Michał Gałęzewski: Jak pan ocenia przygotowania Stoczniowca do sezonu?
Henryk Zabrocki: Rozpoczęliśmy przygotowania do nowego sezonu po długim weekendzie, a więc 5 maja. Trenujemy 2 razy dziennie w mikrocyklu pięciodniowym - od poniedziałku do piątku i to potrwa aż do 22 czerwca. Potem zawodnicy udadzą się na czynny urlop, czyli nie będą leżeć na plaży, a odpoczywać w ruchu. Następnie spotykamy się 14 lipca na Hali Olivia i udajemy się do Wiela, jest to miejscowość na Kaszubach, gdzie byliśmy również w roku ubiegłym. Będziemy tam przez tydzień. Są tam piękne tereny – lasy, woda. Będziemy dużo pływać na kajakach, pływać. Po tygodniu wracamy do Gdańska. Niedziela będzie dniem wolnym, natomiast w poniedziałek, 21 lipca wracamy na lód w Hali Olivia.
Jak będą wyglądać sparingi Stoczniowca?
- Mamy domówione dwa mecze z Toruniem - w czwartek 31 lipca w Hali Olivia o godzinie 18:00, rewanż w piątek o godzinie 11. Po tygodniu mecze w Toruniu - 7 i 8 sierpnia. Następnie będziemy trenować u siebie, wyjedziemy też na Śląsk, gdzie rozegramy mecze z Jastrzębiem 12 sierpnia, 13 sierpnia z Tychami i z jedną z Czeskich drużyn, przeciwnik jest do ustalenia. Kolejny turniej, który rozegramy będzie tydzień później w Janowie, jest to turniej międzynarodowy z udziałem nas, Naprzodu Janów, oraz drużyn z Czech i Słowacji. W ostatnim tygodniu sierpnia planujemy rozegrać jeden, bądź dwa mecze kontrolne, przeciwnik jest do ustalenia i się to wyjaśni w najbliższym czasie.
Później przyjdzie czas na ligę...
- Około 7 września jest start do rozgrywek ligowych, więc okres przygotowawczy jest bardzo ważny. Zawodnicy ładują akumulatory. Pracujemy nad wytrzymałością, oraz siłą, nie zapominamy o szybkości - są to te cechy, które hokeista musi posiadać. Zawodnicy nie za bardzo to lubią, ale staramy się im urozmaicić trening, by nie było to monotonne. Po to się trenuje ciężko teraz, by w zimę było łatwiej.
Co robicie podczas tych treningów?
- Trenujemy zarówno w Hali Olivia, gdzie mamy nową siłownię. Biegamy też po schodach, korzystamy z sali gimnastycznej, boiska piłkarskiego. Hokeiści bardzo lubią grać w piłkę nożną. Nieopodal hali mamy lasy oliwskie, odbywają się tam treningi biegowe. Korzystamy z uprzejmości Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu, gdzie na sali specjalistycznej odbywa się gimnastyka sportowa. Prowadzi to pan doktor Tomasz Dancewicz. Chodzimy na spinning na AWF dwa razy w tygodniu, gdyż hokeista musi mieć mocne nogi. Chodzimy też na basen Startu do Wrzeszcza, gdzie mamy obowiązkowe pływanie, oraz aqua aerobik, czyli aerobik w wodzie, co prowadzi moja córka. Mamy też aerobik na sali. Chodzimy też na plażę, jednak nie po to aby się opalać (śmiech, dop.red.), ale ciężko pracować. Trwa to około 3 godzin, podczas których jest też miejsce na aerobik na piasku, oraz specjalistyczne zajęcia, jak skoki przez drabinkę, biegi po piasku, które wzmacniają ważne dla hokeisty stawy skokowe, jak też bieg tlenowy wzdłuż plaży po piasku do Sopotu.
Są to bardziej urozmaicone treningi, niż w poprzednich latach?
- Staramy się, żeby wprowadzać coś nowego. W tym roku jest aerobik w wodzie. Dużo zależy od pogody, która podobnie jak humory nam dopisuje. Zawodnicy – i ci starsi i ci młodsi są bardzo zaangażowani, bo wiedzą że jest to dlatego, aby było łatwiej zimą i aby można było utrzymać się cały sezon w dobrej kondycji fizycznej.
Jak wyglądają sprawy kadrowe?
- Mamy praktycznie skład dopięty. Jedyną niewiadomą jest decyzja lekarzy odnośnie stanu zdrowia Zdenka Juraska, który miał kłopoty z sercem, co wymaga leczenia. Pod koniec czerwca wszystko powinno być jasne. Jurasek przyjedzie do Gdańska, spotka się z lekarzami i przejdzie szereg badań. Na dzień dzisiejszy Czesi i Słowacy będący w naszej drużynie trenują indywidualnie. Jestem z nimi w stałym kontakcie. Są to zawodnicy doświadczeni, rutynowani i nie pierwszy raz się przygotowują sami. Są to ci, którzy byli w ubiegłym sezonie, więc Skutchan, Jurasek, Vitek, Furo, a także Peter Hurtaj, środkowy napastnik, który po rocznej przerwie wraca do naszego zespołu. Oni do nas dołączą 14 lipca, rozpoczną przygotowania z drużyną na obozie w Wielu na Kaszubach. Jeśli chodzi o polskich zawodników, to najważniejsze że nikt nie odszedł. Wrócił do nas Łukasz Zachariasz, wychowanek Zagłębia Sosnowiec, który przez rok występował w swojej macierzystej drużynie, jest to też środkowy napastnik. W ubiegłym sezonie mieliśmy tylko jednego środkowego napastnika, Jarka Rzeszutko. Pozostali, czyli Maciek Urbanowicz, lub Zdenek Jurasek to byli nominalni skrzydłowi, ale dla dobra drużyny grali na środku. Ten zespół wie, na co go stać.
Wcześniej były problemy z wystawieniem czterech piątek, a teraz Stoczniowiec wystawia rezerwy do I ligi. Kto tam będzie grał?
- W tej chwili w pierwszym zespole jest 32 zawodników, nie wszyscy jeszcze trenują, gdyż niektórzy młodzi zawodnicy nie rozpoczęli jeszcze przygotowań. Z pozostałych młodych jest Strużyk, Ziółkowski, z SMS-u trenują Kabat, Witkowski, Marek Wróbel i Dawid Maj. Druga drużyna, to dobry pomysł. Latem będą trenować wszyscy. Pod koniec sierpnia nastąpi podział na pierwszą i drugą drużynę. Póki co wszyscy będą mieć równe szanse. Pierwsza liga ma wyższy poziom od ligi juniorów i zawodnicy właśnie tam będą mogli podnosić swoje umiejętności.
W I lidze będą też grać zawodnicy powracający po kontuzjach?
- Tak, pod tym względem jest to bardzo dobre. Zawodnik, który nie jest w pełni dysponowany zawsze może sprawdzić swoją formę i wejść w rytm meczowy grając 1-2 mecze w I lidze, żeby potem zasilić drużynę ekstraligową.
Nie będzie problemów z tym, aby pierwszoligowy zespół grał na choćby trzy piątki?
- Na dzień dzisiejszy widać, że będzie ciężko. Mamy jednak obiecującą młodzież. Zawsze juniorzy młodsi mogą zagrać jako trzecia piątka, na pewno dadzą radę i podołają tym wyzwaniom i nie obawiałbym się tego, że nie uda nam się zmontować drużyny, która będzie mogła z powodzeniem walczyć w I lidze, a przede wszystkim nabierać doświadczenia z teoretycznie lepszymi zespołami. To powinno wyjść nam tylko i wyłącznie na dobre.
Jest szansa na ściągnięcie jeszcze jakichś obcokrajowców? Wiadomo, że jak są dwie drużyny to i miejsc jest więcej, dzięki czemu klub mógłby się zabezpieczyć w przypadku kontuzji podstawowych obcokrajowców.
- Niektóre zespoły to stosowały i w poprzednim sezonie, zwłaszcza w play-offach mieli więcej niż pięciu obcokrajowców. To się wiąże jednak z kosztami. Ja się cieszę, że jest ich pięciu i należy sobie życzyć i wierzyć w to, że spełnią oni pokładane w niech nadzieje i oczekiwania. Są to profesjonaliści i oby nie było kontuzji. Na dzień dzisiejszy nie czynimy starań zarówno, jeśli chodzi o ściągnięcie dodatkowych zawodników zagranicznych, jak i polskich.