Zawodnikom Naprzodu Janów brakuje już świeżości. Spotkanie z JKH było piątym z kolei meczem rozgrywanym co drugi dzień, a to nie koniec, bo przed nimi już w czwartek o 18:00 kolejne starcie. Mecz z jastrzębianami został rozstrzygnięty już w pierwszej tercji. - O wyniku zadecydowała już pierwsza tercja, dwie bramki w podwójnym osłabieniu. Pretensje w tej i nie tylko tej sytuacji można mieć do decyzji arbitra. Na pewno nie było kary przy rzekomym wyjściu na lód szóstego zawodnika. Próbowaliśmy ile sił nawiązać walkę ale po 20.minutach było praktycznie po meczu. My również mieliśmy sytuacje bramkowe, nie było ich z pewnością za wiele ale kiedy strzela się zaledwie jedną bramkę, meczu nie można wygrać. W takim składzie będzie bardzo ciężko, do tego Elżbieciak ma kłopoty z pachwiną. Poza wyczerpaniem fizycznym skutkuje to również tym, że w zespole nie ma jakiejkolwiek rywalizacji. Zawodnika w słabszej dyspozycji nie ma kim zastąpić - on musi grać. To już piąty z kolei mecz, który rozgrywamy co drugi dzień, widać coraz większe zmęczenie, chłopcy potrzebują odpoczynku, odnowy biologicznej, jednak nic nie jesteśmy w stanie zrobić bo w czwartek znowu gramy w Tychach kolejny przełożony mecz - powiedział Krzysztof Kulawik.
Krzysztof Kulawik: Chłopcy potrzebują odpoczynku
Zdaniem Krzysztofa Kulawika - szkoleniowca Naprzód Janów, największym problemem jego zespołu jest rozgrywanie spotkań co drugi dzień. Hokeiści Naprzodu potrzebują chwili wytchnienia. We wtorek przegrali z JKH 1:7, a w czwartek czeka ich kolejna bardzo ciężka przeprawa, tym razem z tyskim GKS-em.
Źródło artykułu: