Mam nadzieję, że trener we mnie nie zwątpi - rozmowa z Filipem Drzewieckim, hokeistą Stoczniowca

W ostatnich dniach Stoczniowiec Gdańsk dokonał sporego wzmocnienia. Do zespołu dołączył wychowanek gdańskiego klubu, Filip Drzewiecki. Hokeista ten strzelił bramkę w trzecim już meczu z rzędu, a w piątek czeka go prestiżowy mecz z Ciarko KH Sanok.

Michał Gałęzewski: Było to dla ciebie pierwsze spotkanie na gdańskim lodowisku po powrocie do Stoczniowca. Jak byś je ocenił?

Filip Drzewiecki: Mówiąc szczerze od oceniania spotkania jest trener, ja jedynie mogę podzielić się swoimi spostrzeżeniami. Gra była taka, jaka była. Wiadomo, że był to Puchar Polski i był to dla nas tak jakby mocniejszy trening. Gramy w piątek mecz z Sanokiem, a liga jest ważniejsza, niż Puchar. Przede wszystkim musimy się zgrać, bo sama gra jest chaotyczna, jest bardzo dużo niecelnych podań i gry indywidualnej. Trzeba to scalić i będzie dobrze.

Udało ci się też po raz kolejny zdobyć bramkę...

- Bramka, jak bramka. Cieszę się z tego, że wpadła, bo był to już trzeci mecz z rzędu, w którym strzelam na bramkę rywala. Bramka to jednak zasługa kolegów z piątki, a ja swoje bramki, czy asysty podporządkuję drużynie. To najważniejsze.

Na meczu z Podhalem dostałeś karę za opóźnianie gry. Co się tam właściwie stało?

- To nie do mnie pytanie. Sędziowie jak zawsze byli mądrzejsi ode mnie, a sędzia ma zawsze rację, więc nie wypowiadam się na ten temat.

Gdy odchodziłeś z Gdańska, skład był zupełnie inny i grałeś z niewielką ilością chłopaków grających aktualnie w Stoczniowcu...

- Nie będę wymieniał z kim grałem, a z kim nie. Drużyna jest taka, jaka jest, złożona z praktycznie samych wychowanków. Trzy lata temu również byli sami wychowankowie plus obcokrajowcy, więc drużyna jest podobna. Muszę na sto procent wykonywać to, czego wymaga ode mnie trener, podobnie jak ci młodzi chłopcy. Oni potrzebują ogrania, bo w juniorach jest zupełnie inny hokej.

Dlaczego właściwie odszedłeś z Sanoka?

- Nie chcę się na ten temat wypowiadać. Jestem w Gdańsku i to jest dla mnie najważniejsze. Cieszę się, że jestem przy rodzinie i przy znajomych, a także przy kolegach z drużyny. Gram, a to jest dla mnie najważniejsze. Przed nami kolejne ważne spotkania. Liczę, że będziemy grać i wygrywać w lidze.

W piątek czeka ciebie mecz z Sanokiem. Chyba bardziej prestiżowego spotkania w tym momencie być dla ciebie nie mogło...

- Na pewno mam coś do udowodnienia i będę chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Nie przekładam jednak indywidualnych akcji pod siebie, tylko gram dla drużyny. Liczę na zwycięstwo z Sanokiem.

Macie szanse wygrać z Ciarko KH?

- Oczywiście, że tak. Jak trener będzie chciał ze mną porozmawiać odnośnie taktyki Sanoka, to jestem do dyspozycji, gdyż znam wszystkie piątki i każdą taktykę tego klubu. Wszystko jest do dogadania.

Chyba nieciekawie gra się wam na małej hali w porównaniu do tego, jakie warunki mogłyby być na remontowanej dużej hali...

- Powiem szczerze, że jest trochę zimno, ale w końcu taki jest nasz zawód, bo gramy na lodzie (śmiech, dop. red.). Nie ma co jednak narzekać, trzeba grać, walczyć.

Gra przy pełnych trybunach, to jednak promocja hokeja w Gdańsku...

- Ważne, że ludzie się od nas nie odwrócili. Gramy w końcu dla nich.

Liczysz na powołania do reprezentacji Polski w tym sezonie?

- Przyszedłem do Gdańska z myślą, że będę dużo grał. Mam nadzieję, że trener we mnie nie zwątpi i będzie mnie nadal powoływał. Jeśli chodzi o walkę na Mistrzostwach Świata, to jest to bardzo odległy temat. Grupę mamy silną, ale na razie musimy pracować przede wszystkim w klubach. Trener kadry też musi podpowiadać trenerom klubowym odnośnie poprawy naszej techniki, czy jazdy. Mamy już swoje lata i ciężko cokolwiek poprawić, ale trzeba trenować.

Komentarze (0)