Łukasz Sośnierz na początku kończącego się roku bronił jeszcze barw Naprzodu Janów, z którym to spadł z Polskiej Ligi Hokejowej. Jaki był więc 2011 rok dla młodego hokeisty GKS-u? - Cóż, był to dla mnie rok wzlotów i upadków. Zaczęło się od bardzo złej sytuacji finansowej i kadrowej w Janowie. W zasadzie z miesiąca na miesiąc była ona coraz gorsza. W końcu skończyło się to spadkiem do I ligi, a potem w ogóle upadkiem Naprzodu. W międzyczasie tego "kryzysu" zaświeciło jeszcze "słoneczko" w postaci Mistrzostw Świata U20 i awansu do wyższej dywizji. Następnie bardzo miłym akcentem zakończyliśmy Mistrzostwa Polski Juniorów w Toruniu, gdzie jadąc "na pożarcie", zdobyliśmy srebrny medal. Mnie dodatkowo udało się wywalczyć tytuł MVP turnieju. Następnie zmiana klubu, środowiska i przejście do GKS-u Tychy. Uważam to za pozytywny akcent i duży krok w swojej karierze. Obecnie zakończyliśmy ciężki okres dla klubu spowodowany wręcz plagą kontuzji i chorób. Ale ogólnie rok 2011 mogę uznać za udany - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Przed rozpoczęciem sezonu 2011/12 do PLH przyszło wielu zagranicznych hokeistów, na przykład Ivo Kotaska, Radek Prochazka, czy Tuomas Immonen. Co na ich temat sądzi Łukasz Sośnierz? - Rzeczywiście, jest ich wielu i od każdego można się czegoś nauczyć. Ciężko mi więc sprecyzować jednostkę. W każdej drużynie obcokrajowiec jest liderem, albo w dużym stopniu stanowi o sile tego zespołu, więc wydaje mi się, iż wszyscy są dużym wzmocnieniem naszej ligi.
Wiele osób stawia sobie jakieś cele na nowy rok, a bardzo często robią to zwłaszcza sportowcy. - Oczywiście cel nadrzędny na rok 2012 to zdobycie złotych medali w PLH z GKS-em Tychy. Jeśli zaś chodzi indywidualne osiągnięcia, to chcę grać na swoim poziomie i cały czas rozwijać się sportowo - zakończył młody napastnik.