Zagłębie rozpoczęło w bramce ze Zbigniewem Szydłowskim, który już w drugiej minucie popisał się bardzo dobrą obroną i uchronił swoją drużynę przed bolesnym otwarciem meczu. Tyszanie potwierdzili, że chcą wygrać ten pojedynek - szybko rozgrywali akcje. Jednak sosnowiczanie równiez dochodzili do głosu, w 5 minucie Jiri Zdenek miał szansę otworzyć wynik, ale krążek minął słupek bramki. Mimo że przyjezdni szybko wychodzili ze swojej tercji i wyprowadzali ataki, to gospodarze byli w stanie utrzymywać równą grę, a spotkanie nie było teatrem jednego aktora. Zagłębie wypracowywało sobie dogodne sytuacje strzeleckie, ale dobrze spisywali się tyscy obrońcy. Musieli oni ulec w 8 minucie, gdy niemal perfekcyjną akcję rozegrali gospodarze, samotny najazd Zdenka zakończył się bramką (1:0). Stracony gol poddenerwował hokeistów GKS-u, którzy próbowali jak najszybciej doprowadzić do remisu, ale nie pozwalał im na to dobrze spisujący się między słupkami Szydłowski. W 13 minucie pod poprzeczkę strzelał Teddy Da Costa, ale refleksem popisał się bramkarz Zagłębia. Na tafli toczyła się wyrównana walka, która sprawiała, że kibice zgromadzeni w Stadionie Zimowym mogli podziwiać ciekawe spotkanie. W 16 minucie na ławkę kar powędrował Martin Voznik, co otworzyło przed GKS-em szansę na pokonanie sosnowieckiej obrony. Strzał oddał Tomas Jakes, krążek na chwilę się zagubił, ale szybko w zaistniałej sytuacji odnalazł się Szydłowski, który rzucił się na taflę i obronił swoją drużynę przed groźną dobitką.
Przyjezdni mocno otworzyli drugą tercję, nie upłynęła jeszcze minuta, a Roman Simicek mimo dobrego strzału musiał uznać wyższość Szydłowskiego. Niespełna 60 sekund później sędziowie podjęli decyzję o wideoweryfikacji, która zakończyła się uznaniem gola w wykonaniu Adriana Parzyszka, lecz z trybun słychać było głosy, że napastnik wepchnął krążek do bramki nogą (1:1). Szybko, bo już W 23 minucie Zagłębie dostało szansę odzyskania prowadzenia, gdyż prawie 1,5 minuty grało w podwójnej przewadze. Danej szansy sosnowiczanie nie zmarnowali, krążek do bramki po ładnie i szybko rozegranych podaniach wpakował Karol Golec (2:1). W 29 minucie bardzo dobrą okazję na podwyższenie przewagi miał Mateusz Białek, do którego powędrował krążek, ale hokeista w niego nie trafił. Jednak sosnowiczanie nie poddawali się i ciągle atakowali bramkę rywali. Gdy w 30 minucie GKS grał w przewadze, zaczął spokojnie rozgrywać akcję w tercji Zagłębia, która zakończyła się strzałem prosto w bramkarza. Najwyraźniej tyszanie zaczynali odczuwać presję ze strony dobrze grających gospodarzy, do której dochodziła pamięć o ostatnim meczu (przegranym z krakowianami 0:4). Wiele ataków obu drużyn kończyło się niepowodzeniem ze względu na dobrą dyspozycję bramkarza albo zbyt słabe strzały. W 35 minucie Zagłębie podwyższyło wynik za sprawą Kamila Duszaka (3:1). Jednak nie miało zamiaru na tym poprzestać, po wznowieniu gry nadal atakowało, a tyszanie bronili się już bardziej rozpaczliwie niż dzielnie. W ataku ich problemy się powiększały, czego wyrazem były ich strzały - prosto w bramkarza.
Goście trzecią odsłonę rozpoczęli niepewnie, czego efektem była kara dla Da Costy. GKS nie najlepiej rozgrywał ataki, ale nie stracił bramki. Zadanie było prosto - utrzymać dyspozycję w obronie i doprowadzić do remisu. Jednak nie było to łatwe w realizacji, sosnowiczanie nie spuszczali z tonu i cały czas napierali na bramkę rywali. W 49 minucie tyszanie zamknęli rywali w ich tercji, ale rozgrywali akcję ospale i zbyt wolno, co nie przyniosło żadnego efektu. Do końca odsłony pozostało 11 minut, postawa tyszan powinna poprawić się natychmiastowo, aby uniknęli porażki. Okazją do zdobycia konktakowej bramki była gra w podwójnej przewadze przez blisko minutę, którą rozegrali źle. Sposób na sosnowiecką obronę znaleźli chwilę później, a krążek do bramki wpakował Da Costa (3:2). Mimo że na tablicy wyników nie widniał remis, to przyjezdni wrócili do gry o zwycięstwo. Bardzo realne było, że Zagłębie przegra ten mecz, gdyż w końcówkach spotkań ich koncentracja spada i tracą bramki. Tym razem zaprzeczyli scenariuszowi z ostatnich pojedynków - w 54 minucie Rafał Cychowski pokonał Arkadiusza Sobeckiego (4:2). Marzenie GKS-u chociaż o doprowadzeniu do dogrywki oddaliło się znacząco, sosnowiczanie oprócz trafienia zyskali bowiem pewność swoich poczynań na tafli. W 58 minucie kibice Zagłębia wstrzymali oddech, gdyż Jakes strzelił, a krążek odbił się od słupka, ale nie przekroczył jednak linii bramkowej, więc sędzia gola nie uznał. Chwilę później trener Jacek Płachta poprosił o czas, po którym zdjął bramkarza. Tobiasz Bernat nie trafił do pustej bramki, jego koledzy z drużyny również nie potrafili tego dokonać. Spotkanie zakończyło się więc wynikiem 4:2.
Zagłębie Sosnowiec SA - GKS Tychy 4:2 (1:0, 2:1, 1:1)
1:0 Jiri Zdenek (Michał Działo) 8' (5/5)
1:1 Adrian Parzyszek 22' (5/5)
2:1 Karol Golec (Michał Działo, Jiri Zdenek) 24' (5/3)
3:1 Kamil Duszak (Robert Kostecki, Rafał Twardy) 35' (5/5)
3:2 Teddy Da Costa (Radosław Galant, Marian Csorich) 51' (5/5)
4:2 Rafał Cychowski (Maciej Szewczyk) 54' (5/5)
Kary: Zagłębie - 14 minut; GKS - 12 minut
Najlepszy zawodnik w drużynie Zagłębia: Zbigniew Szydłowski
Najlepszy zawodnik w drużynie GKS-u: Tomas Jakes
Zagłębie: Zbigniew Szydłowski (Bartłomiej Nowak - nie grał) - Jarosław Kuc (2), Kamil Duszak, Tobiasz Bernat, Rafał Twardy, Robert Kostecki - Michał Działo, Rafał Cychowski (2), Karel Horny, Jiri Zdenek, Karol Golec - Andrzej Banaszczak (2), Adrian Kurz, Łukasz Zachariasz (2), Martin Voznik (4), Łukasz Podsiadło - Jakub Jaskólski, Sebastian Baca, Artur Ślusarczyk, Mateusz Białek (2), Maciej Szewczyk.
GKS: Arkadiusz Sobecki (Marek Rączka - nie grał) - Tomas Jakes, Igor Bobcek, Adam Bagiński, Roman Simicek (6), Michał Woźnica - Bartosz Ciura, Marian Csorich, Marcin Kozłowski, Teddy Da Costa, Tomasz Kozłowski - Artur Gwiżdż (2), Krzysztof Majkowski, Radosław Galant (2), Adrian Parzyszek, Jakub Witecki - Łukasz Mejka, Michał Sowa, Paweł Banachewicz, Łukasz Sośnierz, Martin Przygodzki.
Sędziowali: Paweł Meszyński (główny) oraz Grzegorz Cudek, Mariusz Pilarski (liniowi)
Widzów: 700