Drzewiecki i Łopuski przed meczami ze Stoczniowcem: Play-offy rządzą się swoimi prawami

Jak wygląda sytuacja przed play-off w obozie Krakowian zapytaliśmy dwóch byłych graczy Stoczniowca, występujących obecnie w zespole Pasów - Filipa Drzewieckiego i Mikołaja Łopuskiego.

Comarch Cracovia grała najrówniej przez cały sezon, dzięki temu zajęła pierwsze miejsce w tabeli PLH zdobywając 104 punkty i wyrównując rekord Unii Oświęcim. Jednak ostatnie spotkania grali w kratkę. Najpierw pierwsze zwycięstwo na własnym lodzie z GKS Tychy a potem seria dotkliwych porażek z Zagłębiem i Naprzodem. Na koniec krwawy mecz z Wojasem wygrany dopiero po dogrywce. Jakie zatem panują nastroje w drużynie? - Dalej w pamięci mam mecz z Podhalem. Po sytuacji Patryka Noworyty przyznam szczerze, że odechciało mi się grać - wspomina wtorkowe wydarzenia Filip Drzewiecki. - Taki jest jednak hokej, taki sport sobie wybraliśmy i takie sytuacje niestety czasem się zdarzają - dodaje napastnik Pasów. - Co do samej sytuacji w drużynie to Damian Słaboń jeszcze się leczy, kilku chłopaków wróciło po chorobach. Mamy trochę czasu żeby dojść do siebie, nabrać świeżości. Trzeba grać i mam nadzieję że wszyscy będziemy zdrowi - podsumowuje Filip Drzewiecki.

Przed zespołem z Krakowa ciężki przeciwnik - Energa Stoczniowiec, który do ostatniego meczu bił się o miejsce w play-off, więc na pewno jest w formie. - Kogo byśmy nie wylosowali to i tak musimy wygrać dwa mecze, żeby obronić tytuł Mistrza Polski - ucina krótko Drzewiecki. Czy nie lepiej byłoby jednak trafić na Asam Unię Oświęcim? - Z obiema drużynami mamy bonus, więc było to obojętne. Dobrze, że trafiliśmy na Gdańsk bo znam dobrze tych chłopaków - dodaje były gracz Stoczniowca Mikołaj Łopuski. Co na to Filip Drzewiecki? - Zawsze lepiej trafić na swój były zespół. Na pewno jest większa adrenalina bo gra się z byłymi kolegami.

W pierwszej części sezonu oba zespoły spotkały się dwukrotnie i dwukrotnie wygrywała Comarch Cracovia 4:2. Czy zatem Pasy są faworytem tego spotkania? - Słyszałem, że to Stoczniowiec cieszy się, że trafił na nas. 4:2 w obu spotkaniach to bardzo ciasny wynik. Zawsze może wpaść jedna bramka i robi się gorąco. Trzeba podejść do tego spotkania skoncentrowanym i przygotowanym na 100 procent, z wiarą w zwycięstwo - przedstawia swoją receptę na pokonanie Gdańszczan Drzewiecki. - Pamiętajmy jednak, że to tylko sport i play-offy rządzą się swoimi prawami. Mam nadzieję, że uda nam się wygrać dwa mecze w Krakowie i ewentualną długą podróż do Gdańska chcemy sobie zostawić na przyszły sezon. Będziemy mieli za sobą fantastyczną publiczność, komfort swojego lodowiska i trzeba te dwa mecze wygrać - zauważa zawodnik z numerem 27 na pasiastej koszulce.

Obaj zawodnicy dobrze znają atuty swojej byłej drużyny. Czy będzie to pomagać czy przeszkadzać? - Myślę, że będę mógł wykorzystać swoją wiedzę na temat zespołu Stoczniowca, znam ich silne i słabsze strony - mówi Łopuski. - Z pewnością usiądziemy i postaram się pomóc drużynie mówiąc jak grają poszczególni zawodnicy, jak zachowują się obrońcy czy bramkarz - dodaje zawodnik, który w zeszłym sezonie bronił barw Stoczniowca. - Wiemy o nich sporo ale oni tez wiedza więcej o mnie i przeciwko takiemu przeciwnikowi gra się ciężej. Nasza drużyna to jednak kolektyw i jestem pewien, że my ten kolektyw pokażemy bo sami zawodnicy nie grają. Jesteśmy silni, mocni i przejdziemy tę pierwszą rundę - deklaruje Drzewiecki.

Na koniec poprosiliśmy obu zawodników o wytypowanie wyników pozostałych spotkań. - W meczu Podhala z Jastrzębiem Wojas będzie miał lekka przewagę. Rozpoczyna mecze u siebie, ma korzystniejszy bilans spotkań i stawiał bym na Szarotki - typuje Mikołaj Łopuski. - W parze Sosnowiec - Janów już jest ciężej obstawić. Janów jest bardzo nieobliczalną drużyną. W jeden dzień potrafią przegrać wysoko a za parę dni rozegrać rewelacyjne spotkanie. Para bardzo wyrównana ale zaryzykuję i postawię na Zagłębie - podsumowuje Łopuski. Filip Drzewiecki nie chciał zagłębiać się w szczegóły spotkania GKS Tychy - Asam Unia Oświęcim. - Niby faworytem są Tychy ale jak mówiłem play-off to zupełnie inny rozdział. Kto wygra to wygra. My koncentrujemy się na naszym meczu a kto wygra tę drugą parę w tej chwili jest to nieistotne.

Źródło artykułu: