Dobrze do pewnego momentu - trenerzy o spotkaniu JKH GKS Jastrzębie - Podhale Nowy Targ

Wyrównana przez dwie tercje gra to zdecydowanie za mało na pokonanie nowotarżan, którzy przyjechali do Jastrzębia Zdroju zrehabilitować się za porażkę 3:5 z Naprzodem Janów sprzed kilku dni. JKH GKS Jastrzębie toczył wyrównany pojedynek do pierwszych minut trzeciej odsłony, kiedy to warunki zaczęli dyktować nowotarżanie. Trzy bramki w decydującej odsłonie sprawiły, że Podhale zwyciężyło 6:3, skutecznie psując tym samym humor szkoleniowcowi JKH, Wojciechowi Matczakowi.

Milan Jancuska (trener Podhala): Cieszę się z wygranego meczu. Po tej porażce u siebie z Janowem był to dla nas bardzo ciężki mecz. Pierwsze dwie tercje były wyrównane. Z naszej strony były zarówno dobre jak i słabsze momenty, kiedy traciliśmy bramki. Było nie było w drugiej odsłonie odwróciliśmy niekorzystny wynik z 2:1 na 2:3. W trzeciej tercji wiadomo było, że kto strzeli bramki, ten wygra. Tą drużyną byliśmy my.

Wojciech Matczak (trener JKH GKS): Znów taki mecz, w którym gramy dobrze do pewnego momentu. Stawiliśmy czoła Podhalu do początku trzeciej tercji. Przyszedł moment, że zaczęliśmy popełniać błędy. To może wydać się śmieszne, ale taką sytuacją było rozegranie bulika przez Urbanowicza, który w ogóle nie był przygotowany. Nie wiem czy szukał jeszcze ustawienia, ale bulik przegrał "na czysto". Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca na takim poziomie. Nie mamy na chwilę obecną w zespole takiego zawodnika, który potrafiłby mentalnie pociągnąć grę. Zamiast podnieść się, gdy przegrywamy 3:4 to my zaczynamy grać coraz słabiej. Brakuje jakby wiary w to, że możemy wygrać. Ja też odbieram czasem niektórych zawodników tak, że grając są obrażeni tym, że są nie w tej piątce, w której chcieliby być. Wiadomo, że każdy chciałby grać w pierwszej, czy najlepszej formacji. Na to jednak trzeba sobie jakoś zasłużyć i pokazać, że tam faktycznie jest moje miejsce. A nie później jakimś strojeniem fochów w boksie.

Komentarze (0)