W sobotę zespół Melbourne Ice mierzył się z Adelaide Rush na Ice Arena w Adelajdzie. Menadżer hali Richard Laidlaw przekazał, że zawodniczki skarżyły się na złe samopoczucie.
Ze względów ostrożności trafiły na badania do szpitala. Uważa się, że wpływ na to miały opary wydobywające się z maszyny do lodu zwanej Zamboni.
Jest ona zasilana gazem. Taki sposób ładowania jest już powoli wycofywany. Właściciele lodowiska mają inną, sprawną maszynę i przyznali, że gaz mógł się przedostawać wentylacją do szatni, a także na parking.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Harry Kane, jako człowiek wielu talentów
Ostatecznie do szpitala zgłosiło się 16 osób, ale zostały już wypisane. Poszkodowani otrzymali tlen w celu usunięcia toksyn z organizmu. Przebadano w sumie 38 osób, ale większość jest już w domu.
Hala w Adelajdzie jest sprawdzana przez wentylatory wysokociśnieniowe, natomiast pracownicy pracują w kombinezonach, żeby nie zatruć się czadem. Laidlaw potwierdził, że obiekt będzie zamknięty dopóki nie zostanie uznany za w pełni bezpieczny.
Objawy zatrucia tlenkiem węgla obejmują ból głowy, zmęczenie, nudności, a w cięższych przypadkach duszność.
Czytaj też:
Zdradził, co robią w rosyjskich szkołach. "Za moich czasów czegoś takiego nie było"
Horror w meczu Polaków w Sosnowcu. Zdecydowały rzuty karne!