Na obecny moment igrzyska olimpijskie w 2036 roku są pierwszymi, w których nie jest znany gospodarzy. Najbliższe odbędą się w 2024 w Paryżu, a później w Los Angeles i Brisbane. To oznacza, że czeka nas walka o organizację imprezy, która będzie mieć miejsce za 13 lat.
Już teraz poznaliśmy jednak pierwszego kandydata. Mogą o Węgrach, kraju, który w tym roku organizował mistrzostwa świata w lekkiej atletyce. Na tym nie zamierza on przestać, co ogłosił Zsolt Gyulay, prezes Węgierskiego Komitetu Olimpijskiego.
- Istnieje wieczna więź między Węgrami a igrzyskami olimpijskimi. Węgry były jednym z założycieli ruchu olimpijskiego i mamy do niego szczególne przywiązanie - powiedział Gyulay w wywiadzie dla insidethegames.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Małysz wspomina wielką wpadkę. Nauczyciele byli bezlitośni
Tym samym będzie to piąta próba tego kraju w zorganizowaniu IO. Dotychczas ta sztuka nie udała im się ani razu, a ostatni raz swoją kandydaturę zgłosili w 1960 roku.
Regularnie na Węgrzech możemy obserwować zmagania kierowców Formuły 1. W ostatnim czasie miały miejsce również MŚ w lekkiej atletyce, które zostały zorganizowane na bardzo dobrym poziomie. To sprawiło, że prezes nie ma wątpliwości, iż kolejnym krokiem jest próba organizacji IO.
- Wszyscy doskonale widzieli, jak nam poszło i jeśli ktokolwiek miał wątpliwości, że możemy zorganizować tak duże wydarzenie, to było to dowód na to, że możemy to zrobić - podkreślił Gyulay.
Jednak w tym wszystkim jest pewien haczyk, a mianowicie polityka. Viktor Orban, czyli premier Węgier dzieli kraj na dwie części. I to właśnie tworzy problem jeżeli chodzi o organizację niektórych imprez. Kraj ten miał już okazję to odczuć i przez to pojawia się obawa o powtórkę z rozrywki.
- Budowanie wsparcia oznacza, że trzeba trzymać plany olimpijskie z dala od polityki. Potrzeba także wsparcia młodszych osób - zaznaczył Gyulay.
Przeczytaj także:
Szef MKOl bez ogródek o Rosjanach. "Nie da się"