Finał PHL: Tyszanie muszą przełożyć świętowanie. GKS Katowice wygrał pierwsze spotkanie

PAP / PAP/Andrzej Grygiel / Zawodnicy Tauronu KH GKS Katowice Shane Owen (L) oraz Martin Cakajik (C) i Jarosław Rzeszutko (P) z GKS Tychy
PAP / PAP/Andrzej Grygiel / Zawodnicy Tauronu KH GKS Katowice Shane Owen (L) oraz Martin Cakajik (C) i Jarosław Rzeszutko (P) z GKS Tychy

GKS Tychy będzie musiał przełożyć świętowanie. W czwartym spotkaniu finałowym Polskiej Hokej Ligi górą byli katowiczanie, którzy wygrali 5:2. To tyszanie są jednak w dalszym ciągu bliżej złota.

W tym artykule dowiesz się o:

Podobnie jak w niedzielę, na spotkanie w katowickiej Satelicie wyprzedano komplet wejściówek. Nastroje kibiców Tauron KH GKS-u nie były jednak tak bojowe, ponieważ każdy zdawał sobie sprawę, że odrobienie strat będzie niezwykle trudnym zadaniem. Tyszanom brakowało bowiem już tylko jednego zwycięstwa do tytułu. Kilku minut przed spotkaniem zrobiło się w hali bardzo uroczyście. Wszystko za sprawą otwarcia galerii sław klubu z Katowic. Na lodzie pojawili się byli zasłużeni zawodnicy GKS-u, a także wspomniano Andrzeja Fonfarę - znakomitego hokeisty, który zmarł w ubiegłym roku.

Katowiczanie bardzo dobrze weszli w poniedziałkowe spotkanie. Już w 3. minucie fantastycznym strzałem popisał się Dawid Majoch. Uderzenie było na tyle mocne i precyzyjne, że bramkarz GKS-u Tychy nie był w stanie zareagować. Gospodarze poszli za ciosem i w dalszym ciągu napierali srebrnych medalistów z ubiegłego roku. W 9. minucie Tauron GKS miał sporo szczęścia. Tomasz Malasiński zmienił tor lotu uderzenia Martina Cakajka i katowiczanie mieli już dwubramkową przewagę. Tyszanie nie wyglądali z kolei w pierwszej tercji tak dobrze, jak w poprzednich spotkaniach, co skrzętnie wykorzystywali żółto-zielono-czarni.

W drugiej tercji czwartego finałowego spotkania nie zmieniło się zbyt wiele. Dalej to katowiczanie byli stroną dominującą w Satelicie. Świetnym slapshotem w 26. minucie popisał się Dusan Devecka i Murray musiał po raz kolejny wyciągać krążek ze swojej bramki. Tauron GKS zdecydowanie poprawił swój mankament z poprzednich meczów, czyli skuteczność. Ostatecznie w drugiej części padła jeszcze jedna bramka. Katowicki zespół założył skuteczny zamek i Themar mocnym strzałem pokonał golkipera klubu z Tych. Po trafieniu Słowak goście zaczęli budować groźniejsze ataki, co zaowocowało bramką Rzeszutki pod koniec tercji.

Przed ostatnią tercją było już niemal jasne, że katowiczanie wygrają swoje pierwsze spotkanie w finale PHL. Mimo to zespół z Tych nie odpuszczał. Goście wykorzystali jedną z gier w przewadze, a Jarosław Rzeszutko mógł się cieszyć z drugiego trafienia w tym meczu na dziesięć minut przed końcową syreną. To jednak było zbyt mało i to Tauron GKS miał wreszcie powody do zadowolenia. Droga po upragnione złoto dla tego klubu jest jednak nadal bardzo trudna, lecz nie niemożliwa.

Być może tyszanie będą świętowali złoty medal już w najbliższy czwartek we własnej hali. Finałowa rywalizacja przenosi się ponownie na lodowisko GKS-u Tychy.

Tauron KH GKS Katowice - GKS Tychy 5:2 (2:0, 2:1, 1:1)
1:0 - Dawid Majoch 3' (Strzyżowski)
2:0 - Tomasz Malasiński 9' (Cakajik)
3:0 - Dusan Devecka 26' (Rohtla)
4:0 - Andrej Themar 32' (Wronka, Grof)
4:1 - Jarosław Rzeszutko 39' (Jachym)
4:2 - Jarosław Rzeszutko 50' (Mianciuk, Huovinen)
5:2 - Dusan Devecka 57' (Rohtla, Vozdecky)

Stan finału PHL: 3:1 dla GKS-u Tychy (gra do czterech zwycięstw)

ZOBACZ WIDEO Sven Hannawald zachwycony Kamilem Stochem. "Osiągnął poziom, który jest szaleństwem"

Komentarze (1)
avatar
steffen
26.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tychy zagrały na stojąco i Katowice wygrały nawet się maksymalnie nie sprężając.
W czwartek będzie już inny mecz.