Afera w Zagłębiu! (wideo)

W Sosnowcu sport nie ma się dobrze. Najpierw upadła koszykówka, potem męska siatkówka, po drodze była jeszcze piłka nożna, teraz przyszedł czas na hokej. Wszyscy śledzą problemy finansowe i kadrowe hokejowego Zagłębia, które wydaje się że wreszcie znalazły (przynajmniej po części) swój powód.

W tym artykule dowiesz się o:

Zagłębie udowodniło, że pomimo ogromnych problemów finansowych da się wygrywać. Piąta wygrana z rzędu w Sosnowcu wywołała euforię, ale była również okazją do zwrócenia uwagi na kilka spraw.

Hokeiści wyszli na lód pięć minut po planowanym rozpoczęciu spotkania, swoje postępowanie uzasadniając w oświadczeniu.

W związku z zaległościami finansowymi sięgającymi ponad trzy miesiące drużyna w ramach protestu rozpocznie mecz z opóźnieniem 5 min. Protest ten jest formą zwrócenia uwagi opinii publicznej na fatalną sytuację klubu i brak widoków na jej poprawę. Jednak ze względu na szacunek wobec wiernych kibiców Zagłębia Sosnowiec drużyna nasza rozegra dzisiejsze spotkanie. Mamy nadzieję, że forma naszego protestu spowoduje u władz klubu oraz włodarzy miasta działania zmierzające do uratowania hokeja w naszym mieście.

Podopieczni Krzysztofa Podsiadło i Mariusza Kiecy po raz kolejny udowodnili jak duży potencjał w nich drzemie oraz wysłali sygnał, że czasy gdy wygrywało się wysoko z Zagłębiem już się skończyły. Jednak po meczu tylko drzwi przedzielały wulkan radości i gniewu, które wybuchły niemal jednocześnie. W szatni Zagłębia zawodnicy fetowali zwycięstwo, natomiast przed szatnią prezes Adam Bernat nerwowo rozmawiał między innymi z trenerami drużyny. Okazało się, że w Sosnowcu (po raz kolejny) wybuchła afera związana z hokejem. Jednak tym razem, może okazać się ona największą z dotychczasowych.

Dyrektorem MOSiRu, pod który podlega Stadion Zimowy, jest Zbigniew Drążkiewicz, którego 22 listopada bieżącego roku zatrzymało CBA. Jednak ówczesny prezydent miasta (który w ostatnich wyborach samorządowych znów wygrał i nadal będzie rządził w Sosnowcu) murem stał za swoim podwładnym - Nie jest prawdą, że pan Drążkiewicz został zatrzymany. CBA jedynie przesłuchiwało dyrektora MOSiR-u - mówił w listopadzie Kazimierz Górski. Sprawa dotyczyła jednak piłki nożnej, a dokładnie Orlików i infrastruktury na Euro 2012. Ale od tego momentu wokół dyrektora MOSiR-u zrobiło się gorąco.

Oliwy do ognia dolał właśnie prezes Adam Bernat, który po meczu z Cracovią zaatakował Zbigniewa Drążkiewicza. Zarzuty są naprawdę mocne, ale czy prawdziwe? Jak zazwyczaj bywa w Sosnowcu, sprawa zapewne pozostanie niewyjaśniona. Zainteresowani może i porozmawiają twarzą w twarz, ale media na pewno przeprowadzą z tego "relację LIVE".

Nie jest to pierwszy konflikt na linii włodarze klubu-władze miasta. Wielu sosnowieckim kibicom i fanom łezka kręci się w oku na samo wspomnienie jak to było kiedyś w sporcie, a winą za taki stan rzeczy obarczają nie tylko zawodników, ale przede wszystkim władze miasta.

Podczas meczu z Cracovią w pierwszej rundzie, który odbył się 17 września, Zagłębie było w zupełnie innej formie. Opóźnione przygotowania przedsezonowe przyniosły skutek w postaci fatalnej postawy hokeistów, którzy na lodzie prezentowali się jak juniorzy. Z krakowianami przegrali wtedy 1:5, ale ważniejsze rzeczy działy się na słynnym sosnowieckim balkonie, czyli miejscu z którego VIPy oglądają każdy mecz. Kłótnia wybuchła przed trzecią tercją pomiędzy wiceprezesem klubu Dariuszem Kisielem, a wiceprezydentem miasta Zbigniewem Jaskiernią, odpowiedzialnym za sport i edukację. Poszło, oczywiście, o pieniądze. Jednak sprawę załagodził sam prezes Adam Bernat, który zakończył ostrą wymianę zdań stwierdzeniem, że bez prezydenta Kazimierza Górskiego i jego zastępcy Ryszarda Łukawskiego hokeja w Sosnowcu już by nie było.

Wrześniowa sytuacja rozeszła się bez echa. Czy aktualne zarzuty kierowane w stronę Zbigniewa Jaskierni okażą się prawdziwe?

Komentarze (0)