Nikt chyba nie spodziewał się takiej rywalizacji w spotkaniach finałowych. Hokeiści Comarch Cracovii rozpoczynali z bonusem oraz dwoma pierwszymi spotkaniami przed własną publicznością. Wypełniona po brzegi hala Cracovii niosła Pasy po trzeci z rzędu tytuł mistrzowski - nieskutecznie. Cracovia przegrała oba spotkania - 3:4 i 4:5. W tym drugim, sobotnim Pasy prowadziły dwiema bramkami. Wystarczyło jednak kilka błędów defensorów oraz świetnie dysponowany napastnik Szarotek - Frantisek Bakrlik. To właśnie on dał sygnał do ataku i poprowadził Podhale do arcyważnego zwycięstwa.
Trzeci pojedynek to już popis nowotarżan. Prowadzenie na samym początku zapewnił najmłodszy hokeista tego finału - Damian Kapica. - Z przyjemnością ogląda się poczynania tego chłopaka. Ten siedemnastolatek posiada niezwykły przegląd pola, gra spokojnie, wyrasta na lidera zespołu - zachwalał młodziana najlepszy polski hokeista ostatnich lat, Mariusz Czerkawski. Przy ogłuszającym dopingu nowotarskiej publiczności Szarotki nie mogły przegrać. Cracovia momentami na lodzie po prostu nie istniała, a jak już zaistniała, to na przeszkodzie stawał świetnie dysponowany Krzysztof Zborowski. - Trener mówił nam, że jesteśmy najlepsi, że przegrać po prostu nie możemy. Gramy swoje i mamy nadzieję, że zdobędziemy złoto - mówił po spotkaniu Damian Kapica.
Początek czwartego spotkania w środę o godzinie 20.15 w miejskiej hali lodowej w Nowym Targu.