Krzysztof Kulawik przychodząc do zespołu widział w nim spory potencjał. - Trzeba tylko dobrze poukładać klocki, aby ten cały kolektyw zatrybił - mówił wówczas szkoleniowiec. Minęło kilka dni i janowianie, ku zaskoczeniu wielu, zaczęli wygrywać. Recepta? - Pod wodzą nowego trenera gramy przede wszystkim ofensywniej. Wcześniej ograniczaliśmy się jedynie do obrony. Teraz, dzięki naciskowi na atak, nie brakuje nam okazji - odpowiada Tomasz Jóźwik, napastnik Naprzodu. Zespół ze stolicy Górnego Śląska wygrał cztery spotkania z rzędu i...
- Skompromitowaliśmy się z Cracovią - wzdycha popularny Józek, który podobnie jak reszta drużyny chciałby jak najszybciej zapomnieć o blamażu pod Wawelem. Piąta drużyna poprzedniego sezonu przegrała z mistrzem Polski 3:13. Jesienią tak wysokie porażki się zdarzały (z Zagłębiem Sosnowiec 0:7, 1:9 czy 2:15, a także z Jastrzębiem 0:8), ale po zmianie trenera i dobrym okresie gry, nikt nie spodziewał się, że janowianie znów zostaną tak ostrzelani. - To na własne życzenie - kręci głową Kulawik. - Z krakowianami nie mieliśmy wiele do powiedzenia, a tym bardziej, jak otrzymali od nas takie prezenty. Sześć goli wyłożyliśmy im jak na tacy - dodaje niepocieszony trener.
O ile gra ofensywna wygląda dużo lepiej niż jeszcze w grudniu, o tyle najwięcej zastrzeżeń można mieć właśnie do bloku defensywnego. - Po meczu w Krakowie byłem mocno zdenerwowany. Wczoraj jeszcze bardziej (Naprzód wygrywał z Jastrzębiem, ale w przeciągu siedmiu minut, przez katastrofalne błędy, stracił cztery bramki – przyp. red.), bo gdy ma się optyczną przewagę, a przegrywa mecz, to porażka boli zdecydowanie mocniej. Dziś podczas analizy pojedynku padło kilka ostrych słów – przyznaje Kulawik, który miał sporo słusznych zastrzeżeń do postawy niektórych zawodników.
Faktem jest, że od początku sezonu janowianie mają problem ze skompletowanie obrony, ale takie błędy, jakie popełniają nie mogą mieć miejsca. - Zmiana w momencie, kiedy przeciwnik atakuje. Strata krążka przed własną bramką, gdy ma się już go na kiju. Zostawienie rywalowi zbyt dużo miejsca, czy zupełnie niepotrzebne łapanie kar - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Michał Elżbieciak, bramkarz Naprzodu, wyliczający potknięcia swoich kolegów.
- Te właśnie indywidualne błędy psują pracę całego zespołu. Myśląc o wyższych celach musimy je eliminować, bo cały wysiłek idzie na marne - zauważa trener. - Dlatego bez przerwy wałkujemy taktykę. Dużo rozmawiam z zawodnikami, gdyż od ich psychiki wiele zależy - dodaje, nie tracąc nadziei na lepsze jutro. - Chłopcy bardzo mocno trenują. Oni wiedzą, że trzeba dać z siebie więcej niż maksimum, żeby w play-off coś zdziałać. Nie muszę stać nad nimi z batem. I to jest najważniejsze, że sami wykazują ogromną chęć do wytężonej pracy - chwali swoich podopiecznych Kulawik.