Spotkanie rozgrywane w małej Hali Olivia (W dużej hali trwa remont dachu - przyp. red.) było dla obu drużyn sporym wyzwaniem. Nie najlepszy stan tafli sprawił, że hokeiści musieli włożyć w to spotkanie sporo wysiłku. - Mecz był bardzo ciężki. Graliśmy na bocznym lodowisku, bo hala Olivia przechodzi remont i tafla lodowiska nie była w najlepszym stanie. Oba zespoły miały jednak takie same warunki, więc nie ma co narzekać. Mecz był bardzo wyrównany, sporo naszych strzałów wybronił Przemek Odrobny. Mieliśmy też słupek, poprzeczkę. Mimo to strzeliliśmy cztery bramki na wyjeździe i to cieszy - nie krył zadowolenia napastnik Cracovii, Leszek Laszkiewicz.
Do 51. minuty wynik był korzystny dla Stoczniowca, który prowadził 3:2. Jednak kilkanaście sekund sprawiło, że losy spotkania na własna korzyść odwrócili przyjezdni. - Gol Davida był niesamowicie ważny. Przegrywaliśmy 2:3, ale dwukrotnie ukłuliśmy Stoczniowiec i dowieźliśmy korzystny wynik już do samego końca - mówił zawodnik. O zwycięstwo jednak nie było łatwo, bowiem Cracovia sporą cześć meczu "spędziła" na ławce kar. - Sędzia odsyłał nas bardzo często na ławkę kar, szczególnie w pierwszej tercji. Pierwszą odsłonę graliśmy właściwie przez cały czas w osłabieniu. Kosztowało nas to mnóstwo sił, ale daliśmy radę - zakończył.