Michał Radwański: W przerwie nie zaczęliśmy panikować

Michał Radwański występował w zespole Comarch Cracovii w latach 2008-2010. Podczas spotkania w Pucharze Polski poprowadził swoich kolegów z Sanoka do zwycięstwa, a nie było to łatwe, gdyż Ciarko przegrywało po pierwszej tercji 0:4.

- Widać było, że źle zaczęliśmy pierwszą tercję. Nogi nie chodziły, a bramki padły po naszych błędach. To my je pozwoliliśmy strzelić - przyznał po spotkaniu Radwański i od razu postawił diagnozę: - Nie graliśmy czystego hokeja, nie narzucaliśmy naszego stylu gry, nie przyjmowaliśmy krążków.

Na początku drugiej tercji można się było zastanawiać gdzie trener Sanoka chowa swoją magiczną różdżkę. Goście wyszli odmienieni i szybko zaczęli odrabiać straty. Jakiej magii i jakich zaklęć użył trener Milan Jančuška? - Za wiele nie trzeba było mówić. Każdy z nas widział co pokazał na lodzie i trzeba się było wziąć do roboty wyjaśnia zawodnik Ciarko. Czy w przerwie nie pojawiła się myśl, że może należy zmienić bramkarza? - Nie zaczęliśmy panikować. Druga tercja miała pokazać czy potrzebne będą jakieś zmiany, ale zaczęliśmy ją bardzo dobrze i tak już zostawiliśmy podsumowuje urodzony w Sanoku hokeista.

W trzeciej tercji gracze Ciarko kontrolowali już grę. - Tak to wyglądało. Po drugiej, bardzo udanej tercji nabraliśmy już pewności siebie. To my dyktowaliśmy warunki - stwierdza Michał Radwański.

Ciarko PBS Bank Sanok pokonało już drugi raz w ostatnim czasie ekipę mistrzów Polski. Czy jest to sygnał, że w tym roku celują w mistrzostwo? - Oczywiście, że chcemy wygrywać wszystkie mecze i grać jak najlepiej. Na razie jest jeszcze wcześnie. Wszystko zweryfikuje liga. Wtedy będzie zażarta walka o punkty - ocenia gracz Sanoka. - Przede wszystkim chcemy obronić Puchar Polski i walczyć o medale - deklaruje. Czego zatem jeszcze brakuje zespołowi aby walczyć o najwyższe cele? - Brakuje nam Przemka Odrobnego, brakuje nam czeskich obrońców. Myślę, że jak do nas dojdą to już będzie bardzo dobrze - stwierdza na koniec Michał Radwański.

Komentarze (0)