JKH napsuł krwi mistrzowi Polski - relacja z meczu GKS Jastrzębie - Cracovia Kraków

Spotkanie pomiędzy beniaminkiem, a mistrzem stało na bardzo wysokim poziomie. Mało kto mógł się spodziewać, że jastrzębianie mogą stoczyć tak równy pojedynek z Cracovią. Ba, waleczny GKS Jastrzębie mógł pokusić się nawet o zwycięstwo, ale ostatecznie gospodarzom zabrakło szczęścia i porażka 2:3 (1:0,1:2,0:1) z krakowianami na początek sezonu stał się faktem.

Pierwsze akcję piątkowego spotkania nie były jeszcze zbyt emocjonujące. Dopiero po dwóch, trzech minutach, w których zabrakło strzałów mecz zaczął się rozkręcać. Pierwszą, dogodną sytuację na zdobycie gola mogli mieć jastrzębianie, ale przy podaniu Jakuba Radwana zabrakło dokładności. Bardziej skrupulatny w swoich poczynaniach był za to chwilę później Petr Lipina, który w czwartej minucie spotkania zdobył pierwszego gola dla JKH po powrocie do ekstraligi. Czeski napastnik cierpliwie przytrzymał krążek, po czym huknął z całych sił nie dając żadnych szans Rafałowi Radziszewskiemu. Stracona bramka przez krakowian trochę rozjuszyła mistrza Polski i krakowianie ruszyli do ataku. Hokeiści z małopolski w pierwszej tercji byli jednak bezradni wobec dobrze zorganizowanej grze defensywie jastrzębian. Na wysokości zadania stanął także jastrzębski golkiper, który pod koniec pierwszej odsłony popisał się dwoma udanymi interwencjami. Piotr Jakubowski najpierw w 17. minucie dobrze powstrzymał strzelającego z najbliższej odległości Daniela Laszkiewicza, by minutę później wybronić uderzenia Tomasza Landowskiego. Po pierwszej odsłonie rezultat mógł być nieco zaskakujący, nie mniej jednak jedno bramkowe prowadzenie JKH GKS było jak najbardziej zasłużone.

Na jednym trafieniu jastrzębianie nie zamierzali poprzestawać i tuż po rozpoczęciu drugiej tercji przed doskonałą szansą na zdobycie gola stanął Filip Mleko. Przy strzale zawodnika GKS-u Jastrzębie zabrakło jednak trochę szczęścia i krążek trącony lekko przez Radziszewskie zatrzymał się nie na siatce, a na spojeniu. W 23. minucie z groźną i co najważniejsze skuteczna kontrą wyszli krakowianie. Mistrz Polski kilkoma podaniami podjechał pod samą bramkę Jakubowskiego i strzelający z najbliższej odległości Michał Piotrowski nie miał najmniejszych problemów z umieszczeniem krążka w siatce. Wynik remisowy nie utrzymywał się jednak zbyt długo. Od wyrównania za ciosem poszli goście, którzy w 27. minucie już prowadzili. Tym razem Daniel Laszkiewicz wykorzystując dokładne podanie od swojego brata Leszka znalazł skuteczny sposób na pokonanie bramkarza JKH. Po kilku groźnych akcjach Cracovii spotkanie znów miało niesamowity zwrot akcji i nie czekający zbyt długo na okazję jastrzębianie doprowadzili do remisu 2:2. Adrian Labryga uderzył spod niebieskiej linii na tyle mocno, że Rafał Radziszewski nie zdążył nawet zareagować. Ostatnie minuty drugiej tercji także przyniosły sporo emocji. Dużo działo się w tercji obronnej Cracovii. Sporo pracy w tej odsłonie miał Radziszewski. Nie wiele zabrakło by krakowianin musiał skapitulować, kiedy to w 39. minucie ładnie strzelał Tomasz Kulas.

Po dwóch odsłonach wynik był remisowy, więc na rozstrzygnięcie musieliśmy poczekać do trzeciej tercji. Pierwsze minuty ostatniej tercji spotkania rozgrywane były pod dyktando Cracovii, który co raz częściej silnymi strzałami nękała Jakubowskiego. Po kilku udanych interwencjach popularny „Balon” jednak pękł i w 47. minucie musiał skapitulować. Bramkarz JKH przy strzale Mariana Csoricha miał jednak nie wiele do powiedzenia, bowiem zanim krążek dotarł pod kij obrońcy gości otarł się jeszcze o łyżwę któregoś z miejscowych hokeistów. Po stracie bramki jastrzębianie znów zaczęli gonić wynik i trzeba przyznać, że im bliżej końcowej syreny tym akcję beniaminka były ładniejsze i ciekawsze. W 54. minucie jastrzębianie dostali niezwykłą szansę na odrobienie strat. Na ławce kar siedziało bowiem dwóch zawodników gości i przez niespełna półtorej minuty jastrzębianie mieli grać z przewagą właśnie tylu graczy. O czas poprosił wtedy Rudolf Rohacek, który chciał zmobilizować swój zespół na ostatnie minuty spotkania. Słowa trenera do siebie wziął na pewno Rafał Radziszewski, który podczas tej podwójnej przewagi GKS-u bronił jak w transie. Ostatecznie napór gospodarzy skończył się niecelnym strzałem Petra Lipiny, który przestrzelił minimalnie. Do końca spotkania jastrzębianie za wszelką cenę usiłowali uratować choćby punkt. Jeszcze w 58. minucie była szansa, żeby wyrównać. Ogromne zamieszanie pod bramką Cracovii nie zakończyło się jednak strzałem i do ostatniej syreny wynik nie uległ już zmianie. Beniaminek z Jastrzębia Zdroju napsuł sporo krwi mistrzom Polski Cracovii Kraków, która na zwycięstwo 3:2 musiało sporo się napracować.

JKH GKS Jastrzębie - ComArch Cracovia 2:3 (1:0, 1:2, 0:1)

1:0 - Petr Lipina 4'

1:1 - Michał Piotrowski (Łukasz Rutkowski, Sebastian Kowalówka) 23'

1:2 - Daniel Laszkiewicz (Leszek Laszkiewicz, Patryk Wajda) 27' 4/5

2:2 - Adrian Labryga (Petr Lipina) 30' 5/4

2:3 - Marian Csorich (Damian Słaboń) 47' 4/5

Kary: 16 min. dla JKH oraz 12 min. dla Cracovii.

Strzały: 24: 23.

Widzów: 1300.

Składy:

JKH GKS Jastrzębie: Jakubowski, Kosowski (nie wystąpił) - Piekarski (2), Lerch (2), Lipina, Szoke, Mleko - Wolf (4), Bryk (2), Łyszczarczyk, Pavlacka (2), Bernacki - Labryga (4), Górny, Kulas, Bibrzycki, Rajski - Szynal, Pastryk, Radwan, Kąkol, Kiełbasa.

Trener: Ales Tomasek.

Cracovia Kraków: Radziszewski (2), Rączka (nie wystąpił) - Csorich (2), Wajda, Laszkiewicz, Słaboń, Laszkiewicz - Kłys, Noworyta, Badzo, Mihalik (2), Radwański - Dulęba (2), Landowski, Rutkowski, Kowalówka, Piotrowski (2) - Dudas (2), Skinnari.

Trener: Rudolf Rohacek.

Źródło artykułu: