Tyszanie poczuli krew - relacja z meczu GKS Tychy - Podhale Nowy Targ

Tak gorąco na tyskim lodowisku nie było już dawno. Zwycięsko z potyczki wyszli jednak tyszanie, choć znowu kazali długo czekać swoim kibicom, zanim włączyli piąty bieg. Gospodarze doprowadzili do remisu w półfinale, ale stracili swojego najlepszego obrońcę, Łukasza Sokoła, który po starciu z Dimitrim Suurem świadomość odzyskał dopiero w szpitalu.

W tym artykule dowiesz się o:

Nowotarżanie po ostatniej wysokiej porażce na swoim lodowisku za wszelką cenę chcieli zakończyć rywalizację już w Tychach. Do połowy spotkania byli tego bliscy, ale potem gospodarze przyspieszyli, w 6. minut zdobyli trzy bramki i nie oddali prowadzenia do końca meczu. Hokeiści GKS-u znowu testują cierpliwość swoich kibiców i odporność psychiczną zawodników Podhala. Rok temu wyszli cało z opresji, gdy przegrywali w półfinale 0:2, teraz wprowadzili się w jeszcze gorsze tarapaty, ale z 1:3 po dzisiejszej wygranej zrobiło się już 3:3.

Jeśli ktoś spóźnił się i przyszedł w połowie spotkania, nie stracił za wiele. Obie drużyny zajęte szczelnym zabezpieczaniem dostępu do swojej bramki nie stwarzały zbyt dużo okazji strzeleckich. Wyjątkiem była sytuacja z 7. minuty, gdy Frantisek Bakrlik z bliska pokonał Arkadiusza Sobeckiego. Tyszanie dali się złapać na szybki kontratak gości sekundy po tym, jak szansę zmarnował Adrian Parzyszek.

Impas gospodarzy przełamał Jakub Witecki. Młody napastnik GKS-u z pewnością oglądał niedawne popisy Bode Millera na stokach podczas Igrzysk Olimpijskich w Vancouver, bo w drugiej tercji urządził sobie slalom. Za tyczki służyli zawodnicy Podhala, a metę ustawił sobie tuż za plecami Krzysztofa Zborowskiego. Chwilę później z daleka strzelał wypoczęty Krzysztof Śmiełowski (wszedł na lód dopiero w drugiej tercji), a kapitan GKS-u Adrian Parzyszek dobił odbity przez bramkarza Podhala krążek do pustej bramki.

Rozgrzana publiczność wiwatowała, ale głośny doping zamienił się w ciszę, bo na tyskim lodowisku powiało grozą. Łukasz Sokół w swoim stylu wjechał na pełnej szybkości w tercję rywali. Obrońca Podhala Dimitri Suur zatrzymał go nieprzepisowo, atakiem na głowę, za co otrzymał karę 5. minut i karę meczu. Hokeista gospodarzy stracił przytomność i na noszach został zniesiony z tafli. Rozwścieczeni tyszanie chcieli sami wymierzyć sprawiedliwość, emocje udzieliły się też publiczności i sędzia musiał przedwcześnie zakończyć drugą tercję.

Po przerwie emocje nieco opadły, za to sportowych emocji nie brakowało. Najpierw jeszcze w czasie dokańczanej drugiej tercji Ladislav Paciga zdobył trzecią bramkę i wydawało się, że losy meczu są rozstrzygnięte. Ale grające cały czas w osłabieniu Szarotki nie składały broni i odpowiadały na trafienia gospodarzy. Tomasz Malasiński zawinął z nadgarstka i znowu wynik był na styku. Bramkarz Podhala musiał znowu skapitulować po strzale zostawionego bez opieki Sławomira Krzaka. Goście odpowiedzieli trafieniem Frantiska Bakrlika, który wjechał w tyską obronę jak w masło i nie mając żadnego z rywali na plecach trafił w samo okienko tyskiej bramki. Kanonadę zakończył Parzyszek, posyłając krążek sprytnie między parkanami Zborowskiego.

Goście bardzo wcześnie, bo niecałe trzy minuty przed końcem, wycofali swojego bramkarza. Grali nawet sześciu na czterech, ale wyniku spotkania już nie zmienili. Pod koniec doszło jeszcze do starcia, do którego musiało dojść. Frantisek Bakrlik i Sławomir Krzak polują na siebie od kilku spotkań i po zachowaniu obu graczy można być pewnym, że pierwsza runda walki na pięści, będzie miała swoją kontynuację już w niedzielę w Nowym Targu. Tam będzie już walka na śmierć i życie, o oszczędzaniu się nie będzie mowy, kto wygra ten mecz - zagra w finale. I tylko zawodnicy Cracovii zacierają ręce, patrząc jak ich ewentualny finałowy przeciwnik się wykrwawia.

GKS Tychy - Podhale Nowy Targ 5:3 (0:1, 3:0, 2:2)

0:1 - Frantisek Bakrlik (Milan Baranyk, Rafał Dutka) 7'

1:1 - Jakub Witecki 34'

2:1 - Adrian Parzyszek (Krzysztof Śmiełowski) 38'

3:1 - Ladislav Paciga (Michał Garbocz, Tomasz Proszkiewicz) 40'

3:2 - Tomasz Malasiński (Frantisek Bakrlik) 41'

4:2 - Sławomir Krzak (Adam Bagiński) 43'

4:3 - Frantisek Bakrlik (Milan Baranyk,Martin Ivicic) 46'

5:3 - Adrian Parzyszek 53'

Składy:

GKS: Sobecki - Gonera, Majkowski, Bacul, Parzyszek, Witecki - Kotlorz, Jakes, Proszkiewicz, Garbocz, Paciga - Sokół, Mejka, Bagiński, Krzak, Woźnica - Śmiełowski, Wołkowicz, R.Galant, Maćkowiak.

Podhale: Zborowski - Dutka, Suur, Baranyk, Voznik, Bakrlik - Ivicic, Sroka, Kapica, Kolusz, Kmiecik - D.Galant, Łabuz, Malasiński, Dziubiński, Sulka - Gaj, Ziętara, Bryniczka, Iskrzycki.

Kary: GKS - 20 minut, Podhale - 35 minut.

Widzów: 3700.

Źródło artykułu: