Stoczniowcy polegli - relacja ze spotkania JKH GKS Jastrzębie - Stoczniowiec Gdańsk

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Gdańszczanie nie będą miło wspominać podróży na Śląsk. Jastrzębianie, którzy na własnej hali nie zaznali jeszcze goryczy porażki i tym razem udowodnili, że w domu nie mają sobie równych. Po zaciętej pierwszej tercji w dwóch kolejnych odsłonach gospodarze pokazali gdańszczanom ich miejsce w szeregu aplikując im aż siedem bramek.

Pierwsza tercja, w której kibice zgromadzeni na Jastorze ujrzeli tylko jedną bramkę, nie zapowiadała tak wysokiej wygranej Jastrzębia. Pierwszą dogodną okazję do zdobycie bramki miał w 6. minucie Petr Lipina, ale będąc sam przed bramkarzem Stoczniowca nieczysto uderzył w krążek. Kilkadziesiąt sekund później fantastyczną okazję zmarnował Filip Drzewiecki przegrywając pojedynek sam na sam z bramkarzem JKH GKS - Kamilem Kosowskim. Znudzonych kibiców ożywił w 13. minucie Marcin Słodczyk, który strzałem w samo okienko, nad ramieniem Sylwestra Solińskiego wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.

Druga tercja rozpoczęła się od huraganowych ataków jastrzębia, którzy w odstępie kilkudziesięciu sekund zdobyli dwie kolejne bramki. Najpierw w 22 minucie Soliński przepuścił niezbyt mocny strzał Macieja Urbanowicza, a minutę później po dobrze rozegranej grze w przewadze Adrian Labryga z najbliższej odległości zdobył trzecią bramkę. Po tym golu w bramce gości Solińskiego zastąpił Przemysław Odrobny, który w 32. minucie musiał po raz pierwszy tego dnia wyciągać krążek z bramki po akcji, która była kopią sytuacji z 23. minuty, ale tym razem egzekutorem okazał się Milan Furo. W 34. minucie niefrasobliwość w grze obronnej podopiecznych Jiriego Reznera wykorzystał Drzewiecki, który po zamieszaniu podbramkowym zdobył pierwszą bramkę dla Stoczniowca. Pięć minut przed końcem drugiej tercji miało miejsce dramatycznie wyglądające zdarzenie. Zjeżdżający do boksu Adrian Labryga został trafiony krążkiem w szyję, po czym długo nie podnosił się z lodu. W końcu „Leon” zjechał do szatni o własnych siłach, ale potrzebna była wizyta w szpitalu, jednak jak się dowiedzieliśmy obrońca Jastrzębia będzie mógł zagrać w kolejnym spotkaniu.

Trzecią tercję, podobnie jak drugą, od mocnego uderzenia rozpoczęli gospodarze, a konkretnie Lipina, który otrzymał krążek w środkowej strefie, następnie urządził sobie slalom mijając kolejnych zawodników Stoczniowca jak tyczki, a na końcu zmylił Odrobnego pakując "gumę" do pustej bramki. W 49. minucie prowadzenie powiększył strzałem z dystansu Bartłomiej Bychawski, dla którego jest to pierwsza bramka w barwach klubu. Gości stać było na jeszcze jeden zryw w 53. minucie, kiedy to Dawid Maciejewski strzałem spod niebieskiej linii zaskoczył Kosowskiego. Trzy minuty przed końcem festiwal strzelecki jastrzębia zakończył Urbanowicz, który zabrał krążek w strefie obronnej Stoczniowca jednemu z gdańskich zawodników i pięknym strzałem w okienko ustalił wynik spotkania.

- Obawialiśmy się troszkę tego meczu bo ostatnio Unia Oświęcim męczyła się ze Stoczniowcem, gdzie dopiero w ostatniej minucie zdobyła wyrównującą bramkę, ale początek drugiej tercji i wykorzystywanie gry w przewagach ustawiło mecz, który do końca kontrolowaliśmy. Nie było takiego momentu, w którym przeciwnik nam zagroził i wygraliśmy zasłużenie - powiedział po spotkaniu drugi trener JKH GKS Jastrzębie - Jacek Chrabański. Po tym zwycięstwie Jastrzębie umocniło się na czwartej pozycji w tabeli, ale jak mówi Chrabański, zespół liczy na jeszcze lepsze miejsce przed rundą play-off. - Idealnie byłoby dla nas gdybyśmy zajęli trzecie miejsce. Sześć z dziewięciu kolejnych meczów mamy u siebie i miejmy nadzieję, że jeśli utrzymamy tą passę wygranych meczów to być może jakaś szansa na przeskoczenie o jedno miejsce się pojawi. - zakończył Chrabański.

Kolejną szansę na podtrzymanie wspaniałej passy (Jastrzębie wygrało u siebie jak dotąd wszystkie mecze) jastrzębianie będą mieli już 14. stycznia gdy na Śląsk przyjedzie zespół Unii Oświęcim.

JKH GKS Jastrzębie - Stoczniowiec Gdańsk 7:2 (1:0, 3:1, 3:1)

1:0 - Marcin Słodczyk (Szymon Galant) 13` 5/4

2:0 - Maciej Urbanowicz (Milan Furo, Bartosz Dąbkowski) 22`

3:0 - Adrian Labryga (Mateusz Danieluk) 23` 5/4

4:0 - Milan Furo (Marcin Słodczyk, Maciej Urbanowicz) 32` 5/4

4:1 - Filip Drzewiecki (Dawid Maciejewski) 34`

5:1 - Petr Lipina (Mateusz Danieluk) 43`

6:1 - Bartłomiej Bychawski (Marcin Słodczyk) 49`

6:2 - Dawid Maciejewski (Mateusz Rompkowski, Wojciech Jankowski) 53` 4/4

7:2 - Maciej Urbanowicz 58`

Składy:

JKH GKS Jastrzębie: Kosowski (Kachniarz - nie grał) - Górny, Rimmel, Lipina, Kral Danieluk - Galant, Dąbkowski, Urbanowicz, Słodczyk, Furo - Labryga, Pastryk, Kulas, Bernacki, Bryk - Bychawski, Kąkol, Kiełbasa.

Stoczniowiec Gdańsk: Odrobny, Soliński - Kostecki, Rompkowski, Skutchan, Janecka, Steber - Skrzypkowski, Kabat, Jankowski, Ziółkowski, Strużyk - Kwieciński, Mierzejewski, Drzewiecki, Wróbel, Chmielewski - Marzec, Wróblewski.

Kary: JKH - 10 minut, Stoczniowiec - 10 minut.

Sędziowali: Jacek Rokicki (sędzia główny) oraz Artur Chyliński, Marek Wieruszewski (liniowi).

Widzów: 700.

Źródło artykułu: