Piękne widowisko pod Wawelem - relacja z meczu Comarch Cracovia - KH Ciarko Sanok

Dzisiejsze spotkanie oglądało się z przyjemnością. Szybka gra, twarda walka i sporo goli. To jest właśnie sól hokeja. Spotkanie pomiędzy Cracovią, a Sanokiem było doskonałą reklamą tego sportu. Szkoda, że nie można było go zobaczyć w telewizji.

Mecz rozpoczął się jak u Alfreda Hitchcocka. Najpierw bramka dla gospodarzy, potem odpowiedź gości z Sanoka i z każdą minutą było lepiej. Cracovia zagrała mecz bez swojego najlepszego zawodnika Leszka Laszkiewicza. Goście postraszyli w protokole Tomaszem Malasińskim ale zawodnik nie został dopuszczony do gry. Znakomitego „Laszkę” godnie zastąpił Grzegorz Pasiut oraz fenomenalnie dysponowany w niedzielny wieczór Damian Słaboń. To właśnie zawodnik drugiej piątki pokonał dwukrotnie Marka Rączkę. Przy bramce na 2:1 huknął z 5 metrów i mimo interwencji Rączki guma wtoczyła się do bramki. Równie przytomnie zachował się przy czwartym golu dla Cracovii. Co ciekawe drugiego gola gospodarze zdobyli grając w osłabieniu, dwa kolejne grając w przewadze - a była to odwieczna bolączka podopiecznych trenera Rudolfa Rohačka.

Piątego gola zdobył niezawodny Pasiut i wydawało się, że gospodarze będą kontrolować przebieg gry. Po straconym golu do boksu zjechał wściekły Rączka i na lodzie zaprezentował się drugi bramkarz Sanoka - Michał Plaskiewicz. Udało mu się zachować czyste konto, a jego koledzy postarali się o emocjonującą końcówkę. W 50. minucie drugą bramkę dla gości zdobył Martin Vozdecki, a pomogła mu niefortunna interwencja Rafała Radziszewskiego. Bramkarz Pasów tak nieszczęśliwie podbił gumę do góry, że ta w przedziwny sposób go przelobowała. Na pięć minut przed końcem na potężny strzał z niebieskiej linii zdecydował się Martin Ivicic. Wydawało się, że ten silnie uderzony krążek odbije popularny Radzik ale nic z tego. 5:3 i publiczność w Krakowie szykowała się na nielada emocje.

Zawodnicy z Sanoka nieco bardziej przycisnęli gospodarzy ale nic z tego nie wynikało. Co ciekawe, do końca meczu trener Milan Jančuška nie zdecydował się ani wziąć czas ani wycofać bramkarza. Do końcowej syreny wynik nie uległ zmianie a kibice głośnymi oklaskami żegnali zawodników obu drużyn dziękując im za świetne widowisko.

Comarch Cracovia - KH Ciarko Sanok 5 : 3 (2:1, 3:0, 0:2)

1:0 - Grzegorz Pasiut (David Kostuch) 3’ 6/5

1:1 - Krystian Dziubiński (Dmitri Suur) 6’

2:1 - Damian Słaboń 19’ 4/5

3:1 - Michał Piotrowski (Patryk Noworyta) 22’ 5/4

4:1 - Damian Słaboń (Michał Piotrowski) 30’ 5/4

5:1 - Grzegorz Pasiut (Daniel Laszkiewicz) 35’

5:2 - Martin Vozdecky (Bogusław Rąpała) 50’

5:3 - Martin Ivičič 55’5/4

Składy:

Comarch Cracovia: Radziszewski (Kulig) - Wajda, Kłys (2), D. Laszkiewicz (2), Pasiut, Rutkowski - Noworyta, Hoda, Słaboń, Biela (2), Piotrowski - Simka (2), Dulęba, Kostuch, Dvořak, Martynowski - Landowski (2), Kozak, Bryła, Karcz.

KH Ciarko Sanok: Rączka (34:35 Plaskiewicz) - Ivičič (2), Kubat, Vozdecky (2), Milan, Radwański - Suur (2), Rąpała (2), Gruszka (2), Dziubiński, Poziomkowski - Guričan (2), Bigos, Biały, Słowakiewicz, Strzyżowski - Owczarek, Koseda, Wilusz, Maciejko.

Kary: Cracovia - 10 min, KH Sanok - 12 min.

Sędzia: Jacek Rokicki

Widzów: ok. 1100.

Zawodnik meczu: Damian Słaboń.

Źródło artykułu: