Spektakularne zwycięstwo TKH Toruń - stan rywalizacji 1:2

TKH Toruń pokonał Cracovię Kraków w trzecim meczu rozgrywanym tym razem w Toruniu 3:1 (1:1, 0:0, 2:0). Bohaterem wspaniałego, wieczornego widowiska w Tor-Torze został fantastycznie spisujący się bramkarz TKH - Michał Plaskiewicz.

W tym artykule dowiesz się o:

Wtorkowe spotkanie było ostatnią szansą dla TKH Toruń. Porażka w tym meczu oznaczałaby koniec marzeń o pierwszej czwórce Polskiej Ligi Hokeja. Ewentualne zwycięstwo przedłużało szansę zawodników i nadzieję kibiców z Torunia przynajmniej do środy.

Mecz rozpoczął się od kary dla TKH, który już od pierwszych minut musiał bronić się przed Cracovią. Dwie minuty w osłabieniu przebiegły jednak bez żadnych groźniejszych akcji, głownie dzięki mądrej i efektywnej obronie graczy toruńskich. Kilka minut później sędzia musiał ponownie studzić zapał w głowach graczy jednej jak i drugiej drużyny. Na lodzie bardzo często w tej tercji, jak i w całym meczu, uwidaczniały się emocje. Bardzo często dochodziło do ostrych starć i fauli, wynikających z ogromnej chęci zwycięstwa zarówno TKH jak i Cracovii. W 11. minucie meczu w hali Tor-Toru wybuchła euforia. Jarosław Dołęga podał krążek do świetnie grającego w ostatnich meczach Przemysława Bomastka, a ten umieścił go w siatce Rafała Radziszewskiego i na tablicy wyników zaświeciła się czerwona jedynka. Trzy minuty po ładnej akcji TKH odpowiedzieli goście. Gola wyrównującego strzelił doświadczony Daniel Laszkiewicz. Kilka sekund po stracie gola Bartosz Dąbkowski ukarany został karą 2 minutową i powędrował na ławkę. Grający znowu w osłabieniu torunianie mogli stracić drugiego gola w przeciągu jednej minuty. Krakowianie jeszcze kilkakrotnie próbowali zmienić wynik meczu, ale pokonanie dziś bramkarza toruńskiego wymagało dużych umiejętności. Na minutę przed końcem losy odmieniły się. Tym razem to TKH grał w przewadze i po bardzo ładnej dla oka akcji bliscy byli pokonania Rafała Radziszewskiego.

Druga tercja tak samo jak pierwsza rozpoczęła się karą dla TKH. Do boksu zjechał Przemysław Bomastek i po raz kolejny stworzyła się szansa dla przyjezdnych. Gospodarze przetrwali kolejne osłabienie i zagrożenie zmniejszyło się. Przebieg drugiej tercji mógł się podobać jeszcze bardziej niż gra w pierwszej odsłonie. Szybko przeprowadzane akcje przypominały te z najlepszych europejskich lig. Mimo kilku, czy nawet kilkunastu dogodnych sytuacji z jednej jak i z drugiej strony w tej tercji nie obejrzeliśmy ani jednego gola.

Po dwóch tercjach mieliśmy remis. W trzeciej tercji tego meczu wszystko się rozstrzygnęło. Początek ostatniej części gry znowu był emocjonujący. W 45. minucie meczu dwójka graczy Cracovii musiała zjechać z lodu za przewinienia. Nie najlepiej radzący sobie podczas gry w przewadze zespół gospodarzy tym razem nie zawiódł. W głównej roli ponownie Przemysław Bomastek. Po podaniu Michała Dąbkowskiego napastnik TKH z najbliższej odległości po raz drugi w tym meczu (podobnie jak w Krakowie) pokonuje bramkarza drużyny przeciwnej. Tuż po trafieniu sędziowie potrzebowali powtórki zarejestrowanej na video, ale jak się okazało wszystko potoczyło się zgodnie z przepisami i gol mógł zostać uznany. Od 51. minuty usatysfakcjonowani z prowadzenia gospodarze nieco zwolnili grę i cofnęli się do obrony. Gra TKH skupiła się głównie na wybijaniu krążka z własnej tercji zupełnie jak w grze w osłabieniu. Taki sposób utrzymywania korzystnego wyniku nie należy do najrozsądniejszych. W 52. i 53. kilka razy bardzo groźnie zaatakowali goście, i tylko cud, czy może raczej genialna postawa Michała Plaskiewicza uratowała drużynę przed stratą gola. W 56. minucie torunianom udało przeprowadzić się skuteczną kontrę. W sytuacji dwóch na jednego pewnie i czujnie zachował się Michal Mravec. Skutecznym strzałem ustalił wynik na 3:1 i po raz trzeci uradował żywiołowo reagującą publiczność. Po tym golu zgromadzeni w Tor-Torze fani czuli, że zwycięstwa już nikt nie odbierze ich drużynie. Co prawda jeszcze kilka razy zakotłowało się pod bramką toruńską, ale koncert gry w wykonaniu Michała Plaskiewicza nie pozwolił przedrzeć się napastnikom krakowskim i mecz zakończył się wynikiem 3:1.

Taki rezultat przedłużył nadzieję TKH na awans do czwórki. W środę odbędzie się kolejne spotkanie i ewentualne zwycięstwo wyrówna stan rywalizacji i na ostateczne rozstrzygnięcie trzeba będzie poczekać do piątego meczu w Krakowie. W dzisiejszym meczu zespół TKH udowodnił, że znikome porażki w Krakowie nie były przypadkiem. O tym świadczyć może też dzisiejsza gra Stalowych Pierników, nie odstająca w żadnym elemencie od tej prezentowanej przez krakowian.

TKH Toruń - Cracovia Kraków 3:1 (1:1, 0:0, 2:0)

1:0 Przemysław Bomastek (Jarosław Dołęga) 11'

1:1 Daniel Laszkiewicz (Marek Bardzo) 14'

2:1 Przemysław Bomastek (Bartosz Dąbkowski) 46'

3:1 Michal Mravec (Mojmir Musil) 56'

Kary: TKH Toruń: 28, Cracovia Kraków: 32

Składy:

TKH Toruń: Plaskiewicz - Dąbkowski, Koszarek, Bomastek, Mravec, Dołęga - Cychowski, Kubat, Jastrzębski, Musil, Dzięgiel - Fraszko, Koseda, Kuchnicki, Chrzanowski, Chyliński - Ciesielski, Minge, Gościmiński, Lidke

Cracovia Kraków: Radziszewski - Csorich, Kuc, L. Laszkiewicz, Słaboń, D. Laszkiewicz - Buril, Dulęba, Vercik, Pasiut, Drzewiecki - Kłys, Noworyta, Kmec, Mihalik, Hlouch - Marcińczak, Wajda, Witowski, Kowalówka, Piotrowski

Źródło artykułu: