Uraz jest na tyle poważny, że Tobiasz Bernat może zakończyć sportową karierę. - W najczarniejszych snach nie przypuszczałem, że w takich okolicznościach mogę zakończyć nie tyle grę w hokeja, co nabawić się kłopotów w życiu codziennym - powiedział hokeista w rozmowie z katowickim "Sportem".
35-latek kontuzji nabawił się podczas sparingowego spotkania przeciwko słowackiej Dukli Michalowce. Hokeista został brutalnie zaatakowany przez gracza rywali i wylądował na bandzie. Został odwieziony do szpitala, gdzie nie stwierdzono żadnych urazów głowy. Po dokładniejszych badaniach okazało się, że poważnie uszkodzone zostały kręgi szyjne.
- Kręgi C4 oraz C5 są uszkodzone i uwierają rdzeń kręgowy. Straciłem czucie w rękach - dodał Bernat. Hokeista przechodzi leczenie w sosnowieckim szpitalu. Do czaszki wkręcono śruby, a Bernat leży na specjalnym wyciągu czaszkowym. Lekarze chcą zlikwidować ucisk na rdzeń kręgowy metodą bezinwazyjną. Jeśli nie przyniesie to efektu, niezbędna będzie operacja kręgosłupa.
Zagłębie Sosnowiec przygotowuje się do sezonu w PHL. Działacze wykupili "dziką kartę" na grę w elicie, a kadra miała być oparta na wychowankach i zawodnikach związanych z klubem. Jednym z nich był właśnie Bernat.
ZOBACZ WIDEO Dawid Konarski: Zagrywką możemy robić jeszcze więcej krzywdy