Ciągle jesteśmy w grze - rozmowa z Jarosławem Rzeszutko, napastnikiem Stoczniowca i reprezentacji Polski

Jarosław Rzeszutko, reprezentant Polski i napastnik Energi Stoczniowca Gdańsk w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opowiada o rywalizacji z Cracovią, a także o nastrojach drużyny przed najbliższymi spotkaniami.

Michał Gałęzewski: Przegraliście z Cracovią wszystkie cztery mecze. Chyba nie ma się z czego cieszyć...

Jarosław Rzeszutko: Niestety nie. Humory nam na pewno nie dopisują. Na szczęście nie jest to jeszcze koniec sezonu i gramy o trzecie miejsce. Przed nami troszeczkę treningów, troszeczkę odpoczynku i liczę, że całą kadrą przystąpimy do meczów o trzecie miejsce i je wygramy.

Po rywalizacji z Zagłębiem na mecze z Cracovią wyszliście bardzo zmęczeni...

- Na pewno kosztowało nas to dużo stresu i sił, ale to nas nie usprawiedliwia. Przegraliśmy z Cracovią cztery mecze z rzędu i nam to chwały nie przynosi. Sezon jednak jeszcze trwa i będzie go można pozytywnie zakończyć

Gdybyście przez te cztery mecze grali tak, jak w pierwszej tercji w niedzielę, to awans można byłoby osiągnąć spokojnie.

- To jest nasza bolączka. Graliśmy z Cracovią bardzo dobrze początki meczów, a później nagle tracimy bramki i przegrywamy. Na szczęście ciągle jesteśmy w grze i to nie jest jeszcze koniec sezonu.

Obrońcy Cracovii dali wam w niedzielę lekcję jak się gra, gdy rywal wycofa bramkarza....

- Nie tylko obrońcy, ale cała drużyna jest bardzo dobra. Bronili się oni umiejętnie, wybijali nas z rytmu i nie dawali nam stworzyć żadnej klarownej sytuacji przy grze sześciu na pięciu. W meczu było za dużo kar i to na pewno nam nie pomagało.

Z roku na rok widać coraz większą liczbę kibiców na trybunach Hali Olivia. Czy przekłada się to jakoś na waszą grę?

- Na pewno nam to pomaga i bardzo chciałbym podziękować kibicom za to, że są z nami na dobre i na złe i nas cały czas wspierają. Jest to bardzo ważna część naszej drużyny i będziemy się starali nie zawodzić ich do końca sezonu, grając dobry hokej.

A czy to, że jest więcej kibiców przekłada się to jakoś na sprawy finansowe?

- Gorzej nie jest i można powiedzieć, że jest lepiej (śmiech).

Z kim byś wolał grać o trzecie miejsce?

- Z Tychami, bo mamy handicup własnego lodowiska, co jest bez wątpienia ważne. Chciałbym, aby rywalizacja tysko-nowotarska trwała jak najdłużej, aby nasi rywale byli podmęczeni.

Uda wam się zdobyć te brązowe medale?

- Głęboko w to wierzę. Jeżeli uda nam się zdobyć medal, to będzie można ocenić ten sezon jako udany mimo tego nieudanego półfinału.

Przed tobą jeszcze najprawdopodobniej Mistrzostwa Świata...

- Nie wiem czy przede mną. Jeżeli by się udało zostać powołanym do kadry, to bardzo bym się cieszył. Wiem jednak, że jest wielu bardzo dobrych zawodników, z którymi ciężko będzie rywalizować.

Trener Ekroth zawsze ciebie jednak powoływał, jak byłeś w pełni sił...

- Tak, ale miałem pechowy sezon, w którym było sporo kontuzji i chorób. Mam nadzieję, że zbuduję jeszcze wysoką formę i pokażę, że potrafię grać w hokeja.

Po kontuzjach nie ma już śladu?

- Nie, nie ma już po nich śladu.

Komentarze (0)