W Zagłębiu (nie) powiało optymizmem

Perypetie finansowe sosnowieckiego hokeja wydają się nie mieć końca. Gdy pojawiło się światełko nadziei na rozwiązanie ich w czwartek, okazało się, że było to tylko złudzenie. Hokeiści spotkali się z Radnymi Miasta, ale konkretów zabrakło. Do publicznej wiadomości został jednak podany dokładny dług Zagłębia.

W tym artykule dowiesz się o:

Hokeiści oraz włodarze hokejowego Zagłębia spotkali się z Radnymi oraz władzami miasta Sosnowiec. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby na tym spotkaniu zapadły jakieś wiążące decyzje.

- Jestem po rozmowach z firmami. Dwie zaoferowały pomoc, ale od lutego. Miasto obiecało nam pieniądze, ale radni nie uchwalili budżetu i w ten sposób czas nam ucieka. Zostaliśmy zaproszeni na rozmowy (8 lutego - przyp. red.) do PZHL-u. Gdybym miał 50 tysięcy złotych, to proszę mi wierzyć, że zapłaciłbym wpisowe i spłacił hokeistów, ale nie mam tych pieniędzy - mówił we wtorek prezes klubu Adam Bernat.

Tak wielkie nadzieje związane z czwartkowym spotkaniem pozostały tylko nadziejami. W sosnowieckim Urzędzie od dłuższego czasu debatuje się nad budżetem, ale jego uchwalenie jest kwestią dalekiej przyszłości, więc hokejowa sekcja Zagłębia może liczyć tylko i wyłącznie na dotacje na szkolenie młodzieży. Dodatkowo prezydent miasta Kazimierz Górski znalazł sponsorów, którzy wyłożą 60 tysięcy złotych. Jeśli jest to prawda, to już w piątek połowa pieniędzy trafiła na konta zawodników. Jak dużym błogosławieństwem by to było, nie trzeba nikogo przekonywać. - Doszło do sytuacji, gdzie zawodnicy nie mają za co opłacać samochodów, czy iść do dentysty na wprawienie wybitego w walce na lodzie zęba - mówił jeszcze we wtorek trener Zagłębia Mariusz Kieca.

O problemach hokejowej sekcji sosnowieckiego klubu cała Polska wie co najmniej od grudnia (można pominąć kwestię zakazu transferowego i związanych z nim odejściami wielu zawodników), gdy zarówno nad Zagłębiem jak i dwoma innymi drużynami zawisło widmo wycofania z rozgrywek. Mimo to takie wieści (wielokrotnie nagłaśniane przez wszelakie media) nie docierają do sosnowieckich radnych, gdyż byli oni mocno zdziwieni aż tak fatalną sytuacją finansową klubu. Zainteresowanie sprawami we własnym mieście radnych jest więc bardzo duże... Jednak będą oni starali się przesunąć termin płatności zaległości klubu względem związku, który upływa 7 lutego.

Początek spotkania należał do tematu długu klubu względem PZHL-u, dopiero gdy sami zawodnicy zwrócili uwagę na zaległości w wypłatach, przegłosowano że w krótkim czasie ma zostać ustalony plan naprawczy dla hokejowego Zagłębia.

Jednak konkretnych deklaracji zabrakło, oprócz jednej - ale dotyczącej dalekiej przyszłości, w której sosnowieckiego hokeja na ekstraklasowym poziomie może już nie być. Kluby przed rozpoczęciem sezonu mają ustalać wysokość wsparcia ze strony miasta, aby w trakcie trwania rozgrywek ich sternicy nie przychodzili po pieniądze.

Dokładny dług Zagłębia

w sumie467,5 tys. zł
względem hokeistów 369 tys. zł
względem PZHL 47 tys. zł
transport 16 tys. zł
lekarstwa 2 tys. zł
sędziowie 2,5 tys. zł
ochrona spotkań 16 tys. zł
MOSiR 3 tys. zł
wynajem mieszkań 12 tys. zł

Na spotkaniu w sosnowieckim Urzędzie opinia publiczna poznała wysokość dofinansowania przez miasto hokejowej sekcji Zagłębia w ciągu dwóch ostatnich lat. W roku 2010 było to 767,5 tys. zł, natomiast w roku 2009 935 tys. zł. Jednak prezes Bernat uświadomił zgromadzonych, że do normalnego funkcjonowania hokejowej sekcji Zagłębia potrzeba rocznie 1,8 mln zł.

Przypomnijmy, że we wtorek sosnowiczanie nie wyszli na lód i oddali walkowerem spotkanie z Unią Oświęcim. - Ile można żyć nadzieją? Mijają cztery miesiące obietnic. "Po wyborach" - to były dwa słowa, które najczęściej słyszeli zawodnicy , w końcu nie wytrzymali - wyjaśniał decyzję swoich podopiecznych, którą poparł cały sztab szkoleniowy Mariusz Kieca. W klubie wszyscy liczyli na przynajmniej częściowe rozwiązanie problemów właśnie w czwartek, ale przeliczyli się. - Mówi się głośno o pomocy miasta, lecz ma ona nastąpić za miesiąc lub dwa. Tyle czekać nie możemy, gdyż zaległości sięgną wtedy ośmiu miesięcy. Oczekujemy wszyscy deklaracji, gdyż ciągłych obietnic wszyscy mają już dosyć - mówił po walkowerze Kieca.

Źródło artykułu: