Szarotki poległy w Jastrzębiu. JKH GKS Jastrzębie - Podhale Nowy Targ 3:1

Mecz 14. kolejki PLH, w którym GKS podejmował Nowy Targ był bardzo emocjonujący i wyrównany. W spotkaniu beniaminka z multimedalistą mistrzostw Polski nie brakowało twardej walki, a co za tym idzie ostrych starć. Ten fakt negatywnie odbił się na drużynie przyjezdnych, która w osłabieniu straciła dwa gole. W jastrzębskiej ekipie na wyróżnienie w stu procentach zasłużył bramkarz Kamil Kosowski, który tylko raz skapitulował broniąc… bez kasku.

Piątkowe spotkanie w Jastrzębiu zapowiadało się ciekawie, ale mało kto się spodziewał, że gospodarze przycisną rywala już w pierwszych minutach. W pierwszej minucie silny strzał na bramkę Krzysztofa Zborowskiego oddał Filip Mleko. Bramkarz Podhala krążek pewnie wyłapał w tej sytuacji. Na początku pierwszej tercji golkiper szarotek raz po raz zmuszany był do interwencji. Najlepszą sytuację na zdobycie gola w tej odsłonie jastrzębianie mieli w dziewiątej minucie. Na ławkę kar powędrowało wtedy w odstępie kilkudziesięciu sekund dwóch zawodników z Nowego Targu: Martin Voznik oraz Rafał Dutka. Tak wyśmienitej okazji jastrzębianie zmarnować nie mogli i po czternastu sekundach od opuszczenia lodu przez Dutkę hokeiści GKS objęli prowadzenie. Najpierw spod niebieskiej mocno przymierzył Piekarski, a chwilę później mocny, ale nieskuteczny strzał obrońcy JKH dobił Petr lipina. Cztery minuty później znów groźnie zrobiło się pod bramką "Zbory". Stało się tak za sprawą Filipa Mleko, który z dziecinną łatwością wjechał w tercje obronną Podhala. Jastrzębski napastnik mając przed sobą już tylko bramkarza został sfaulowany i strzelił nieskutecznie.

Goście doszli do głosu dopiero w ostatnich minutach pierwszej tercji. W 17. minucie z ostrego kąta przymierzył Milan Baranyk, ale na jego nieszczęście na posterunku był bramkarz JKH - Kamil Kosowski. Napór na bramkę "Kosy" nie ustawał i w efekcie czego jastrzębski golkiper musiał skapitulować. Trzeba przyznać jednak, że bramka zdobyta w 19. minucie przez Tomasza Malasińskiego padła w dość dziwnych okolicznościach. W ogromnym zamieszaniu kask stracił bramkarz Kosowski, a gdyby tego było mało jeden z nowotarżan zbyt długo przebywał w polu bramkowym. Sędziowie uznali jednak, że obejrzenie powtórki jest zbędna i bramkę uznali. Pierwsza, ładna odsłona przede wszystkim w wykonaniu jastrzębian zakończyła się remisem 1:1.

Druga tercja nie różniła się zbyt wiele od poprzedniej. Od samego początku znów inicjatywę przejęli miejscowi. Pierwsze minuty tej odsłony to znów gra w przewadze jastrzębia, którzy mimo oblężenia bramki Zborowskiego nie oddali ani jednego strzału. Lepiej było już w 26. minucie, kiedy to ładnym podaniem do Mateusza Danieluka popisał się Kosowski. Kapitan GKS-u ładnie uderzył w światło bramki, ale strzał nie był na tyle silny, by zaskoczyć bramkarza z Nowego Targu. Minutę później sprawdzony został vis a vis Zborowskiego - Kosowski. Jastrzębski bramkarz także nie dał się zaskoczyć i pewnie wybronił strzał Sebastiana Łabuza. Szybkie tempo spotkania nie spadało, co na pewno miało pozytywny wpływ na poziom widowiska. Jedynym minusem była zbyt ostra gra nowotarżan, która miała przełożenie w ilości kar. Gra w przewadze była dla jastrzębian doskonałą okazją na powiększenie prowadzenia i tuż przed końcem drugiej tercji jedna udało się im wykorzystać. W 38. minucie na listę strzelców wpisał się czeski napastnik JKH - Marek Pavlacka, który pewnie "wsadził" krążek między prawy słupek a bramkarza gości. Po drugiej odsłonie wynik był dość sensacyjny, bowiem brzmiał 2:1 na korzyść beniaminka.

Trzecia, ostatnia odsłona dzisiejszego pojedynku miała pokazać na co tak naprawdę stać obie ekipy. Po ostatnich dwudziestu minutach mieliśmy się bowiem dowiedzieć, czy beniaminka stać na utrzymanie korzystnego wyniku w spotkaniu z bardziej utytułowanym rywalem. W gorszej sytuacji było Podhale, które było zdecydowanym faworytem, a mimo tego przegrywali. Nowotarżanie jak na górali przystało zacisnęli zęby i do ostatniej tercji przystąpili bardzo zmotywowani. Bardzo bliski wyrównania w 45. minucie był Krystian Dziubiński, który strzelił tuż obok słupka. Przewaga gości była co raz większa, ale nie przynosiła oczekiwanych rezultatów. W bramce JKH wciąż świetnie spisywał się Kamil Kosowski, który wraz ze swoimi defensorami skutecznie odpierał każdy atak rywala. Kluczową obroną okazała się ta z 56. minuty. Swoich sił uderzeniem z niebieskiej linii spróbował Łabuz, ale nieskutecznie, bowiem, świetnie złapał "Kosa". Minutę później zabójczą kontrę wyprowadzili jastrzębianie i było już po meczu. Doświadczony napastnik Pavel Zdrahal po wjechaniu do tercji Podhala zdecydował się na strzał w długi róg. Zaskoczony Krzysztof Zborowski i tym razem był bezradny i GKS prowadził już 3:1. Na niespełna półtorej minuty przed końcową syreną karę otrzymał zawodnik JKH Petr Lipina i w tym momencie goście postawili wszystko na jedną kartę. Trener Podhala Milan Jancuska kosztem bramkarza wprowadził dodatkowego napastnika. Ten manewr się jednak nie sprawdził i wynik nie uległ już zmianie. Zasłużone zwycięstwo odnieśli jastrzębianie, którzy po bardzo ładnym i wyrównanym spotkaniu pokonali Podhale Nowy targ różnicą dwóch bramek 3:1.

JKH GKS Jastrzębie - Podhale Nowy Targ 3:1 (1:1,1:0,1:0)

1:0 – Petr Lipina (Grzegorz Piekarski, Adrian Labryga) 9' 5/3

1:1 – Tomasz Malasiński (Ladislaw Pacyga) 19' 4/5

2:1 – Marek Pavlacka (Rudolf Wolf, Rafał Bernacki) 38' 5/4

3:1 – Pavel Zdrahal (Petr Lipina) 57'

Składy:

GKS Jastrzębie: Kosowski - Piekarski, Lerch, Lipina (2), Zdrahal, Mleko - Wolf, Pastryk, Danieluk (2), Pavlaczka, Bernacki (2) - Bryk, Górny, Radwan, Kulas, Kąkol - Szynal, Labryga (2), Łyszczarczyk, Jasik, M. Rajski.

Trener: Ales Tomasek.

Podhale Nowy Targ: Zborowski - Sroka, Galant (2), Ł. Batkiewicz, Zapała (2), Kacirz - Priechodsky (4), Dutka (2), Baranyk, Voznik (2), Kubenko - Łabuz (2), Gil (2), Malasiński (4), Dzubiński, Paciga - Gaj, Ziętara, Sulka, Iskrzycki.

Trener: Milan Jancuska.

Kary: JKH - 8, Podhale - 20.

Widzów: 1000.

Źródło artykułu: