryz nie do końca wyleczoną kontuzją, ale na całe szczęście nie spowodowało to żadnych niepotrzebnych dodatkowych problemów.
- Na Święta oraz Nowy Rok wróciłam do Polski, gdzie również świętowałam swoje 18. urodziny. Ten czas pozwolił mi się odprężyć. Po słabym starcie sezonu, na jego drugą część wróciłam do swojej formy i niebawem zaczęły się play-offy. Ćwierćfinały zaczęłyśmy od przegranej, ale dla mnie dużo bardziej poważną sytuacją, na której musiałam się skupić była kontuzja, już na początku drugiego meczu. Na całe szczęście rezonans pokazał, że to nic poważnego. Doktor wyraził zgodę, że jeżeli dam radę grać z bólem, to nie widzi większych przeciwwskazań. Zagrałam ze względu na to, że była to najważniejsza część sezonu, a jedynie opóźnia to proces rekonwalescencji. Opuściłam dwa mecze ćwierćfinałowe, a resztę zagrałem na lekach przeciwbólowych.
– Byłyśmy mocno zmienioną drużyną po zeszłym sezonie, gdyż odeszło od nas wiele podstawowych zawodniczek z pierwszych dwóch piątek. Ustaliłyśmy sobie cel na sezon, że zakończymy go w najlepszej czwórce drużynach, co pozwoli nam powalczyć o trzecie miejsce w lidze. Sezon zasadniczy zakończyłyśmy na tej lokacie. Przystępując do play-offów nie byłyśmy tak pewne siebie jak w poprzednich latach, jednak byłyśmy na tyle zdeterminowane i przygotowane, że w ćwierćfinałach pokonałyśmy Kuortane (6. miejsce) 3:1 w serii do trzech wygranych. Po czym przyszedł czas na półfinały i drużynę z drugiego miejsca - KalPa. W tym starciu byłyśmy już skazywane na pożarcie, aczkolwiek postawiłyśmy się i pokazałyśmy na co nas stać, ponownie pokonując wiceliderki sezonu zasadniczego 3:1 w serii do trzech zwycięstw. Nadszedł czas na finały i naszego odwiecznego rywala, czyli drużynę HIFK Helsinki. W zeszłym roku pokonałyśmy je w finale, zdobywając złoto Naisten Liigi. W tym sezonie jednak już na samym początku dostałyśmy zimny prysznic. Pierwsze dwa mecze przegrałyśmy 2:9oraz 0:4. Jednak wyniki nie odzwierciedlały naszej gry.
- Nie poddałyśmy się i pewnym siebie HIFK-om pokazałyśmy, że nie będzie to dla nich łatwa wygrana tytułu. Trzeci mecz przeważałyśmy i to my jako pierwsze strzeliłyśmy bramkę na 1:0. Przed końcem pierwszej tercji wyrównały one jednak na 1:1 i w drugiej tercji wyszły na prowadzenie 2:1. W trzeciej tercji 14 sekund po zdjęciu bramkarki wyrównałyśmy na 2:2, na 94 sekundy przed końcem trzeciej tercji. Niestety z zamieszania pod naszą bramką na 36 sekund do końca, przeciwniczki strzeliły na 3:2, a my nie zdołałyśmy już tego wyrównać. Jestem bardzo dumna z naszej drużyny, ponieważ pokazałyśmy na co nas stać, będąc dużo młodszą i niedoświadczoną drużyną. Gra w finale była już dla nas wielką nagrodą, jednak wiadomo chce się wygrywać jak najwyższe miejsca. Po przegranej w finale w szatni był u nas smutek i wiele łez, aczkolwiek z czasem rozumiemy jak wielkiej rzeczy dokonałyśmy. Niestety, ale taki jest sport. Nie zawsze się wygrywa i zawsze któraś z drużyn musi przegrać. Tym razem niestety trafiło na nas, ale jest to dla nas i tak bardzo duży wyczyn.
– Dla mnie samej ten sezon nie był do końca udany. Borykałam się z problemami, które powodowały brak pewności siebie i nie do końca odnajdywałam się na lodzie w sezonie zasadniczym. Cały czas znajdowałem się jednak w podstawowym składzie drużyny oraz zakończyłam sezon zasadniczy z dorobkiem 20 punktów (7 bramek + 13 asyst). Na najważniejsze rozgrywki sezonu wróciłam do formy i pomimo, że nie rozegrałam wszystkich meczów ze względu na kontuzję, to zaliczyłam bardzo dobre mecze oraz dorobek 2 punktów za 1 bramkę (w finale) oraz jedną asystę (w półfinale).
Bartosz Frączek
Czytaj także:
Historyczny gol bramkarza wspomógł potrzebujące dzieci
Licencje tylko dla klubów walczących ze zmianami klimatu
ZOBACZ WIDEO: To nowy bohater kadry. Padły słowa o transferze