Nie mogłem pozwolić sobie na dalsze czekanie - rozmowa z Piotrem Ziętarą, hokeistą MMKS-u Podhale Nowy Targ

Piotr Ziętara miał w tym sezonie bronić barw KTH Krynica. Miał, bo sytuacja w klubie z uzdrowiska zmusiła go do zmiany otoczenia. Hokeista przeniósł się do MMKS-u Podhale Nowy Targ i gra w PLH. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl mówi o przyczynach takiej decyzji, a także o celach jego nowej drużyny na sezon 2011/12.

Kamil Truchan: Wróciłeś ponownie do gry w hokeja, co cię do tego skłoniło?

Piotr Ziętara: Wróciłem do gry w hokeja po roku przerwy, jak to się mówi ciągnie wilka do lasu, skończyłem studia licencjackie i postanowiłem wznowić treningi, gdyż brakowało mi zawodowego sportu.

Wydawać by się mogło, że dla hokeisty, który hokej ma "we krwi" powrót po przerwie nie powinien stanowić większego problemu. Jak jest w rzeczywistości?

- Myślę, że rok przerwy to nie jest aż tak długi okres, żeby wykluczył zawodnika z gry, bardzo ważne moim zdaniem jest przygotowanie letnie, gdzie można nadrobić straty pod względem fizycznym, na pewno najgorzej jest z ograniem, którego brakuje, ale z czasem ono też powinno przyjść.

Letnie treningi pod okiem czeskiego szkoleniowca dały ci mocno w kość?

- Moim zdaniem treningi pod okiem trenera Dobosa były bardzo dobre i mocne myślę, że po tak intensywnym przygotowaniu letnim drużyna KTH mogła sprawić wiele niespodzianek w lidze.

Hokeiści, którzy przygotowywali się do sezonu za czasów Josefa Dobosa w dużej mierze byli zadowoleni z tego etapu "na sucho". Jakie jest twoje zdanie na temat jego metod pracy?

- Myślę, że metody trenera Dobosa są jak najbardziej odpowiednie, śmiało mogę powiedzieć, że nie było to lekkie lato, szkoda jednak, że sytuacje w klubie potoczyły się w taki, a nie inny sposób.

Trenowałeś ostatnio pod okiem słowackiego trenera. Widać jakąś różnicę w systemie przygotowań?

- Przygotowania u trenera Jancuski a u trenera Dobosa były podobne, jednak z trenerem Dobosem ogromną uwagę zwracaliśmy na siłę nóg. Na rowerach przejechaliśmy setki kilometrów, z trenerem Jancuską dużo czasu spędzaliśmy biegając, to była jedyna różnica w systemie przygotowań. Od jednego i drugiego wyniosłem wiele i myślę, że są to bardzo dobrzy szkoleniowcy.

Wydawało się, że ten sezon spędzisz w Krynicy-Zdroju. Kiedy zrodził się pomysł na grę w KS KTH?

- Pomysł na grę w KTH zrodził się po rozmowie z trenerem Adamem Kilarem, tworzyła się tam młoda i ambitna drużyna z dobrymi trenerami. Miał przyjść sponsor i sytuacja finansowa miała być stabilna, rzeczywistość jednak okazała się inna.

Przed sezonem plany były ambitne. W sierpniu wszystko legło w gruzach. To zadecydowało o powrocie do Nowego Targu?

- Byłem osobą, która wierzyła, że jednak coś się zmieni, nie brałem pod uwagę najczarniejszych scenariuszy. Zarząd namawiał, żeby jeszcze czekać, natomiast po miesiącu czasu nie mogłem sobie pozwolić na dalsze czekanie. Ostatnim dzwonkiem był powrót do macierzystego klubu z Nowego Targu, gdzie sytuacja finansowa też nie jest ciekawa, więc można powiedzieć, że przez czekanie trafiłem z deszczu pod rynnę. Tutaj przynajmniej mam możliwość gry, natomiast sytuacja w KTH do dziś jest niewyjaśniona.

Czy były oferty z innych klubów?

- Po zdobyciu mistrza polski z Wojasem ze znalezieniem pracodawcy nie byłoby problemu. Natomiast po roku przerwy nikt nie pali się żeby kupować kota w worku, ja zaś nie szukałem innych klubów, ponieważ byłem dogadany z Krynicą i jak wspomniałem wierzyłem, że w KTH sytuacja będzie stabilna my z kolei będziemy mieli drużynę, do której mógłbym cos wnieść.

Jakie są mocne strony Piotra Ziętary?

- Nie mi jest oceniać moje mocne strony, od tego są trenerzy.

O zawodnikach z Nowego Targu często mówi się, że mają góralski charakter. Czy siła nowotarskiego hokeja tkwi właśnie w tym?

- Owszem, Podhale zawsze walczy o każdy centymetr lodu, zostawia serce na lodzie i tak było od lat, ale ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie po ostatnich meczach, w których zagraliśmy fatalnie i bez walki przegrywając bardzo wysoko. Jest mi wstyd, ponieważ grałem w tych meczach, wierzę jednak, że były to wpadki i w każdym kolejnym meczu udowodnimy, że jesteśmy z Nowego Targu, a Nowy Targ zawsze walczy całym sercem.

Jesteś już w swoim macierzystym klubie, jak wygląda sytuacja organizacyjna?

- Sytuacja organizacyjna jest słaba, zarząd ma duże zaległości względem zawodników, ja natomiast jestem testowany przez klub, w którym spędziłem cale życie i gram bez umowy i bez ubezpieczenia, ale człowiek robi to, co kocha.

Jesteście jedną z młodszych drużyn w lidze. Jakie są cele Podhala na ten sezon?

- Celem jest gra jak najlepiej w każdym meczu, resztę zweryfikuje lód.

W Krynicy-Zdroju spędziłeś trochę czasu. Jakie wrażenie na tobie zrobiło miasto?

- W Krynicy bardzo mi się podobało, chciałem tam zostać, dlatego tak długo czekałem na rozwój sytuacji. Jest to miasteczko podobne do Nowego Targu, ludzie z Krynicy byli dla mnie bardzo mili i sympatyczni, dlatego jeśli kiedyś w Krynicy będzie tworzyła się ciekawa drużyna, to na pewno z przyjemnością rozważę możliwość powrotu.

Masz jakieś osobiste, sportowe cele na nadchodzące rozgrywki?

- Chciałbym być zawodnikiem, który coś wnosi do drużyny i w każdym meczu może jej pomóc.

Czy z perspektywy czasu uważasz, że zmiana barw klubowych była dobrym posunięciem?

- Ciężko powiedzieć, czy zmiana była dobrym posunięciem, są pozytywne i negatywne czynniki, na pewno wpływ na decyzję miało wycofanie się KTH z ekstraligi, na dzień dzisiejszy cieszę się, że mogę grać i tę szansę będę chciał wykorzystać.

Komentarze (0)