W lutym zeszłego roku Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę. Od tego czasu nasz wschodni sąsiad jest bezlitośnie atakowany przez rosyjskie wojska. Rakiety wycelowane są w osiedla mieszkaniowe, szkoły, centra handlowe czy obiekty infrastruktury cywilnej. Zginęły tysiące niewinnych cywilów.
Gdy wojna w Ukrainie się rozpoczęła, MKOl zaczął wyciągać konsekwencje wobec Rosji i Białorusi. Sportowcy z tych krajów zostali wykluczeni z udziału z imprez międzynarodowych. Jednak po roku MKOl zmienił swoje stanowisko i dopuszcza udział Rosjan i Białorusinów w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich.
Stawia jednak warunki. Sportowcy nie mogą mieć żadnych powiązań z klubem wojskowym i nie mogą popierać inwazji na Ukrainę. Takie stanowisko MKOl wywołuje jednak protesty w wielu krajach. Część sportowych federacji też nie godzi się na to, by zawodnicy z Rosji i Białorusi brali udział w zawodach organizowanych na ich terytorium.
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #4. Anna Kiełbasińska walczy nie tylko z rywalkami. "Od dwóch lat jestem na lekach"
Przewodniczący MKOl Thomas Bach zaapelował jednak, by nie karać Rosjan i Białorusinów za działania rządów ich krajów. Jego zdaniem, sportowcy powinni mieć możliwość startów na arenie międzynarodowej jako neutralni.
- Naszą misją jest zjednoczenie wszystkich sportowców świata w pokojowej rywalizacji. Mamy obowiązek, by nie karać sportowców za czyny rządów. Nałożyliśmy sankcję na rosyjski rząd. Rosja jest odpowiedzialna za tę wojnę. Ale my też bronimy praw człowieka - powiedział, a cytuje go "Reuters".
Zapytany został także o możliwość dopuszczenia zawodników z tych krajów w igrzyskach olimpijskich w Paryżu 2024. - Jest zbyt wcześnie, aby wyciągać ostateczne wnioski. Nie spieszymy się. Chcemy być sumienni i mieć jak największą pewność, że podejmujemy właściwą decyzję - dodał.
Czytaj także:
"Skrajne pogwałcenie". Rosja reaguje na decyzję MKOl
Oficjalnie: MKOl podjął ważną decyzję ws. Rosji. Chodzi o igrzyska