Mariusz Kieca: Udowodniliśmy, że miejsce w ósemce nam się należy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Spotkanie w ramach ostatniej kolejki sezonu zasadniczego PLH pomiędzy Zagłębiem a Naprzodem miało drugie dno, ale dzięki bardzo dobrej postawie strzeleckiej sosnowiczan, wszyscy choć na chwilę o nim zapomnieli. <i>- Ten mecz był dla nas elementem przygotowania pod play-off'y</i> - wyjaśnił Mariusz Kieca, szkoleniowiec Zagłębia.

W tym artykule dowiesz się o:

Mecze zagłębiowskich i śląskich drużyn zawsze wzbudzają dodatkowe emocje, gdy jeszcze dodatkowo obie ekipy borykają się z problemami finansowymi i kadrowymi, to duża dawka emocji jest gwarantowana. O ile w pierwszej tercji gra była wyrównana, o tyle od drugiej odsłony na lodzie dominowali sosnowiczanie. Dzięki temu zwieńczyli oni sezon zasadniczy imponującym rozmiarami zwycięstwem nad Naprzodem 9:4.

- Zakończyliśmy sezon regularny może nie w dobrym stylu, ale z dobrym wynikiem. Dograliśmy ten sezon do końca, zajęliśmy ósme miejsce. Teraz koncentrujemy się na przeciwniku w play-off. Będziemy walczyć i postaramy się ugrać coś w tej fazie rozgrywek - zapewnił Mariusz Kieca, trener Zagłębia.

Sosnowiczanie osiągnęli stawiany przed nimi cel, czyli zajęcie miejsca premiowanego udziałem w play-off. Po uregulowaniu zaległości względem PZHL, wiadomo że na pewno wystąpią w tej fazie rozgrywek. Mimo tak pozytywnych wydarzeń na zakończenie sezonu zasadniczego, po wielu obietnicach poprawy w klubie nic się nie zmieniło.

- Ten mecz był dla nas elementem przygotowania pod play-off'y, bo z treningami w tygodniu go poprzedzającym było różnie, więc musieliśmy potraktować to spotkanie z Naprzodem poważnie. Od drugiej tercji graliśmy w miarę poprawnie, cieszy taka skuteczność, bo w ostatnich meczach było z tym nie najlepiej - powiedział.

Bohaterem meczu z Naprzodem był młody Mateusz Białek. Sosnowiczanin praktycznie od początku sezonu miał okazje do strzelenia bramki, ale udało mu się to dopiero w ostatniej kolejce sezonu regularnego PLH. - Szkoda, że czekał do ostatniego meczu - śmiał się szkoleniowiec Zagłębia. - Ale jego cierpliwość została wynagrodzona. Wystawiliśmy go do drugiej piątki z Marcinem i Tomkiem, żeby szukał tych okazji - podkreślił.

Fenomenalna postawa Białka, który w końcu przełamał swoją niemoc strzelecką, przykryła gorszą grę Tomasza Kozłowskiego i jego brata Marcina Kozłowskiego. Ten duet, który stanowi o sile Zagłębia, w meczu z Naprzodem Janów nie spisał się najlepiej, zmarnował bowiem wiele stuprocentowych okazji.

- Tomek miał mnóstwo sytuacji do zdobycia gola, ale może nie chciał wystrzelać się przed najważniejszymi meczami - żartował Kieca. - Będziemy starać się zaprezentować z jak najlepszej strony, bo nie mamy nic do stracenia. Gdy przejmowaliśmy z Krzyśkiem drużynę (Krzysztofem Podsiadło - przyp. red.), w ciemno wzięlibyśmy tę ósmą pozycję z dużą przewagą nad Craco... to znaczy KTH. Udowodniliśmy, że miejsce w ósemce zdecydowanie nam się należy - wybiegał myślami już do następnego meczu w PLH.

Następne spotkanie Zagłębie rozegra w ramach pierwszej fazy play-off z Comarch Cracovią już w środę 9 lutego w Krakowie.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)