Pierwsza tercja wcale nie zapowiadała tak wysokiego zwycięstwa gospodarzy. Co więcej, siedzący na trybunach kibice Pasów z każdą minutą mogli zastanawiać się czy czasem w sobotni wieczór nie przyjdzie im oglądać piątego spotkania półfinałowego. JKH prezentowało się jak w spotkaniach na własnym lodowisku. Grali uważnie w obronie i wyprowadzali groźne ataki. Około szóstej minuty zarysowała się lekka przewaga gospodarzy i po akcjach Daniela Laszkiewicza i Mikołaja Łopuskiego swoim kunsztem w bramce gości mógł popisać się Kamil Kosowski. To właśnie bramkarz Jastrzębia zasłużył na największe brawa w pierwszej tercji po tym jak wyłapał strzały Petra Dvořaka i ponownie Łopuskiego. Inna sprawa, że gracze Comarch Cracovii pudłowali na potęgę znajdując się przed bramką JKH.
Druga tercja zamiast dostarczyć większych emocji dostarczyła sporo nudy zwłaszcza w pierwszej połowie. Strzałów było jak na lekarstwo, dużo ostrej gry i niecelnych podań zwłaszcza w neutralnej tercji. Wydawało się, że presja tego spotkania zaszkodziła obu zespołom i zamiast skupić się na stwarzaniu składnych akcji, szarpali się bez pomysłu. Ten marazm tuż przed połową spotkania przerwał ten, który w pierwszej tercji był najbliżej zdobycia bramki czyli Mikołaj Łopuski. Znalazł się przed bramką JKH i precyzyjnym i silnym uderzeniem otworzył worek z bramkami. Goście rzucili się do odrabiania strat, ale na posterunku był Rafał Radziszewski. Zapędy Jastrzębia w ofensywie ostudził ponownie Łopuski wykańczając doskonałe podanie Grzegorza Pasiuta. Do końca tercji kontaktową bramkę mógł zdobyć Richard Kral, ale ponownie w bramce popisał się Radziszewski. Tuż przed przerwą karę złapał bramkarz gości i po chwili po strzale z niebieskiej linii Patrika Prokopa guma zatrzepotała w jastrzębskiej bramce po raz trzeci.
Początek trzeciej tercji to kolejna kara dla gości i okres gry w przewadze bezlitośnie wykorzystany przez gospodarzy. Zamknięci w swojej tercji hokeiści Jastrzębia stracili bramkę po strzale Rafała Martynowskiego. Pasy poczuły, że goście są już na kolanach i natarły z jeszcze większym animuszem. Efekt? Strzał Patryka Noworyty z niebieskiej linii, jedyny w tym meczu błąd Kosowskiego i piąty gol dla Comarch Cracovii. Od tego momentu na krakowskich trybunach rozpoczęło się świętowanie awansu do finału, które chyba rozkojarzyło podopiecznych Rudolfa Rohačka. Krążek co najmniej jeszcze raz powinien znaleźć się w sieci po strzałach Leszka Laszkiewicza i Grzegorza Pasiuta. Tymczasem honorowego gola zdobyli goście po strzale z niebieskiej Macieja Urbanowicza. Sędziowie tego spotkania nie byli pewni czy krążek przekroczył linię bramkową, ale po analizie zapisu video zaliczyli trafienie JKH. Było jednak zbyt późno aby odmienić losy tego spotkania i rywalizacji pomiędzy Cracovią a JKH w półfinale. Kropkę nad i postawił jeszcze Leszek Laszkiewicz i kibice hokeja pod Wawelem mogli w pełni rozpocząć świętowanie awansu do finału.
Comarch Cracovia - JKH GKS Jastrzębie 6:1 (0:0, 3:0, 3:1)
1:0 - Mikołaj Łopuski (Leszek Laszkiewicz, Rafał Radziszewski) 29’
2:0 - Mikołaj Łopuski (Grzegorz Pasiut, Leszek Laszkiewicz) 33’
3:0 - Patrik Prokop (Petr Dvořak) 40’ 5/4
4:0 - Rafał Martynowski (Petr Dvořak, Damian Słaboń 43’ 5/4
5:0 - Patryk Noworyta (Mikołaj Łopuski, Michał Piotrowski) 47’
5:1 - Maciej Urbanowicz 54’
6:1 - Leszek Laszkiewicz 57’
Składy:
Comarch Cracovia: Radziszewski (O. Raszka) - Wajda, Kłys, L. Laszkiewicz, Pasiut, D. Laszkiewicz - Wilczek, Noworyta, Łopuski, Słaboń, Piotrowski - Witowski, Prokop, Kostuch, Dvořak, Martynowski - Guzik, Kosidło, Sarnik, Rutkowski, Biela.
JKH GKS: Kosowski (Kachniarz) - Bryk, Rimmel, Lipina, Kral, Danieluk - Labryga, Górny, Urbanowicz, Słodczyk, Bordowski - Dąbkowski, Pastryk, Kulas, Kąkol, Furo - Galant, Kiełbasa, Szczurek, Bernacki.
Sędziowie: Zbigniew Wolas i Włodzimierz Marczuk.
Widzów: ok. 1300.