Szymon Marzec tak jak większość zawodników twierdzi, że nie mógł zostać w Stoczniowcu, bo po prostu chciał regularnie grać. - Głównym powodem mojej decyzji jest chęć regularnej gry, a jak wszyscy wiemy drużyna Stoczniowca wycofała się z rozgrywek i nie zagra za rok w lidze. Mało tego, nawet pierwszoligowe występy juniorów stoją pod znakiem zapytania. Chcąc kontynuować karierę, byłem zmuszony do szukania innych rozwiązań, to było jedyne wyjście z tej sytuacji. Zdecydowałem się wybrać grę dla JKH Jastrzębie.
Młody zawodnik twierdzi, że duża odległość pomiędzy rodzinnym Gdańskiem, a Jastrzębiem nie będzie stanowić dla niego żadnej przeszkody. - Ten fakt zdecydowanie nie będzie dla mnie utrudnieniem. Miałem okazję przez trzy lata reprezentować barwy SMS Sosnowiec, a więc grałem z dala od domu. Momentami rzeczywiście może to być niełatwe i uciążliwe, w końcu w Gdańsku zostawiam rodzinę i znajomych, którzy mam nadzieję będą za mną bardzo tęsknić (śmiech). Każdy profesjonalny sportowiec musi jednak liczyć się z takimi sytuacjami, są one wliczone w nasze życie. Moim celem jest by realizować to, co sobie założyłem w związku z moją sportową karierą, a w rodzinnym mieście byłoby to niestety niemożliwe.
Marzec wiąże duże nadzieje ze swoim nowym zespołem i liczy, że był to dobry krok w jego karierze. - JKH Jastrzębie jest naprawdę bardzo poukładanym klubem, który prężnie się rozwija i z sezonu na sezon pnie się w górę ligowej tabeli. Myślę, że grając tam, będę miał wszystko czego potrzeba młodemu zawodnikowi, aby rozwijać się sportowo i czynić postępy w grze. Jest tam kilku reprezentantów Polski oraz paru bardzo dobrych obcokrajowców, więc z pewnością będzie się od kogo uczyć. Drużyna zdaje się być naprawdę mocna, taka mieszanka doświadczonych hokeistów z młodymi, ambitnymi chłopakami. Zapowiada się duża rywalizacja o miejsce w składzie zespołu. Jeżeli klub dokona wzmocnień w formacji defensywnej to według mnie będziemy liczyć się w walce o medale.
Były już zawodnik Stoczniowca bardzo ubolewa nad losem, jaki spotkał gdańską drużynę. - Naprawdę przykre jest to, że Stoczniowiec, mimo wieloletnich tradycji w tej dyscyplinie, najprawdopodobniej zniknie z hokejowej mapy Polski. Najbardziej ucierpią na tym wierni kibice, którzy nawet w tych najcięższych chwilach, gdy nic się nie układało, licznie pojawiali się na meczach i dopingowali swoją drużynę. Z tego miejsca chciałbym im bardzo serdecznie podziękować za to, co zrobili dla zespołu w zeszłym sezonie.