Legia Mazowsze w ostatnim meczu ligowym pokonała u siebie KTH Krynica 6:4, mimo że po pierwszej tercji prowadziła już 4:0. Czy gospodarze już wtedy pomyśleli, że spotkani jest wygrane? - Wydaje mi się, że moja odpowiedź zaskoczy wszystkich. Nie myśleliśmy bowiem, że dalej będzie już tylko łatwiej, a wręcz przeciwnie. W tym sezonie zaliczyliśmy już parę głupich porażek, prowadząc wysoko po pierwszej tercji, a później w głupi sposób oddając punkty przeciwnikowi. Jako przykłady mogę podać spotkania z HC GKS Katowice, a także pierwsze z Krynicą. W tym pierwszym pojedynku było 2:0 dla nas, a skończyło się 2:6. W Krynicy zaś prowadziliśmy już 4:1, a ulegliśmy 5:6. Co do meczu z KTH u siebie, to rzeczywiście zaskoczyło nas to, iż tak szybko zdołaliśmy uzyskać prowadzenie 4:0. Wiedzieliśmy jednak, że drużyna spod Góry Parkowej tak łatwo się nie podda. W kolejnych odsłonach doprowadzili do remisu, zdobywając cztery gole. Ale tym razem udało nam się spiąć i strzelić dwie bramki, które dały nam zwycięstwo. Wygrana ta była zasługą pracy całego zespołu - powiedział Filip Komorski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Wiele osób twierdzi, że tegoroczne rozgrywki I ligi są dużo bardziej wyrównane, niż rok temu. Co na ten temat sądzi hokeista Legii? - Zgadzam się z tą opinią w stu procentach. Pomimo, że w I lidze jest tylko sześć zespołów, to kibice chyba nie mogą narzekać na nudne spotkania. Wszystkie drużyny są bowiem bardzo wyrównane. Z każdą z tych pięciu ekip musimy mocno walczyć o punkty. Moim zdaniem to, że rozgrywki się wyrównały, jest zasługą odłączenia się zespołów z CLJ.
Sporo ekspertów mówiło, że nikt nie będzie w stanie w tym sezonie zagrozić HC GKS-owi Katowice, który bardzo wzmocnił się w przerwie letniej. - Tak, jak mówiłem przed sezonem, na papierze rzeczywiście katowiczanie są najmocniejsi. Ale wszystko tak naprawdę zweryfikuje lód. Pomimo porażki 2:6 w Warszawie uważam, że jesteśmy w stanie odebrać im kilka, a nawet kilkanaście punktów.
Filip Komorski to jeden z najlepszych graczy Legii Mazowsze. Czy nie myślał więc o tym, by spróbować swoich sił w PLH? - Pod koniec ubiegłego sezonu byłem na testach w Jastrzębiu. Nie dogadałem się jednak z włodarzami klubu. Oczywiście bardzo chciałbym spróbować swoich sił w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Chciałbym zobaczyć jak wyglądam na tle zawodników z PLH, ale najwidoczniej jeszcze nie czas na to. Zdecydowałem więc, że pójdę na studia i dalej będę reprezentował barwy stołecznej Legii. Co będzie po tym sezonie, zobaczymy. Na chwilę obecną zależy mi na jak najlepszych wynikach mojej drużyny. Kto wie, może za rok uda mi się dalej grać dla Legii, a jednocześnie występować w PLH? - zakończył sympatyczny hokeista.