W reprezentacji Polski wykryto trzynaście przypadków zakażenia koronawirusem: jedenaście u hokeistów i dwa w sztabie szkoleniowym. Jedną z osób z pozytywnym wynikiem testu był Filip Komorski. Mieszkający w Tychach hokeista został skierowany na przymusową kwarantannę. Tak spędza już trzeci tydzień.
- Miałem już dwa testy. Pierwszy był 1 sierpnia i wskazał wynik pozytywny. Drugi test miałem dwa tygodnie później i pomimo tego, że czułem się normalnie, trenowałem w domowym zaciszu, to niestety wynik znowu był pozytywny. Moja kwarantanna się przez to przedłużyła o kolejny tydzień. Przez te dni zażyłem całą tablicę Mendelejewa, by wyjść z tego i jak najszybciej wrócić do treningów z drużyną. Już jest ciężko jeśli chodzi o izolację. Co innego mieć wakacje i ten czas spędzać w domu, a co innego musieć siedzieć w domu i być zamkniętym w czterech ścianach. Nikomu tego nie życzę - powiedział Komorski w materiale opublikowanym przez telewizję klubową GKS Tychy.
Z końcem lipca hokeista zaczął odczuwać pierwsze objawy. Miał gorączkę oscylującą w granicach 38-38,5 stopnia. Potem przyszła kolej na ból głowy. - Jak wiemy, mężczyzna nie choruje, ale walczy o życie. Dla mnie była to wysoka gorączka. Nie wiązałem tego z COVID-em. Nie miałem duszności, kaszlu, czułem smaki i zapachy. Spodziewałem się, że jest to jakieś przeziębienie. Dzień wcześniej przebywałem w klimatyzowanych pomieszczeniach i myślałem, że sam siebie załatwiłem klimatyzacją - dodał Komorski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ogromny niedźwiedź w szatni. To Rosja
Dwa dni później reprezentant Polski dostał wiadomość, że u innego hokeisty wykryto koronawirusa. Komorski siedział obok niego w szatni. Godzinę po tej informacji przeszedł test w tyskim szpitalu, a kolejnego dnia potwierdzenie, że jest zakażony.- Gdy się o tym dowiedziałem, jako miejsce kwarantanny wskazałem działkę pod Warszawą, na której mam możliwość jakiegokolwiek treningu. Jestem odizolowany, ale mam kilka rzeczy, które pomogą mi jakkolwiek utrzymywać formę. Mam strzelnicę, sztangi, rowerek stacjonarny, ale nie mam lodu, więc te moje przygotowania są mocno utrudnione - stwierdził.
Komorski czuje się już dobrze. Nie odczuwa żadnych objawów, ale czeka na negatywny wynik testu na koronawirusa. Najważniejsze dla hokeisty jest to, że ani żona, ani synek nie zostali zakażeni. - Najprawdopodobniej nie zarażałem i to jest pocieszające, że nikogo tym cholerstwem nie poczęstowałem - zakończył.
Czytaj także:
NHL. Najdłuższy mecz w XXI wieku. Zdecydowała bramka w piątej dogrywce
Izraelski hokeista oburzył rabina transferem do Unii Oświęcim. Eliezer Szerbatow: Byłem rozczarowany