Czy Rosjanie i Białorusini pojawią się na igrzyskach? "Wkrótce będzie gorąco"

Getty Images / Laurence Griffiths / Na zdjęciu: Thomas Bach
Getty Images / Laurence Griffiths / Na zdjęciu: Thomas Bach

- Kraj, który jawnie i świadomie profanuje ideę olimpijską, nie powinien brać udziału w igrzyskach. Jeśli to nie jest dla MKOl-u dobry argument, to ja już nie wiem, co nim może być - mówi nam Mieszko Rajkiewicz z Instytutu Nowej Europy.

[b]

"Ukraina chce, i jest to dosłowny cytat, totalnej izolacji wszystkich Rosjan. My mamy dylemat. Współczujemy ukraińskiemu narodowi i jego sportowcom, cierpimy z nimi. Z drugiej strony jako globalna organizacja, mamy obowiązki związane z prawami człowieka i Kartą Olimpijską. Jedno i drugie nie pozwala na totalną izolację osób posiadających konkretny paszport". Co oznacza ta wypowiedź szefa MKOl-u Thomasa Bacha sprzed kilku dni?
[/b]

Mieszko Rajkiewicz, Instytut Nowej Europy: Oznacza, że najprawdopodobniej zobaczymy olimpijczyków z Rosji i Białorusi na igrzyskach w Paryżu. Thomas Bach - świadomie lub nie - właśnie dostarcza Rosjanom olbrzymi atut negocjacyjny. Rosjanie wykorzystają ten fakt nie tylko w celach wizerunkowych, co jest oczywiste, ale również w celu nacisku na pozostałe federacje sportowe. Ostatecznie ich obecność w Paryżu wpłynie na realizację celów politycznych Rosji, które obecnie wymagają dużego wsparcia państw Wschodu i Południa, a tutaj igrzyska olimpijskie nadają się idealnie do stworzenia odpowiedniej narracji oraz iluzji.

Bach powiedział też, że MKOl nie może stawiać się w roli sędziego w politycznych dysputach. Że jeśli polityka będzie decydować, kto może brać udział w zawodach sportowych, wówczas sport i sportowcy stają się politycznymi narzędziami. A to odbiera sportowi jego jednoczącą moc.

To kolejny przejaw populistycznej narracji. Rozdzielenie sportu i polityki jest niemożliwe, ten proces istnieje od czasów antycznych, więc obecna narracja Bacha to nic niewnoszące puste hasła. Zamiast apelować o rozdzielenie polityki ze sportem warto prowadzić działania, które ewentualnie ograniczają to zjawisko. Między innymi zachowując wykluczenie Rosji i Białorusi, które instrumentalnie wykorzystują sport do własnych celów politycznych.

ZOBACZ WIDEO: Zaczęła krzyczeć do Messiego na autostradzie. Tak zareagował

Przemówienie Bacha wydaje się być pozytywnym sygnałem dla rosyjskiego sportu. Takich sygnałów było w ostatnim czasie więcej. Które z nich są twoim zdaniem najważniejsze?

Na początku lutego specjalne sprawozdawczynie Organizacji Narodów Zjednoczonych, Alexandra Kanthaki z Grecji i Ashwini K.P. z Indii, zasugerowały MKOl-owi, że nie można wykluczać sportowców z imprez sportowych ze względu na ich paszport. I MKOl od pewnego czasu wysyła sygnały zgodne z tą narracją. Daje do zrozumienia, że jest za "badaniem możliwości" przywrócenia sportowców z Rosji i Białorusi do międzynarodowej rywalizacji, czego ostatnim wyrazem są słowa Bacha sprzed kilku dni.

Poza tym dobrą wiadomością dla Rosji niezmiennie jest postawa władz tenisowych organizacji ATP i WTA, które pozwalają Rosjanom i Białorusinom na starty w swoich turniejach pod neutralną flagą. Były nawet w stanie nacisnąć na All England Tennis Club, żeby ten dopuścił zawodników i zawodniczki z wymienionych krajów do Wimbledonu 2023. Oficjalnej decyzji jeszcze nie ma, ale moim zdaniem w tym roku Anglicy się złamią.

Mieliśmy jeszcze głosowanie w Międzynarodowej Federacji Szermierczej. Jej członkowie opowiedzieli się za powrotem Rosjan i Białorusinów od połowy kwietnia, gdy ruszą kwalifikacje olimpijskie w tej dyscyplinie. Szermierka jest o tyle ważna, że prezydent MKOl wywodzi się właśnie z tego środowiska i zapewne ma ono na Bacha pewien wpływ.

No i trzeba jeszcze wspomnieć o postawie kontynentalnych komitetów olimpijskich. Afrykanie i Azjaci w kwestii powrotu Rosjan i Białorusinów trzymają stronę MKOl-u. Afryka jednogłośnie opowiedziała się za tym, by mogli oni wrócić jako neutralni sportowcy.

Czy te sygnały każą sądzić, że MKOl, w tej czy innej formie, zezwoli rosyjskim i białoruskim zawodnikom na udział w igrzyskach olimpijskich w Paryżu?

Tak. To są istotne przesłanki w kontekście przyszłej decyzji międzynarodowego komitetu. Pokazują, że również wewnątrz MKOl-u wewnętrzny lobbing na korzyść Rosji może się okazać skuteczny. Komitet ma 99 członków. Według mnie około 45 osób będzie raczej przeciwko, po 9 spodziewam się, że zagłosują na korzyść Rosjan i Białorusinów. Zostaje około 45 osób, co do których na tę chwilę nie umiem określić, do której strony im bliżej.

Kiedy możemy się spodziewać zajęcia stanowiska przez MKOl?


Komitet nie może odwlekać tej decyzji, ponieważ lada chwila ruszają olimpijskie kwalifikacje. Uważam, że na przełomie marca i kwietnia będzie w tej kwestii gorąco.

Czy kraje Zachodu są w stanie skutecznie zablokować powrót Rosjan i Białorusinów?


Najsilniejszym orężem jest tutaj groźba bojkotu. Ona jest skuteczniejsza, niż sam bojkot, czego w znakomity sposób dowodzi w swoich pracach profesor Michał Kobierecki z Uniwersytetu Łódzkiego. Jeśli koalicja zachodnich komitetów olimpijskich, na czele z amerykańskim, będzie konsekwentnie mówić "nie", może się okazać, że MKOl zmieni swoje podejście. Mam jednak wrażenie, że najważniejsza walka odbędzie się wewnątrz MKOl-u.

Trzeba doprowadzić do sytuacji, w której komitet będzie z jednej strony miał na szali Rosję i Białoruś, a z drugiej szereg liczących się w świecie sportu krajów?

Gdyby tak się stało, byłoby jasne, która szala waży więcej i kto ma przewagę. Myślę jednak, że w MKOl-u dobrze zdają sobie sprawę, że zdecydowanie łatwiej jest grozić bojkotem igrzysk, niż je zbojkotować. Jednak wiedzą też, że dopuszczenie Rosjan i Białorusinów może spowodować różne formy protestu na samych igrzyskach. Ba, takie protesty na pewno się zdarzą. Spodziewam się, że w przypadku korzystnej dla Rosji i Białorusi decyzji, zobaczymy w Paryżu bardzo mocno upolitycznione igrzyska z potępiającymi rosyjską agresję manifestacjami. Tak w wykonaniu sportowców, jak i kibiców. A za tym mogą iść jeszcze kwestie bezpieczeństwa, które może być naruszone wobec antyrosyjskich postaw. I tego MKOl na pewno się obawia.

Jaka jest najlepsza kontra na tę kartę "nikogo nie można wykluczać ze sportu ze względu na paszport", którą Rosjanie chcą wygrać prawo występu w Paryżu?


Kiedy rosyjski sport powołuje się na tą słuszną skądinąd ideę, trzeba przypomnieć o sportowcach ukraińskich, którym wojna zabrała miejsca do treningów, albo którzy stracili przez nią finansowanie. To również jest pewna forma wykluczenia ze względu na narodowość. Wykluczenia spowodowanego agresją Rosji.

Jednak dla mnie koronny argument przeciwko udziałowi Rosji w igrzyskach jest bardzo prosty: Już trzy razy w XXI wieku Rosjanie naruszyli olimpijski rozejm, antyczną ekechejrię, która jest dziś symbolicznym dokumentem przyjmowanym przez ONZ (Współczesny rozejm olimpijski rozpoczyna się tydzień przed ceremonią otwarcia igrzysk olimpijskich, a kończy tydzień po ceremonii zamknięcia igrzysk paraolimpijskich - przyp. WP SportoweFakty).

W 2008 roku zaatakowali Gruzję w czasie, gdy zaczynały się letnie igrzyska w Pekinie. Aneksja Krymu w 2014 zaczęła zaraz po igrzyskach w Soczi. A napaści w 2022 roku na Ukrainę dokonali zaraz po zakończeniu ostatnich zimowych igrzysk w Pekinie. Jeśli traktujemy Rosję jako spadkobierczynię Związku Radzieckiego, to dodajmy, że w 1956 roku Sowieci wprowadzili swoje wojska do Budapesztu niedługo przed igrzyskami w Melbourne, a kilka miesięcy przed igrzyskami w Tokio w 1968 wjechali czołgami do Pragi.

W swojej pracy doktorskiej stawiam tezę, że jest to absolutnie celowe zagranie. Wykorzystanie okresu olimpijskiego, który jest zwykle spokojniejszym czasem w stosunkach międzynarodowych, w celu złagodzenia negatywnego odbioru swoich działań w świecie.

To chyba oczywiste, że kraj, który jawnie i świadomie profanuje ideę olimpijską, nie powinien brać udziału w igrzyskach. Jeśli to nie jest dla MKOl-u dobry argument, to ja już nie wiem, co nim może być.

rozmawiał Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Tutaj nie chcą widzieć Rosjan i Białorusinów. Wykreślili ich z listy
"Cisza zabija". Przejmujący apel Ukraińca

Źródło artykułu: WP SportoweFakty