Tragedia w trzech aktach. Relacja z meczu Energa Stoczniowiec Gdańsk - Polonia Bytom

Energa Stoczniowiec Gdańsk powróciła na szlak zwycięstw. Lider tabeli Polskiej Ligi Hokejowej po niespodziewanie emocjonującym meczu pokonał Polonię Bytom. Bohaterem drużyny gości okazał się bramkarz Daniel Lundin, na którego bramkę "Stoczniowcy" oddali ponad 70 strzałów.

Na pierwszego gola kibice Stoczniowca nie musieli długo czekać. Mateusz Rompkowski stojący w okolicach pola bramkowego, podał krążek Josefowi Vitkowi, który silnym strzałem spod niebieskiej linii pokonał Lundina. Po zdobyciu prowadzenia gdańszczanie nie odpuścili, rozgrywając krążek w tercji rywala. Słaba postawa hokeistów z Bytomia uśpiła czujność Stoczniowca. W piątej minucie akcję na bramkę Odrobnego zainicjowali Bomba i Krokosz. Kilka chwil później w zamieszaniu podbramkowym padła wyrównująca bramka. Stocznia ciągle napierała, jednak swoją drużynę przed stratą gola systematycznie bronił Lundin. Podopieczni Henryka Zabrockiego nie wykorzystali pierwszego okresu gry w przewadze ze względu na niedokładną grę krążkiem. Sytuacja ta zemściła się w piętnastej minucie meczu. Tym razem błąd popełnił Przemysław Odrobny, który za daleko wyszedł ze swojej bramki i dosyć niefortunnie podał do rywala. Formalnością było wbicie krążka do bramki Energi - dokonał jej Paweł Garbarczyk. "Stoczniowcy" oszołomieni takim obrotem sprawy, już do końca tercji nie stworzyli żadnej sytuacji. Kolejna groźna akcja Polonii mogła się rozwinąć po błędzie Skutchana, który umożliwił Krokoszowi przejęcie krążka w gdańskiej tercji. Podobna sytuacja miała miejsce w przedostatniej minucie pierwszej odsłony meczu. Tym razem Krokosza nie powstrzymał słabo spisujący się wtorkowego wieczoru Michał Smeja. Jednak w sytuacji sam na sam z bramkarzem, to Odrobny wyszedł obronną ręką. Kibice przecierali oczy ze zdziwienia. Lider przegrywał ze słabiutką Polonią 1:2.

Od pierwszej minuty drugiej tercji Stoczniowiec atakował ze zdwojoną siłą. Do groźnej akcji doszło w dwudziestej drugiej minucie. W wielkim zamieszaniu pod bramką Polonii przed szansą zdobycia gola stanął Maciej Urbanowicz. "Urbanowi" nie udało się jednak dobić krążka do pustej bramki Polonii. Gdańszczanie nieustępliwie atakowali rywali, lecz często tracili kontrolę nad "gumą". Drużyna gości przypomniała o sobie w piątej minucie drugiej tercji. To za sprawą kontry zakończonej strzałem Bomby. Wówczas po raz kolejny o swej słabej dyspozycji dał znać Michał Smeja. Od tego momentu spotkania drużyna Janusza Syposza nie stworzyła w drugiej tercji żadnej dogodnej sytuacji. Hokeiści Stoczniowca ciągle się napędzali. W dwudziestej szóstej minucie przed wspaniałą okazją stanął Hurtaj, jednak z najbliższej odległości nie pokonał Lundina. Swoim zgraniem imponowali napastnicy drugiej formacji: Urbanowicz, Zachariasz oraz Furo, którzy niezwykle swobodnie wymieniali się krążkiem powodując niebezpieczeństwo pod bramką gości. Jednak obie akcje formacji zakończyły się fiaskiem: pierwsza - spalonym w polu bramkowym, druga - poruszeniem bramki. Podopiecznym Henryka Zabrockiego nie pomogła nawet podwójna przewaga, ciągle nie mogli znaleźć recepty na pokonanie bramkarza Polonii. Pod koniec tercji negatywnym bohaterem stał się sędzia, który wydał dwie kontrowersyjne decyzje o karach dla drużyny gospodarzy. Mimo wszystko gdańszczanie przetrwali moment osłabienia, by za chwilę nieustępliwie próbować sforsować obronę i bramkarza gości.

Początek trzeciej tercji nie był tak dynamiczny jak dwie poprzednie odsłony meczu. W grze obu drużyn panował chaos, co nie przekładało się na groźne sytuacje podbramkowe. Jednak w czwartej minucie tercji Stoczniowiec zdobył bramkę dającą remis. Akcję zainicjował Bigos, który silnie strzelił na bramkę Lundina. Ten z kolei, odbił krążek pod kij Smei. Gdański obrońca bezpośrednim strzałem pokonał bramkarza Polonii, rehabilitując się za swoje wcześniejsze błędy. Mimo wszystko, remis nie przełożył się na większe tempo spotkania. W obrazie gry też nic się nie zmieniło - Stoczniowiec dalej konsekwentnie atakował, a Lundin wyczyniał cuda w swojej bramce. Meczowy wysiłek i determinacja została wynagrodzona gdańszczanom w przedostatniej minucie spotkania. W leżącej pozycji strzałem z backhandu popisał się Tomasz Ziółkowski, w ten nietypowy sposób ustalając wynik spotkania. Po stracie bramki trener Syposz zdecydował o wycofaniu bramkarza. I po raz kolejny "Stoczniowców" od szczęścia dzieliły centymetry. Do pustej bramki dwukrotnie nie trafił Mikołaj Łopuski. W obliczu kary dla zawodnika gości, Polonia przywróciła Lundina między słupki. Ale rezultat pozostał bez zmian. Po dramatycznym meczu Energa Stoczniowiec Gdańsk pokonała Polonię Bytom 3-2.

Energa Stoczniowiec Gdańsk - Polonia Bytom 3:2 (1:2, 0:0, 2:0)

1:0 - Josef Vitek (Mateusz Rompkowski, Roman Skutchan) 1’

1:1 - Bartłomiej Bomba 5’

1:2 - Paweł Garbarczyk (Sebastian Kłaczyński) 15’

2:2 - Michał Smeja (Tobiasz Bigos) 44’

3:2 - Tomasz Ziółkowski (Mikołaj Łopuski, Wojciech Jankowski) 58’

Składy:

Energa Stoczniowiec: Odrobny (Soliński nie grał) - Rompkowski, Benasiewicz, Skutchan, Hurtaj (2), Vitek - B. Wróbel, Skrzypkowski, Urbanowicz, Zachariasz, Furo - Smeja, Kostecki, Łopuski (2), M. Wróbel, Jankowski (2) - Bigos, Strużyk, Poziomkowski, Ziółkowski (2), Sowiński.

Polonia Bytom: Lundin (Sroka nie grał) - Steckiewicz (2), Bychawski (2), Kuźniecow (6), Szydło, Puzio (6) - Owczarek, Mazurek, Bomba, Bergman (2), Krokosz - Kozłowski, Zając, Tylka, Garbarczyk, Kłaczyński (2) - Kwiecień, Kukulski.

Kary: Energia Stoczniowiec - 8; Polonia Bytom - 20.

Sędziowie: Włodzimierz Marczuk, Sławomir Szachniewicz, Wojciech Moszczyński.

Widzów: 1000.

Komentarze (0)