Problemy za sosnowieckim hokejem ciągną się już długo. Ratunkiem okazała się nowa wiceprezydent Agnieszka Czechowska-Kopeć, która ambitnie zrewolucjonizowała Zagłębie. Znane powiedzenie głosi, że gdzie diabeł nie może tam kobietę pośle. Okazało się, że dopiero kobieta była w stanie rozpocząć nową historię hokeja.
Pełna wiary w końcowy sukces miała wielu zwolenników zwłaszcza wśród kibiców. Jej działania zwieńczyło powstanie sportowej spółki akcyjnej "Zagłębie Sosnowiec", na czele której stanął były koszykarz Marcin Fall. Gdy spółka miała niespełna 48 godzin zwołano konferencję prasową, na której nie padły (prawie) żadne warte uwagi słowa. Cóż bowiem można powiedzieć po tak krótkim czasie? Nic. Czemu więc postanowiono zwołać tę konferencję?
Na moment cofnijmy się wspomnieniami trochę wstecz, a mianowicie do połowy maja, gdy na czele stowarzyszenia Zagłębie stał Adam Bernat. Jego recepta na powrót do elity ekstraklasy brzmiała następująco: pozyskać zawodników z nazwiskami. Była więc bardzo prosta. Tak do drużyny trafiło wielu hokeistów, a przed sezonem 2010/2011 (podobno) mieli wrócić Vladimir Luka, Teddy da Costa, Anton Lezo i Martin Opatovsky. Jednak plan wskrzeszenia za pomocą znanych hokeistów upadł wraz z nadejściem wiceprezydent.
Po małej retrospekcji można wrócić do teraźniejszości, która również jest (?) wesoła. Otóż Marcin Fall pokonał w wyścigu do fotela prezesa trzech innych kandydatów, w tym dobrze znanego wszystkim kibicom hokeja Henryka Pytla. Niespełna 48 godzin po zwycięstwie, podczas wspomnianej konferencji, Fall oświadczył, że zostanie powołana społeczna Rada Patronacka. W jej skład za namową nowego prezesa mieliby wejść ludzie związani z hokejem, którzy mają tak zwane głośne nazwiska. Cel jej powstania jest bardzo prosty - gdy są nazwiska, jest między innymi szansa na pozyskanie sponsorów, a w hokejowym środowisku Marcin Fall nie jest znany ani trochę.
Wniosek nasuwa się sam. Czy rozsądnym/logicznym* był wybór Falla na stanowisko prezesa, jeśli ten chce wspomóc się Radą Patronacką, do której wstąpienia będzie namawiany zapewne Pytel? Okazuje się, że w Sosnowcu tak. Czy zatem sosnowiecki hokej jest już w pełni zdrów?
* niepotrzebne skreślić