Długa droga przed nami - rozmowa z Milanem Jančušką, trenerem KH Ciarko Sanok

Hokeiści KH Ciarko Sanok odnotowali kolejną porażkę w tym sezonie. Przez wielu upatrywani jako głowni kandydaci do tytułu mistrzowskiego Sanoczanie potknęli się tym razem w Krakowie. Po spotkaniu trener Milan Jančuška starał się wyjaśnić przyczyny porażki.

Przemysław Lorenc: Panie trenerze, dlaczego nie wycofał pan bramkarza na 38 sekund przed końcem? Była szansa odwrócić jeszcze losy spotkania.

Milan Jančuška: Było za mało czasu. Gdybyśmy przegrywali jedną bramką to byłby sens. Takie mecze jak kiedyś Cracovii z GKS Tychy nie zdarzają się za często.

Przed meczem w protokole wpisany był Tomasz Malasiński. Wyjechał nawet na rozgrzewkę, ale w meczu nie zagrał.

- Sprawa Malasińskiego wygląda dobrze. Wygląda dobrze, ale jeśli patrzymy z naszej strony. To PZHL ma jakieś kłopoty. To są jakieś dziwne praktyki. Z naszej strony wszystko było załatwione. Powtarzam wszystko. Komplet. Nie rozumiem w czym jest problem, przecież to jest zawodnik kadry a nie może grać.

Przed rokiem miał pan pomysł na Cracovie w finałach play-off. Teraz miał pan 5 zawodników, którzy cztery razy pokonali Pasy i przegraliście.

- Na razie mamy 4 zawodników, którzy z różnych powodów nie mogą grać. A to kontuzje, a to problemy z dopuszczeniem do gry jak w wypadku Malasińskiego. Jestem pewien, że w pełnym składzie będzie to dużo lepsza drużyna. Z drugiej strony budujemy nową drużynę, a to nie jest łatwe. Budować się nie da w 3 miesiące. Na to trzeba czasu, to jest dużo roboty.

No właśnie, 13 nowych zawodników w jednej drużynie to dużo.

- O tym właśnie mówię. To jest zupełnie nowa drużyna. Tu potrzeba czasu.

Pytanie, czy prezes Sanoka zdaje sobie z tego sprawę?

- No to jest dobre pytanie ale nie do mnie (śmiech). O to właśnie chodzi.

Kibice w Sanoku też już się trochę denerwują.

- W tym składzie w jakim gramy na więcej nas nie stać. Zobaczycie jednak, że gdy zagramy w pełnym składzie, kiedy dojdą wszyscy nieobecni w niedzielę zawodnicy będzie to wyglądało całkiem inaczej.

Czemu w meczu z Cracovią nie zagrał Krzysztof Zapała?

- Krzysiek ma zapalenie gardła, ale mam nadzieję, że w poniedziałek już będzie trenował. Zapała, Malasiński - ich z Cracovią bardzo brakowało ale myślę, że w piątek już zagramy w pełnym składzie.

Rachunki między panem a trenerem Rohačkiem są już wyrównane?

- Nie wiem, ale do finałów play - off droga jeszcze daleka (śmiech). To jest już historia. Jeśli kiedyś spotkam się z moim kolegą po fachu, usiądziemy przy piwie i wtedy będziemy sobie mogli wspominać jak to było. W innym przypadku trzeba myśleć do przodu. Mam dużo więcej pracy przed sobą niż trener Cracovii.

Podobno pan po finale, zapytany o to jak to się stało, że Podhale wygrało w finale odpowiedział, że nie ma pojęcia.

- Ja tak powiedziałem? To nie prawda. Kto rozpowiada takie plotki. My robiliśmy wszystko aby była forma i proszę mi wierzyć, od początku do końca wiedzieliśmy co i jak należy zrobić.

Trener Rohaček nadal uważa, że drużyna Sanoka po takich wzmocnieniach jest głównym kandydatem na mistrza.

- To nie jest takie proste. Mógłbym tak samo myśleć, gdybyśmy pozyskali jeszcze pięciu zawodników. Powtarzam, pięciu. Ale musieli by to być zawodnicy formatu Leszka Laszkiewicza. Wtedy moglibyśmy mówić, że Sanok z pewnością tę ligę wygra. Ale w tej chwili długa droga przed nami.

Komentarze (0)