Spadek? Nawet nie dopuszczamy do siebie takich myśli - rozmowa z Kamilem Gościmińskim, hokeistą Nesty Toruń

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Hokeiści Nesty Toruń zajmują przedostatnie miejsce w tabeli PLH i najprawdopodobniej czeka ich walka o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Być może jednak wyniki zawodników z grodu Kopernika byłyby lepsze, gdyby od początku sezonu mógł grać Kamil Gościmiński, który odniósł nieprzyjemną kontuzję już we wrześniu.

W tym artykule dowiesz się o:

Michał Kowalski: Porażka z Zagłębiem 2:3 chyba trochę na własne życzenie…

Kamil Gościmiński: Niestety tak wyszło. Przez dwie tercje graliśmy dobrze, zwłaszcza z tyłu. Dzięki temu właśnie wynik po 40 minutach brzmiał 2:0 dla nas. W ostatniej odsłonie jednak pozwoliliśmy gospodarzom na zbyt wiele i od razu na początku straciliśmy dwie bramki.

Przed dwie tercje tak, jak powiedziałeś, graliście bardzo dobrze. Jakie więc błędy popełniliście w trzeciej części meczu, że wynik się odwrócił?

- Ciężko powiedzieć, bo na trzecią tercję wyszliśmy dokładnie tak samo nastawieni, jak na pierwszą i drugą. Wiedzieliśmy, że drużyna Zagłębia rzuci się do ataków, gdyż nie miała nic do stracenia. Nam niestety przytrafiły się pewne błędy i gospodarze świetnie to wykorzystali.

Jakiś czas temu odniosłeś nieprzyjemną kontuzję. Jak jest obecnie z twoim zdrowiem?

- Jest dobrze, ale niestety cały czas odczuwam jeszcze skutki tego urazu. Mam nadzieję, że przejdzie mi w ciągu kilkunastu dni. Cały czas bowiem chodzę na specjalne zabiegi. Niedługo czeka mnie też najprawdopodobniej zastrzyk, dzięki któremu stan zapalny zniknie.

Przed sezonem wielu z was zapowiadało, że celem nadrzędnym będzie utrzymanie w lidze. O to będziecie walczyć patrząc na tabelę. Jesteś zadowolony, czy może jednak po cichu liczyłeś na coś więcej?

- Nie ukrywam, że liczyłem na lepsze występy w naszym wykonaniu. Wierzyłem, iż będziemy w stanie sprawić niejedną niespodziankę, co w sumie zrobiliśmy. Niejeden raz niestety głupio pogubiliśmy cenne punkty, trochę na własne życzenie. Na przykład właśnie w piątek z Zagłębiem, czy jakiś czas temu u siebie z Cracovią, kiedy to do 50 minuty prowadziliśmy 3:0 i przegraliśmy po karnych. Dlatego jesteśmy na tym miejscu, a nie innym.

Co możesz powiedzieć o postawie czołowych drużyn PLH? Chyba to, że Sanok prowadzi z przewagą 7 punktów nad drugim zespołem może być pewnym zaskoczeniem…

- Przyznam szczerze, że dla mnie to nie jest niespodzianka. Od początku mówiłem, że drużyna z Sanoka może w tym sezonie zajść bardzo daleko i w dalszym ciągu tak twierdzę.

Jaka atmosfera panuje w ekipie? Czy pojawiły się myśli "Co będzie jak znowu spadniemy?"

- Nawet nie dopuszczamy do siebie takich myśli! Do każdego kolejnego spotkania podchodzimy bardzo bojowo nastawieni i wszędzie gramy po to, żeby wygrać i zdobyć trzy punkty.

O złoto będzie walczyć 5 drużyn. Jakie rozstrzygnięcia przewidujesz?

- Mistrzem Polski zostanie ponownie Cracovia, lub Ciarko Sanok. Do play off nie załapie się zaś Unia Oświęcim.

Przed wami właśnie rewanżowe spotkanie Pucharu Polski w Oświęcimiu. Zdaje się, że losy dwumeczu są nie do odwrócenia. Jakie jest więc wasze nastawienie przed tym pojedynkiem?

- Może i tak. Ale do Oświęcimia jedziemy jak zwykle walczyć o jak najlepszy wynik. Wszystko więc może się zdarzyć.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)